niedziela, 29 grudnia 2013

~Zayn part 2 (Zakończenie)

Rano obudziło mnie głośne walenie w drzwi. Otworzyłem leniwie oczy. Usiadłem na końcu łóżka i otarłem oczy. Spojrzałem w stronę Rose. Jeszcze słodko spała. Uśmiechnąłem się mimowolnie. Założyłem bokserki i udałem się w stronę drzwi. Otwarłem, a w nich stał... 
 ~~~~~~
Otwarłem, a w nich stał Mike, we własnej osobie. Był nieźle wkurzony. Na dzień dobry dostałem z pięści w twarz. Chętnie bym mu oddał, ale przypomniałem sobie, że Rose jeszcze śpi. Postanowiłem rozegrać to inaczej.
T: Co ty odwalasz - zapytałem wkurzony.
M: Ty się jeszcze pytasz? Gdzie jest Rose?
T: Ha, śmieszny jesteś, wiesz? Teraz się siostrą przejmujesz? A może pomyślałbyś o niej wcześniej?
M: Pytam się, gdzie ona jest?
T: A skąd ja mam to wiedzieć - zacząłem łgać w żywe oczy. Nie mogłem wydać Rose. Za bardzo mi na niej zależało, że by ją teraz stracić.
M: Bo mój kumpel widział, jak zgarniałeś ją do swojej bryki i odjechaliście.
T: I to jest ten argument popierający rzekomo fakt, że wiem, gdzie jest Rose?
M: Tak? Pytam się grzecznie ostatni raz, gdzie jest Rose?
Usłyszałem głos zza moich pleców, zanim zdążyłem jej cokolwiek powiedzieć.
R: Co tu się dzieje Zayn, co to za hałasy? - spytała jeszcze zaspana. Miała na sobie tylko majtki i moją za dużą koszulkę. Wyglądała uroczo. Zobaczyła Mika. - O fuck, Mike, co ty tu robisz? Spadaj stąd! Ty masz jeszcze czelność pokazywać mi się na oczy?
M: Czy ty z nim spałaś? - wykrzyknął Mike. Nikt się nie odezwał, a Rose przytuliła się do mnie. - pytam się! Czy cię do reszty pogrzało - coraz głośniej krzyczał. - Rose, ubieraj się w swoje ciuchy i idziesz ze mną!
R: Chyba śnisz, zostaje tutaj. 
M: Ładuj sie do auta!
T: Nie słyszałeś, co powiedziała? Ona zostaje!
M: Nie wpierdalaj się w nie swoje sprawy! - dostałem w oko od Mika.
R: Mike, ty idioto! Co ty narobiłeś?! - zaczęła wrzeszczeć Rose i rozpłakała się. Uklękła przy mnie i pomagała mi się pozbierać.
M: Zostaw tego frajera i chodź! - próbował złapać Rose za nadgarstek i podnieść, ale mu się wyrwała.
R: Jedynym frajerem w tym pomieszczeniu jesteś ty! Wyjdź z tego domu i spierdalaj z mojego życia! Nienawidzę cię! Słyszysz, nienawidzę! Jesteś cholernym dupkiem Mike! - Rose cała zalana łzami uklękła znów przy mnie i przytuliła się mocno do mnie. Ja odwzajemniłem uścisk. Mike rozzłościł się i wyszedł z domu trzaskając drzwiami.
T: Kocham cię Rose.
R: Ja też cię kocham Zayn.
Pocałowałem ją, a ona to odwzajemniła. 
Zjedliśmy śniadanie i cały dzień przesiedzieliśmy w domu. Byłem tylko z Rose w jej domu, żeby wziąć jej rzeczy. Wieczorem znów zasnęliśmy w swoich ramionach.

Rano obudziły mnie promienie słoneczne wdzierające się do naszego pokoju przez szpary w żaluzjach. Podniosłem się delikatnie, by sprawdzić, czy Rose jeszcze śpi, ale jej już nie było w łóżku. Wstałem i rozejrzałem się dookoła. Drzwi od balkonu były uchylone. Podszedłem po cichu i zobaczyłem Rose opartą tyłem do balustrady. Włosy powiewały jej na wietrze. Właśnie wschodziło słońce. Podszedłem do niej i mocno przytuliłem. Odwzajemniła uścisk. Staliśmy tak w ciszy rozkoszując się chwilą.
R: Przeszedłbyś się ze mną dzisiaj na plażę? - spytała patrząc mi w oczy.
T: Oczywiście - pocałowałem ją delikatnie w usta.
Poszliśmy zjeść śniadanie i poszliśmy nad morze, które było przed moim domem. 
Cały dzień spędziliśmy razem. Wrzucaliśmy się do wody i wgl.
Całowaliśmy się, a łączyło się z tym leżenie w wodzie. Było super. Podczas zachodu słońca spacerowaliśmy brzegiem morza trzymając się za ręce. Na koniec usiedliśmy na kocu i wtuleni w siebie oglądaliśmy końcówkę zachodu słońca. Było bardzo romantycznie. 
R: Ja nie chcę stąd odchodzić. Chciałabym, aby ta chwila trwała wiecznie - oparła głowę o moje ramię.
T: Jak chcesz, możemy przychodzić tu kiedy będziesz chciała. Nawet codziennie.
R: Serio?
T: Mhm.
R: Kocham się Zayn.
T: Ja tez cię kocham mała - pocałowałem Rose namiętnie w usta. Nasze pieszczoty były coraz bardziej namiętne. Przerwało nam głośne odchrząknięcie. Za nami stał Mike.
R: Czego chcesz? - warknęła na niego Rose.
M: Przeprosić.
R: Ha, ty i przeprosiny? Wiesz co, chyba niedosłyszałam!
M: Na prawdę. Chciałbym przeprosić i ciebie, i Zayna. Nie wiedziałem, że on dale ci tyle szczęścia. Myślałem, że chciał cie tylko przelecieć, wiesz, wykorzystać.
T: Przestań, nie mogę tego słuchać. Przyszedłeś przeprosić, czy wytykać nam to, co sobie pomyślałeś, lub nie. 
M: Masz rację, chcę, abyśmy żyli w zgodzie. Jeśli on daje ci to, co cię tak bardzo uszczęśliwia, to jestem w stanie zaakceptować wasz związek.
R: Serio? - zapytała ze zdziwieniem, nie dowierzając w to, co właśnie usłyszała. Szczerze, to ja też w to nie bardzo wierzę.
M: Wrócisz do domu?
R: Wiesz, to, że jesteśmy w zgodzie, nie znaczy, że zostawię Zayna - spojrzała na mnie niepewnie. 
T: Możesz to potraktować, jako taka dorosłą wyprowadzkę do chłopaka - puścił mi oczko i pocałował.
M: No w porządku, jeśli tego właśnie chcesz. To pa - uśmiechnął się do nas Mike i odszedł.
T: To co, teraz będziemy żyć długo i szczęśliwie?
R: Tak, tak myślę - uśmiechnęła się do mnie. Wróciliśmy do domu. Zaczęliśmy się namiętnie całować. Musieliśmy to uczcić...

*****************************************************************************************************
I koniec. Podobał się? Mam nadziej, że tak :) Liczę na komentarze!!! Przypominam o ankietach po prawej stronie bloga, w których bierzcie udział!!!!!  
Kocham wassss <3
Dziękuję wam za ponad 1500 wyświetleń!!!!!!! :)

~Klaudia

1 komentarz:

  1. TO BYŁO ŚWIETNE !! Jak bym mogła to prosiłabym jakiś z Liamem :)

    OdpowiedzUsuń