niedziela, 21 września 2014

~Zayn cz.3




Tak, jak mówili chłopcy, praca nad nową płytą trwała 3 miesiące, a w tym czasie mieli 2 dni wolnego w pierwszym miesiącu pracy, a później nie widziałam ich praktycznie wcale. W ostatnie półtora miesiąca spali w studiu, musieli tam siedzieć dłużej i nie opłacało im się wracać do domu. Robili to też w sumie trochę dla bezpieczeństwa, bo lepiej, żeby siedzieli tam, niż mieliby zasnąć za kierownicą i spowodować jakiś wypadek.
Dziś mają tam być ostatni dzień. W czasie, gdy ich nie było, nie rozmawiałam nawet z nimi przez telefon, a o Skypie nawet nie wspomnę. Czasami udało się Zaynowi wysłać do mnie szybkiego SMS'a z treścią zawierającą maksymalnie 6 słów. Zazwyczaj były to wiadomości typu "Kocham i tęsknię xx". Mają być jakoś wieczorem o 20 czy coś. Sami nie są jeszcze pewni, bo co po chwilę zmieniają im godzinę wyjścia, bo muszą wprowadzić jakieś poprawki. Najpierw mówili, że będą o 12, później 14, 18, a teraz wyszło, że o 20. Nie zdziwię się, jeśli przyjadą jutro rano. Mamy 17 i już nie mogę usiedzieć na miejscu. Ten cholerny brzuch mi tak przeszkadza, że ja pierdolę! Oglądam z El jakąś durną komedię, z której nawet nie mogę się śmiać, bo nie mogę się ruszać. Kurwa, jeszcze miesiąc! Już się nie mogę doczekać lutego. Mam termin na 1, akurat w urodzinki Hazzy. Jak się dowiedział, to był taki szczęśliwy. Mamy dopiero początek stycznia, a ja już nie wyrabiam. Wiercę się i co po chwilę jestem w innej pozycji.
Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Próbowałam się podnieść, ale na marne.
- Siedź, nie męcz się, ja otworzę - zaśmiała się El.
- Dziękuję - odkrzyknęłam dziewczynie, która już zdążyła zniknąć za drzwiami.
Otworzyła drzwi i już po chwili było tylko słychać jej głośne piski.
- El? Wszystko w porządku? - spytałam dość głośno, aby mogła mnie usłyszeć.
- Tak, jest super! - krzyknęła szczęśliwa. Z czego ona się tak cieszy? - zobacz kto przyjechał!
Westchnęłam głęboko i w końcu udało mi się podnieść z tej przeklętej kanapy. Podeszłam do drzwi prowadzących na korytarz i podniosłam wzrok. Wszystkie sześc par oczu były skierowane na mnie.
- Wow - wymsknęło się z ust chłopaków. Otworzyłam szeroko oczy z niedowierzania, a na ustach uformował się gigantyczny uśmiech.
- O matko - pisnęłam i rzuciłam się na szyję stojącego najbliżej mnie Nialla.
- Tak strasznie się za tobą stęskniłem - powiedział, przytulając mnie odrobinę mocniej.
Następnie przywitałam się z Liamem, Louisem, Harry'm, a na końcu podeszłam do Zayna. Zarzuciłam mu ręce na szyję, a on mnie objął swoimi ramionami w talii. Po chwili spragniona wpiłam się w jego usta. Już zapomniałam nawet, jak one smakują. Niemalże od razu Zayn go odwzajemnił.Po chwili odsunęliśmy się od siebie. Oparł swoje czoło o moje i trwaliśmy tak chwilę. Cały czas mieliśmy zamknięte oczy i rozkoszowaliśmy się tym momentem. Nawet nie widzieliśmy kiedy wszyscy pozostali poszli do salonu.
- Jak ja za tobą tęskniłem - powiedział odsuwając się kawałek ode mnie i patrząc mi głęboko w oczy.
- No a ja nie? Siedziałam bezczynnie na kanapie przez trzy miesiące. To dopiero męczące. Tylko spałam i jadłam - zaśmialiśmy się.
- Tak bardzo cię kocham - powiedział Zayn. Uśmiechnęłam się.
- Ja ciebie też tak strasznie mocno kocham - powiedziałam na jednym wdechu i przywarłam do jego ust.
- Dobra, chyba powinniśmy iść do reszty - zaśmiał się.
- Nie widziałam cię przez długi czas, więc mam prawo się tobą nacieszyć - powiedziałam z wyrzutem.
- No okey, więc co robimy?
- Może chodźmy spać? Pewnie jesteś zmęczony - zaproponowałam.
- No jestem - powiedział drapiąc się z tyłu po karku.
- No więc chodź - złapałam Mulata za rękę i pociągnęłam na górę do naszej sypialni.
Zayn poszedł się przebrać w jakieś dresy, natomiast ja się położyłam, ponieważ miałam je już na sobie. Ledwo zdążyłam się położyć, a Zayn wrócił do pokoju. Nie mogłam znaleźć sobie odpowiedniej pozycji.
- Kotku - powiedział Zayn, a ja się na niego spojrzałam. - Czy tak wyglądało każde twoje pójście spać?
- Yyy, tak? - powiedziałam nadal się wiercąc.
- Ja pierdolę - westchnął ciężko.
- To jest moje pierwsze i ostatnie dziecko - powiedziałam wreszcie kładąc się w wygodnej pozycji.
- O w dupę, serio? - powiedział kładąc się obok mnie. Objął mnie ramieniem.
- No wiesz, zawsze ty możesz urodzić to drugie  -zaśmiałam się.
- Darcy, ja zawsze chciałem mieć kilkoro dzieci.
- Ile konkretnie?
- No nie wiem, tyle, ile się da - zaśmiałam się.
- Zobaczymy,  co da się zrobić - odwróciłam się plecami do Zayna , a ten od razu objął mnie ramieniem kładąc dłoń na dużym brzuchu. Tak właśnie chcę spędzić resztę życia - zasypiając, budząc się i spędzając każdą wolną chwilę przy boku mężczyzny,  którego tak bezgranicznie kocham.

 ~*~ ~*~ ~*~ ~*~ ~*~
To jest oficjalnie koniec tego kilkupartowca :) chciałabym także bardzo przeprosić za moją tak długą nieobecność.  Zdaję sobie sprawę z tego,  że pewnie straciłam wielu czytelników, ale naprawdę nie miałam czasu i weny.  Bardziej skupiłam się na dwóch pozostałych blogach (linki do nich są w stronach na blogu :) zachęcam do zerknięcia).
Mam kilka zaczętych imaginów, które mam zamiar skończyć,  a oprócz tego mam jeszcze mnóstwo pomysłów, które prędzej czy później zrealizuję :***

sobota, 12 lipca 2014

~Liebster Award :*

Dziękujemy za ponowną nominację!!!

Zostaliśmy nominowani przez onedirection-polish-imaginy.blogspot.com

1. Co jest ważniejsze , uroda czy intelekt ?

Klaudia: Zdecydowanie intelekt.
Martyna: Intelekt :3

2. Co cenisz w ludziach ?
Klaudia: szczerość, wyrozumiałość, uczciwość, szacunek i tolerancję :)
Martyna: Hmm... Poczucie humoru :D
 
3. Masz rodzeństwo?
Klaudia: Niestety tak xD
Martyna: Takk :)

4. Ulubiony kolor oczu u chłopka?
Klaudia: Zielony <3
Martyna: Brązowe ;)

5. Imię przyjaciółki/przyjaciela ?
Klaudia: Martyna i Natalia <3
Martyna: Mam więcej, niż jedną przyjaciółkę xD

6. Grasz na jakimś instrumencie ?
Klaudia: Jeszcze nie, ale będę się uczyć ;*
Martyna: Tak, gitarze *.*

7. Ulubiona książka, film ?
Klaudia: Moją ulubioną książką jest seria "Wilkołak", a film, to serie "Step Up", "Oszukać przeznaczenie", "Szybcy i Wściekli" i "This Is Us" :D Wszystkie są moje ulubione :D <3
Martyna: książka - "Dziewczyny się odchudzają", film - "This Is Us" :)

8. W jakim województwie mieszkasz ?
Klaudia: Wielkopolskie <3
Martyna: Wielkopolskie

9.  Co ci się ostatnio śniło?
Klaudia: W ostatnim czasie jestem pozbawiona snów :D Nic mi się nie śni haha :D
Martyna: Nie pamiętam ^^

10.  Jaki masz kolor ścian w pokoju ?
Klaudia: Niebieski, ale w te wakacje przemalowuje na beżowo-brązowy <3
Martyna: Żółty :/

11. Masz nałogi ?
Klaudia: Niestety mam :/ Jestem uzależniona od czytania imaginów i opowiadań :D więc jeśli macie swoje blogi o 1D, to dawajcie linki w komach :D A jeśli już wcześniej dawaliście link na moim blogu, to zobaczcie, czy w spisie ulubionych blogów nie ma waszego :D <3
Martyna: Tak hehe, 1D <3

Nominujemy następujące blogi :



Pytania od nas:

1. Jak masz na imię?
2. Do jakich fandomów należysz?
3. Jesteś Directioner?
4. Ile masz lat? 
5. W jakich językach umiesz mówić? (oprócz polskiego :*)
6. Jakie jest twoje Hobby?
7. Co w sobie lubisz?
8. Jaki masz cel w życiu?
9. Masz osobę, której możesz zaufać w 100% ?
10. W jakim województwie mieszkasz?
11. W jakim mieście mieszkasz? (Jeśli mieszkasz np. na wsi, to w okolicach jakiego miasta :* )

MASSIVE THANK YOU!!! <3 <3 <3



wtorek, 10 czerwca 2014

~Louis cz.1

Życie nie jest tak proste, jak się niektórym wydaje. Dla mnie jest ono wyjątkowo ciężkie. Jak na złość, to właśnie ja jestem następcą króla Wielkiej Brytanii. Ja Louis William Tomlinson zasiądę w przyszłości na brytyjskim tronie. Dlaczego mi przypadło żyć w taki, a nie inny sposób? Codziennie zadaję sobie to pytanie. Dlaczego akurat ja? Zapewne są osoby, które chętnie zamieniłyby się ze mną. No ale trzeba żyć dalej.
- Paniczu - przyszła po mnie służąca.
- Tak?
- Obiad gotowy,  nich się panicz uda do jadalni.
- Proszę, niech pani mówi do mnie Louis - powtórzyłem się. Powtarzałem jej to milion razy. Nie lubię, jak ktoś odnosi się do mnie paniczu lub jakoś inaczej. - Mam na imię Louis, a nie panicz.
- Przepraszam, wiem, że panicz tego nie lubi, ale to mój obowiązek, nie wolno mówić mi do panicza po imieniu - westchnąłem.
- No w porządku, już idę.
Wstałem z łoża i poszedłem w stronę jadalni. Moi rodzice i siostry siedzieli już przy stole.
- Siadaj.
- Przecież siadam - usiadłem z łaską przy stole.
- O co chodzi skarbie? - zapytała się mnie moja mama z uczuciem.
- Nic. Czy mógłbym dzisiaj wyjść na miasto?
- Oczywiście, ale Mark pójdzie z tobą - powiedział mój ojciec. Mark to mój prywatny ochroniarz.
- Nie no, tato, proszę cię, czy ja mam pięć lat, żebym musiał wszędzie chodzić z przyzwoitką?
- Ale jak ty to sobie wyobrażasz? Że ty książę będziesz się, jak to młodzież dzisiaj mówi 'bujał' po mieście sam? - oburzył się ojciec.
- Czy ja mam na czole napis 'idiota', albo 'hej, jestem księciem, porwijcie mnie dla okupu'? Nie wydaje mi się - uniosłem się. Już mnie to zaczyna irytować.
- Hamuj się młodzieńcze - zaczął podnosić głos.
- Haroldzie, dajmy mu szanse, w końcu ma już dziewiętnaście lat, sam go nakręcasz, żeby się buntował przeciw nam. Zaufajmy mu. Jest już na tyle odpowiedzialny, aby mógł sam wyjść na miasto - kocham cię mamo. - Będzie się kamuflował.
- Dziękuję mamo, kocham cię - wstałem i wyściskałem moją rodzicielkę. Ta tylko odwzajemniła mój uścisk.
- Ja też cię kocham synku - pocałowała mnie w czoło.
- To w takim razie mogę coś zjeść na mieście? - spytałem z nadzieją.
- Idź - westchnął mój ojciec.
- Dzięki - posłałem ojcu wdzięczny uśmiech i pognałem do swojego pokoju, żeby wziąć odpowiedzie rzeczy. Ubrałem biały T-shirt, ciemne jeansy, skórzaną kurtkę oraz czarną czapkę z daszkiem i okulary przeciwsłoneczne. Byłem gotowy. Zgarnąłem portfel i wyszedłem tylnym wyjściem. Chłodny wiatr otulił moją twarz. Późna jesień jest moją ulubioną porą roku, muszę z niej skorzystać, bo niedługo spadnie śnieg. Przemierzałem ulice Londynu myśląc o wszystkim i o niczym. Zamyślony wpadłem na kogoś. Zdjąłem okulary z nosa i czapką z głowy. Nie zdążyłem nic powiedzieć, a moim oczom ukazała się piękna dziewczyna.
- O matko, przepraszam, na prawdę nie chciałam - zaczęła panikować i mnie przepraszać.
- Spokojnie nic się nie stało - zacząłem ją uspakajać i ciepło się do niej uśmiechnąłem. Odwzajemniła uśmiech.
- Ale na prwdę przepraszam, nie wiem o czym ja myślałam - zaczęła się znowu tłumaczyć.
- Spokojnie, na prawdę nic się nie stało - zapewniałem ją ciepło.
- Na pewno? - spytała się mnie przejęta.
- Tak, wiesz, może w ramach przeprosin wybierzesz się ze mną na kawę? - spytałem przekonująco na nią zerkając i poruszyłem zabawnie brwiami, żeby ją rozśmieszyć. Udało się. Dziewczyna zaśmiała się.
- Pewnie - uśmiechnęła się.
- No to chodźmy - poszliśmy w kierunku najbliższej kawiarni.
Usiedliśmy przy stoliku przy oknie, zamówiliśmy kawę i zaczęliśmy gawędzić.
- Tak sobie gadamy, a ja nawet nie wiem jak masz na imię - zaczęła dziewczyna. W sumie to racja, nawet nie spytałem jej się, jak ma na imię.
- No tak, jestem Louis, a ty?
- Julia - odparła i spojrzałem w jej oczy. Były takie piękne. Miały w sobie coś niezwykłego. Były błękitne. Nie takie jak moje, jakieś tam niebieskie. Tamte były tak głębokie. Zabłąkane blond włosy opadały na jej ramiona i sięgały talii. Była niesamowita.
- Piękne imię. Dość rzadko spotykane tu.
- Tak, bo moja babcia pochodzi z Polski, i to dlatego - uśmiechnęła się do mnie.
- Na prawdę? Super, nigdy nie byłem w Polsce, ale zawsze chciałem. Mam tam ciotkę.
- Możesz kiedyś wybrać się ze mną do babci - zaśmiała się. - Lecę do niej we ferie na dwa tygodnie.
- Całkiem kusząca propozycja - zaśmiałem się. - A umiesz mówić po Polsku? - spytałem zaciekawiony.
- Pewnie. Wychowałam się na wsi u babci, bo moi rodzice przylatywali tu do pracy. Kiedy skończyłam piętnaście lat przeprowadziliśmy się tu na stałe.
Rozmawialiśmy jeszcze przez jakieś dwie godziny, wypijając przy tym jeszcze jedną kawę.
- O matko! - powiedziała spoglądając na srebrny zegarek na jej lewej ręce. - Jak już późno! Muszę już lecieć, miałam iść tylko po zakupy. Rodzice mnie zabiją! - zaczęła w pośpiechu wstawać i ubierać w płaszcz. Jak przystało na dżentelmena, pomogłem jej. - Naprawdę przepraszam, że tak sobie idę ... - zaczęła się tłumaczyć, ale jej przerwałem.
- Nic nie szkodzi, rozumiem cię. Moi rodzice też by się wkurzyli, gdybym przez trzy godziny nie wracał z zakupów - uśmiechnąłem się do niej, a ona odwzajemniła uśmiech. Myślałem, że nie ma piękniejszego uśmiechu, aż do tego momentu. - Chodźmy, odprowadzę cię.
- Nie, wiesz, nie chcę ci robić kłopotu, mam dość daleko do domu...
- Ale nie ma problemu. Chyba nie myślisz, że pozwoliłbym ci iść po ciemku samej do domu, mhh? - zaśmiała się.
- Dobra, chodźmy - pociągnęła mnie za rękę i wyszliśmy z kawiarni.
Było jakoś po 21, a na dworze gdyby nie lampy uliczne, panowałyby egipskie ciemności. Trochę światła dawały raz po raz reflektory przejeżdżających pojazdów.
W drodze jeszcze prowadziliśmy żywą dyskusję. Miała rację mówiąc, że do jej domu jest kawał drogi. Szliśmy jakieś 30 minut. W końcu dotarliśmy do celu. Miała piękny duży dom. Prawdziwa willa, choć Julia wygląda na osobę dość skromną.
- Dziękuję, że mnie odprowadziłeś - uśmiechnęła się do mnie.
- Nie ma sprawy. Będę spał lepiej, wiedząc że jesteś bezpieczna - spojrzała w moje oczy. Ta chwila była magiczna.
Nagle w domu zaświeciło się światło. Automatycznie obróciliśmy się w tamtym kierunku.
- O nie, muszę iść - powiedziała spanikowana.
- Miło było cię poznać Julio - uśmiechnąłem się do niej ciepło i nieco przybliżyłem.
- Mi ciebie też, Lou - również posłała mi ciepły uśmiech. Podeszła do mnie i pocałowała w policzek na pożegnanie.
- Mam nadzieję, że kiedyś to powtórzymy?
- Jasne - powiedziała wchodząc przez uliczkę na posesję. - Spotkajmy się jutro o 17.30 w tej samej kawiarni, co dzisiaj. Pasuje ci? - spytała coraz bardziej oddalając się w stronę drzwi.
- Oczywiście! Do zobaczenia!
- Do jutra! Pa!
Tyle ją widziałem. Weszła do domu. Mam nadzieję, że nie będzie miała przeze mnie kłopotów. Ona chyba nie wie, że jestem księciem. W sumie, czy gdyby wiedziała, to chciałaby się ze mną jutro spotkać i to w miejscu publicznym? W sumie, to co to za różnica czy ona wie kim jestem, czy nie wie? Nie musi na razie wiedzieć. Myślę, że jeszcze jest za wcześnie. Musimy się najpierw lepiej poznać. Już nie mogę doczekać się jutrzejszego spotkania.

sobota, 31 maja 2014

~Zayn cz.2



 Postanowiłam dodać drugą część TEGO imagina <3 Zaczęłam ją pisać już bardzo dawno temu, ale dopiero ostatnio znalazłam czas, żeby ją skończyć i dzisiaj ją dodaję <3 Piszcie w komentarzach swoje opinie, bo wiecie, że one mnie motywują i jak będzie dużo komentarzy, to imy będą pojawiały się częściej, bo wtedy wiem, że mam dla kogo pisać <3 <3 <3

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

 Leżałam na łóżku w mojej 'piżamie'. Zayn nachylał się nad moim brzuszkiem i mówił do dzieciątka. To był już piąty miesiąc, więc brzuch już było widać. Szczęśliwy tatuś całował swój skarb. To był strasznie uroczy widok. Jestem bardzo szczęśliwa. Mój najlepszy przyjaciel ever będzie ojcem mojego dziecka. I to dziecka spłodzonego z miłości, a nie z przypadku. To znaczy spłodzone jest przypadkowo, bo to była wpadka, ale najważniejsze jest to, że się kochamy i dziecko będzie kochane przez nas i naszą rodzinę. To wszystko wiele dla mnie znaczy. Niall jest szczęśliwy, że zostanie wujkiem. Chłopcy oczywiście też. Harry jest podniecony bardziej niż Zayn.
- Chyba czas ci już o tym powiedzieć - posmutniał Zayn.
- O czym - zdziwiłam się na jego słowa i podniosłam się do pozycji siedzącej
- Zaczynamy pracę nad nową płytą, więc pewnie nie będzie mnie w domu więcej, niż będę. Przepraszam - pocałował mnie w zewnętrzną stronę dłoni.
- Och Zayn - chwyciłam jego twarz w dwie dłonie. - Ale przecież to twoja praca i ja wszystko doskonale rozumiem. No wiadomo, będzie mi dość ciężko, ale damy radę - uśmiechnęłam się do niego. Trochę się rozpromienił.
- Ale ja nie chcę cię zostawiać samej w domu. A jak ci się coś stanie, a ja nie będę mógł odebrać? Albo tobie się telefon rozładuje? Albo nie będziesz w stanie się ze mną skontaktować? A co będzie, jeśli... - namiętnie go pocałowałam. Oddał pocałunek.
- Spokojnie, Zayn - uspokoiłam go trochę. Przytulił mnie na tyle mocno, na ile mógł.
- Nie potrafię być spokojny. W sumie, przecież El z nami mieszka, więc będzie się mogła tobą zająć, kiedy mnie nie będzie.
- No widzisz, nie zadręczaj sobie teraz tym głowy. A kiedy zaczynacie?
- Już jutro - posmutniał.
- I dopiero teraz mi o tym mówisz?
- Wiem, nie powinienem zostawiać tego na ostatnią chwilę, ale nie chciałem cię martwić.
- Będę za tobą strasznie tęsknić - przytuliłam się mocno do niego.
- Ale dopiero od jutra będziemy mieć dla siebie mniej czasu, dzień się dopiero zaczyna  - zaśmiał się Zayn na mój ruch.
- Ale muszę się jeszcze nacieszyć twoją obecnością - zamknęłam oczy i rozkoszowałam się zapachem perfum Zayna. On jest jak nałóg. Teraz nie będę mogła bez niego normalnie żyć. Zasypiać i budzić się sama. Bez niego przy moim boku. Odsunął się trochę ode mnie i spojrzał mi głęboko w oczy. Złączył nasze usta w słodkim pocałunku. Był coraz bardziej namiętny, ale niestety tylko to musiało nam wystarczyć, bo mój brzuch jest już na tyle duży, że we wszystkim mi przeszkadza. Skończyliśmy się całować.
- Yhh, weź już wreszcie wyjdź - zaczęłam narzekać.
- Ja? Przed chwilą mówiłaś, że chcesz się mną nacieszyć, a teraz mi karzesz wyjść - prychną roześmiany Zayn.
- Nie ty, tylko mała. Brzuch mnie męczy i mi przeszkadza, a ja chcę już ją mieć przy sobie, ale w takim sensie, że chcę ją zobaczyć na żywo - posmutniałam.
- Hej, jeszcze tylko cztery miesiące!
- Ta, pocieszyłeś mnie - marudziłam.
- Dobra, ubieraj się i schodzimy na śniadanie.
- Ok, już.
Ubrałam się i zeszłam na dół. Zayn i reszta już na mnie czekali. Kiedy przekroczyłam próg kuchni wszystkie oczy zostały skierowane na mnie.
- Rany, siostra, normalnie promieniejesz - uśmiechnął się do mnie Niall. Ja również posłałam mu słodki uśmiech.
- Niall ma rację, do twarzy ci z tym brzuchem - dodał Lou. - Ciekawe, jak ty byś wyglądała z takim pięknym, okrąglutkim brzuszkiem? - zwrócił się do El i objął ją ramieniem.
- Wybij to sobie z głowy - odburknęła i strąciła jego rękę. Wszyscy się zaśmialiśmy.
- No co, nie chciałabyś mieć takiego słodkiego bobaska? Wiesz, taki ja i taka ty w jednym, hmm?
- Ta, jeśli ty to dziecko będziesz rodził, to możemy je mieć nawet zaraz.
- Ale jesteś - fochnął się Lou.
- Oj Lou, ciąża nie jest taka fajna jak ci się wydaje - poklepałam go po ramieniu.
- Co ty? Ciąża jest zajebista!
- Nie bardzo - dodał Zayn. - Niby fajnie, będziesz miał bobaska, to i tamto. Nie dość, że Darcy narzeka, bo jej nie wygodnie, to jeszcze zaczynamy nagrywać płytę i prawie wcale nie będzie nas w domu. Plusy są, ale zobacz ile jest minusów przez nasz zawód.
- W sumie masz rację - zwrócił się do El. - Jednak się rozmyśliłem skarbie. Jednak trochę poczekamy - pocałował ją w skroń. Znów się zaśmialiśmy.
Podeszłam do blatu, żeby zrobić nam herbatę. Nagle poczułam rozgrzane ręce na mojej talii. Zayn przysunął się do mnie bardzo blisko i oparł głowę o moje ramię. Zamruczał mi do ucha.
- Kocham cię kotku, wiesz o tym?
- Wiem - zaśmiałam się po cichu, ale tak, żeby tylko on mógł to usłyszeć. Tylko on to usłyszał, bo chłopcy właśnie prowadzili żywą dyskusję na temat samochodów.
- A co, ty mnie już nie kochasz? - zamruczał i trącił nosem moje ucho. Wyczułam też ten jego łobuzerski uśmiech. Zgężyłam się z powodu łaskotków.
- Oczywiście, że cię kocham skarbie. Dlaczego pomyślałeś, że już cię nie kocham - spytałam się z uśmiechem, prędzej odwracając się do niego przodem.
- Tylko się z tobą droczę - cmoknął mnie w usta.
- No wiesz ty co? - zaśmiałam się do niego.
 - Co? - zaciekawił się posyłając mi zadziorny uśmiech.
- Nic, po prostu cie kocham - zarzuciłam mu ręce na szyję i namiętnie pocałowałam.
Zayn oddał pocałunek i popchnął nas tak, że oparłam się o blat, a on w miarę jak brzuch pozwalał przyległ swoim ciałem do mojego.
- Hej, hej, bo mi chrześniaka zdusicie - buntował się Niall. Wszyscy się zaśmialiśmy. Zgadza się, postanowiliśmy, że Niall będzie chrzestnym naszej córeczki, a El chrzestną.
- Po pierwsze chrześniaczki, to będzie ona, a po drugie, to nic jej się nie stanie - powiedziałam z uśmiechem do Niall'a. Ten głupek to yyy, no cóż, nie wiem co, on jest po prostu głupi i nie umiem tego inaczej określić.
- A skąd wiesz, że to będzie ona?
- Bo byłam kilka dni temu na USG w 3D i to jest potwierdzone w 100 %.
- E tam, jak ja mam się poczuć prawdziwym wujkiem, skoro nie będzie to chłopiec? - fochał się.
- Ale to nie moja wina, miej pretensje do Zayn'a - spojrzałam rozbawiona tą sytuacją w stronę Zayn'a. On patrzył na mnie zdezorientowany.
- Moja? - dziwił się.
- A co moja? Sama sobie zrobiłam to dziecko? Niestety dziecko to wynik pracy zespołowej, a raczej wpadki zespołowej - wszyscy się zaśmiali. Zayn zrezygnowany usiadł przy stole. Pokiwałam przecząco głową z rozbawieniem i zalałam herbatę wrzątkiem. Wzięłam kubek i podałam go Zayn'owi. Odstawiłam kubek na stole, a ten chwycił mnie za biodra i delikatnie pociągnął na swoje kolana. Wystraszyłam się, bo nie spodziewałam się tego. Złapałam się za brzuch i odetchnęłam z ulgą.
- Hej, kochanie, spokojnie - uspakajał mnie rozbawiony Zayn.
- Proszę cię, nie strasz mnie tak, bo serio urodzę w piątym miesiącu i dopiero będzie.
- Przepraszam - powiedział Zayn, a ja się do niego przytuliłam.
Będzie ciężko, ale z El damy radę. Już jutro się zacznie.

Resztę dnia spędziliśmy razem, ciesząc się swoją obecnością.

 *następny dzień, nad ranem*

Obudziły mnie kroki. Ktoś chodził po pokoju i po całym domu. Otworzyłam leniwie zaspane oczy i spojrzałam na zegarek stojący na szafce nocnej. Wskazywał 3.30 . Obróciłam się na drugi bok w poszukiwaniu Zayn'a. Zastałam tam tylko wgniecenie na poduszce. No tak, pewnie już szykują się do wyjazdu. O piątej miał być w studiu. Ale czy oni muszą być tak głośno. Nie ma co, obudzili mnie, więc na razie sen mam z głowy. Podniosłam się do pozycji siedzącej, przeciągnęłam się i poszłam w stronę kuchni, wcześniej wskakując w ciepłe kapcie. Tam zastałam roześmianych chłopców.
- Dzień dobry - rzuciłam ciągle zaspana. Wszystkie oczy zostały skierowane na mnie. Podeszłam od tyłu do Zayn'a, objęłam i sprzedałam mu soczystego buziaka w policzek. Następnie poszłam wstawić wodę, aby zaparzyć sobie kawę zbożową.
- Kotku, czemu nie śpisz? - spytał mnie zatroskany Zayn. Był strasznie troskliwy i mocno o mnie dbał. Był taki kochany. A najlepsze jest to, że już taki był zanim dowiedział się o ciąży. Jest cudowny i mimo, że nie ma na świecie idealnych ludzi, to dla każdej kobiety Zayn byłby ideałem, więc życzę wszystkim kobietą na świecie, aby także kiedyś znalazły swojego Zayn'a, Harry'ego, Niall'a, Louis'a lub Liam'a. Wszyscy są moimi ideałami i kocham ich całym sercem, tylko Zayn'a troszkę bardziej i Niall'a też.
- Wiesz, gdybyście mnie nie obudzili, to pewnie bym spała - odpowiedziałam nasypując sobie kawę do kubka. Zayn wstał i podszedł do mnie z zamiarem przytulenia mnie.
- Oj przepraszam skarbie - pocałował mnie w czoło.
- Nic nie szkodzi, jak pojedziecie, to odeśpię - pocałowałam go namiętnie w usta. - Nie będę mogła poczuć smaku twoich ust przez dłuższy czas - wtuliłam się w jego rozgrzany tors.
- Damy radę, ta też będę tęsknić za wszystkim. Za twoimi ustami, za twoim wyglądem, za tym, że ciągle narzekasz, za twoimi wiecznie mocno niebieskimi oczami...
- Ja mam takie same, będziesz podziwiał moje patrzydła - wtrącił się Niall. Wszyscy się zaśmialiśmy.
- Ale twoje nie są takie piękne i głębokie jak oczy Darcy - rozmarzył się.
- Masz rację, moje są piękniejsze i głębsze.
- Oj Niall, my tu mamy ciężkie rodzinne pożegnanie, a ty nawet w takich momentach potrafisz żartować - odeszłam od Zayn'a i podeszłam do Niall'a. Przytuliłam się do niego. - Będę tęsknić za tymi twoimi głupstwami.
- Mówisz jakbyśmy mięli nigdy nie wrócić - powiedział do mnie patrząc mi prosto w oczy.
- No wiesz, w najbliższym czasie to będzie cud, jeśli uda mi się was zobaczyć, więc się żegnam, a tak w ogóle to codziennie będziecie wychodzić tak wcześnie? - zapytałam ogółem wszystkich.
- No niestety tak, przez najbliższe tygodnie tak będzie, myślę, że zejdą nawet ze dwa, trzy miechy - dodał Harry od niechcenia.
- Nie cieszysz się, że wracasz do pracy? - spytałam go.
- Oczywiście, że się cieszę, bo w końcu robię to, co kocham, ale wytwórnia nie może jeszcze pojąć tego, że my nie jesteśmy robotami. Chcemy czasem się wyspać i mieć trochę czasu dla siebie i dla rodziny. Zwłaszcza, że z Zayn'em teraz spodziewacie się dziecka, to nic nie obchodzi wytwórnię, mamy siedzieć tam od rana do nocy i nic nie możemy z tym zrobić, bo to mamy w kontrakcie - westchnął Hazz.
- Widzisz? - zwrócił się do mnie Zayn. Podszedł do mnie i mnie przytulił. - właśnie dlatego będę was czasami brał w trasy - uśmiechnęliśmy się do siebie i pocałował mnie namiętnie.
Nagle drzwi do domu się otworzyły, a w drzwiach ukazał się wielki goryl Paul.
- No chłopcy, samochód czeka. Rany, Darcy, jak ty pięknie wyglądasz z tym brzuszkiem - uśmiechnął się do mnie Paul. - No Zayn, tylko pozazdrościć takiej pięknej dziewczyny. Dbaj o nią i o dziecko - uśmiechnął się do nas.
- Będę - odparł Zayn i pocałował mnie w skroń.
Chłopcy już mięli wychodzić, a my z Zayn'em nie mogliśmy się od siebie odkleić. Całowaliśmy się namiętnie pod domem. W końcu zatrąbił klakson i mój facet musiał już jechać. Przesłał mi z oddali buziaczka i wsiadł do auta. Odjechali. Westchnęłam głęboko i wróciłam do domu. Poszłam z powrotem do łóżka i zasnęłam.
Obudziłam się o godzinie 13. To mój jakiś nowy rekord - zaśmiałam się w myślach. Ubrałam się i zeszłam do kuchni, gdzie zastałam Eleanor sączącą kawę ze swojego ulubionego kubka z wielkim smilem. Czytała jakiś magazyn. Spostrzegła mnie i odłożyła gazetę.
- No proszę, śpiąca królewna wstała - zaśmiała się.
- Oj weź przestań, musiałam odespać nockę - zamarudziłam i podeszłam do czajnika z zamiarem zagotowania sobie wody na herbatę.
- To co ty robiłaś w nocy? - spytała zdziwiona El.
- Chłopcy chodzili po domu i mnie obudzili, więc miałam sen z głowy. Zeszłam do nich i poczekałam, aż pojadą, pożegnałam się z nimi i dopiero poszłam spać.

czwartek, 15 maja 2014

~Louis

Leżałam na ogromnym łożu małżeńskim. Byłam otulona z każdej strony białą grubą pościelą. Moja czarna bokserka została delikatnie podniesiona przez mojego partnera. Po chwili nachylił się i złożył czuły, a za razem delikatny pocałunek na nagiej skórze. Zaśmiałam się. On też się do mnie słodko uśmiechnął. Poprawił się na kołdrze i namiętnie pocałował w usta. Szybko oddałam pocałunek i wplotłam palce w jego idealnie ułożone brązowa włosy. Po skończonych pieszczotach odsunął się delikatnie ode mnie i spojrzał w moje błękitne oczy, a ja w jego głęboko niebieskie. Były takie piękne. W pewnym momencie cmoknął mnie w nos, a ja zachichotałam. Spuścił wzrok z powrotem na mój brzuch, po czym zsunął się i przyłożył do niego głowę.

- Tak strasznie je kocham – powiedział czule.
 -Ja też – odparłam rozmarzona.
- A ciebie kocham najbardziej – powiedział i trącił mój nos swoim.
- Nie prawda! - zaczęłam.
- Jak to nie?! - oburzył się zabawnie.
- Normalnie! Ja ciebie kocham bardziej! - krzyknęłam rozbawiona.

Zaśmiał się, a ja rzuciłam się na niego i mocno przytuliłam. Zaczęliśmy się śmiać i wygłupiać. Nagle zabrzmiał dzwonek kończący scenę.

- Dobra! Byliście wspaniali! Na dziś już koniec! Widzimy się jutro o 12! - krzyknął Bob przez krzykaczkę. Ufff, nareszcie!
- Wreszcie – głęboko westchnęłam.
- A mi tam się podobało – Lou zaczął zabawnie poruszać brwiami, co u mnie wywołało niepohamowany przypływ śmiechu. On jest boski!
- Oh Louis, tobie zawsze się podoba – zaśmiała się Kim, nasza stylistka i makijażystka.
- Nie zawsze – strzelił w jej stronę z głupawym, lecz zabawnym wyrazem twarzy. - Tylko jak mam całować Mel – przesłał mi buziaczka. Ja tylko udawałam, że go złapałam, przyłożyłam do serca i głęboko westchnęłam. Zaczęliśmy się śmiać.
- Chodźmy już – objął mnie ramieniem i poszliśmy do garderoby.

W pomieszczeniu od razu ruszyliśmy do swoich ubrań. Mamy wspólną przebieralnię. Jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi i tak się złożyło, że dostaliśmy razem rolę w tym filmie. Nie wstydzimy się przed sobą. Nie mamy czego się krępować. Znamy się właściwie od zawsze.

Tak się złożyło, że chyba się w nim trochę tak jakby zakochałam. To wszystko przez ten głupi film! Kiedy pierwszy raz mnie pocałował to było takie magiczne! Kolana mi się ugięły i zaczęłam postrzegać go już nie tylko, jako najlepszego przyjaciele ever, ale jako kogoś więcej. Trudno, co się stało, to się nie odstanie. Będę go traktować jako przyjaciela. Może mi przejdzie?

Zmagałam się z zapięciem sukienki. Głupi suwak.

- Lou?
- Tak? - spytał się spoglądając na mnie. Był w samych spodniach, a naga klatka piersiowa odsłaniała jego niesamowite tatuaże.
- Mógłbyś mi zapiąć sukienkę?
- Jasne – uśmiechnął się do mnie i podszedł. Jego ręce musnęły moją skórę. Matko! Dlaczego on musi być taki pociągający. Jednym sprawnym ruchem zapiął zamek. Cały czas stał za mną. Odgarnął moje długie blond włosy z lewego ramienia przerzucając je na prawe. Delikatnie musnął skórę za lewym uchem. Obróciłam się do niego przodem. Staliśmy twarzą w twarz. Moje ręce zaczęły wędrować z dołu ku górze dotykając każdego wzoru na jego ciele.
- Kocham te twoje tatuaże.
- Serio? - spytał delikatnie umiejscawiając swoje dłonie na mojej talii.
- Tak – spojrzałam mu w oczy. Było w nich coś innego, niż zazwyczaj.
- Słuchaj – zaczął. - Nie wiem, czy to zauważyłaś, ale ja tak – chyba wiedziałam do czego zmierza. - Wiem, że to głupio zabrzmi, ale przez ten cały film, przez tą naszą bliskość nie jesteśmy już tylko przyjaciółmi.
- Tak wiem, nie zabrzmiało to ani trochę głupio, ponieważ ja też to już jakiś czas temu zauważyłam.
- Nie wiem, jak to odbierzesz, ale mi to pasuje – delikatnie, ale pewnie się do mnie uśmiechnął.
- Nie żeby coś, ale mi też – teraz na jego twarzy zagościł ogromny uśmiech.

Popchnął mnie delikatnie do ściany za nami i przycisnął mnie do niej swoim ciałem. Objął moją twarz w swoje dłonie przyciskając czoło do mojego.

- Mogę cię pocałować? - zapytał.

Pokręciłam przecząco głową z wielkim uśmiechem na twarzy i mocno przycisnęłam go do siebie. Nasze języki toczyły ze sobą walkę to w moich ustach, to w jego, a one wydawały się być dla siebie wprost stworzone. Chwilę zapomnienia przerwało nam światełko, które rozbłysło w przyciemnionym pomieszczeniu. Niechętnie oderwaliśmy się od siebie i spojrzeliśmy w stronę wejścia do garderoby. Stała tam Kim z aparatem i Bob z kamerą! Serio?! Spojrzeliśmy z Lou na siebie i zaczęliśmy się śmiać. Ten podniósł mnie z ziemi i zakręcił wokół własnej osi. Szybko wziął swoją koszulkę, nasze torby i chwytając mnie z rękę uciekliśmy.

 Zatrzymaliśmy się w parku nieopodal. Po drodze zdążył założyć koszulkę. Odłożył nasze torby na ławkę i zbliżył się do mnie. Objął mnie za szyję, a ja oplotłam swoje ręce wokół jego pasa. Zaczął delikatnie muskać moje usta, co po chwili przerodziło się w coś naprawdę namiętnego. Zarzuciłam mu ręce na szyję, wplatając palce w jego włosy. Jego ręce powędrowały na moją talię. 

Ta chwila była niesamowita i magiczna. Nagle zaczął lać deszcz. Zaczęliśmy się śmiać nie przerywając pieszczoty. Byliśmy przemoczeni, ale co to znaczy? Nic, liczy się chwila, której nie chciało przerywać żadne z nas. Cudowny moment, na który czekałam całe swoje życie.
_______________________________________________________________

Proszę, komentujcie <3 <3 <3

niedziela, 27 kwietnia 2014

~Liebster Awards :D

Dziękujemy za nominację do Liebster Awards <3 <3 <3

1. W jakich butach lubisz chodzić?
Klaudia - kocham baletki <3
Maryna - Converse *.*

2. Kolor pokoju?
Klaudia - błękitny <3
Martyna - żółty :)

3. Ulubiony kwiat?
Klaudia - anturium
Martyna - róża ^^

4. Smak słodki, czy kwaśny?
Klaudia - zdecydowanie kwaśny :D
Martyna - kwaśny :3

5. Model telefonu?
Klaudia - Sony XPERIA U
Martyna - Samsung Galaxy s3

6. Który blog jest twoim zdaniem najlepszy?
Klaudia - moim zdaniem wszystkie blogi znajdujące się na liście
 moich ulubionych blogów są najlepsze <3 <3 <3
Martyna -wszystkie są najlepsze :)

7. Do jakich fandomów należysz?
Klaudia - jestem tylko Directioner :* Wszystkich innych jestem jedynie fanką <3
Martyna - Directioner i Lovatic <3

8. Ulubiony program telewizyjny?
Klaudia - XFactor <3
Martyna - XFactor xD

9. Co cię denerwuje w innych ludziach?
Klaudia - zdecydowanie wyśmiewczość i brak szacunku
Martyna - To, że stosują przemoc psychiczną :/

10. Co chciałabyś zmienić w swoim życiu?
Klaudia - chciałabym zmienić monotonnie w coś bardziej spontanicznego i pełnego życia :D
Martyna - wszystko xD

11. Jest coś, czego nigdy nikomu nie powiedziałaś?
Klaudia - o taaak, jest trochę tego :D
Martyna - Tak ^^ :D


Nominowane blogi:
1. http://foreverloveonedirection1d.blogspot.com/
2. http://obsession-zayn.blogspot.com/
3. http://najlepszepolskieimaginyonedirection.blogspot.com/
4. http://dirty-angel-harry-styles.blogspot.com/
5. http://unlucky-niallhoran.blogspot.com/
6. http://cassie-and-one-direction.blogspot.com/
7. http://ty-ja-onedirection-imaginy.blogspot.com/
8. http://onedirection-polish-imaginy.blogspot.com/
9. http://niedotykaj-harrystyles.blogspot.com/
10. http://hard-harrystylesff.blogspot.com/
11. jedna-chwila-zmienila-wszystko.blogspot.com

Pytania dla nominowanych:

1. Jak długo prowadzisz bloga?
2. Od kiedy jesteś Directioner?
3. Byłaś kiedyś na koncercie One Direction?
4. Jaki jest twój ulubiony owoc?
5. Lubisz marchewki?
6. Jak często robisz zakupy w biedronce?
7. Ile czasu spędzasz rano w łazience?
8. Lubisz kotki?
9. McDonald vs. KFC?
10. Znasz jakiegoś Boy Directionera?
11. Masz przyjaciółkę/koleżankę Directionerkę?

__________________________________________________

Dziękujemy za nominację :D :D :D

czwartek, 17 kwietnia 2014

~Niall cz.3




- Nie, to nie działa! - powiedziałem zrozpaczony. Nie mogłem się w żaden sposób stamtąd wydostać. To już koniec - Ani drgnie! - zacząłem się szarpać, ale na marne.


*******************************************

- Już wiem - powiedziała i podniosła się. - Chwyć się mnie - tak zrobiłem. Objąłem ją ramionami za szyję, a ona złapała się za rurę przy siedzeniu. Próbowała mnie wciągnąć do środka.
Nie udało się - Dawaj! Dalej! - nie poddawała się.

- Nie, nie! - mówiłem, gdy po raz kolejny nam się nie udało. - Utknąłem - powiedziałem bezsilnie. - Idź sama - powiedziałem do dziewczyny. Ta się jeszcze bardziej rozpłakała. - No idź! - krzyknąłem na nią i w miarę jak pozwalał mi przyciśnięty mnie wagon popchnąłem ją w stronę przejścia wagonów. Ta nie uległa. Klęczała przede mną i płakała. Zacząłem głośniej jęczeć z bólu - Idź. Idź sama - złapałem ją za kolana i zachęcałem, aby zrobiła to, co mówię. Idź wagonami na tył, a ja cię dogonię. - Próbowałem odepchnąć wagon i się nie rozpłakać. - No idź! - łzy mimowolnie wypływały z moich oczu. - Idź! Wynoś się stąd! - krzyczałem do niej, jednocześnie odpychając od siebie tą cholerną maszynę.

- Spróbuj jeszcze raz! Sama nie pójdę! - zaczęła krzyczeć mi prosto w twarz.

Powtarzaliśmy czynność, która miała miejsce kilka minut temu, czyli złapałem się dziewczyny , a ona próbowała mnie wciągnąć do wagonu. Krzyczeliśmy ile wlezie z wysiłku. Dawaliśmy z siebie wszystko.

Udało się!
postacie z filmu "Metro" <333

Wagon odpuścił i wpadłem do środka razem z nią. Leżeliśmy na podłodze i głośno dyszeliśmy ze zmęczenia, ale również z przerażenia. Byliśmy naprawdę przestraszeni i zdenerwowani tą całą sytuacją. Marzyłem, żeby tylko wydostać się z tego przeklętego metra i uratować tą dziewczynę! Niczego więcej w tej chwili od losu nie chciałem. Nadal nie wiem, dlaczego właśnie mnie coś takiego spotkało.

***

Po chwili gniew przeszedł. Zaczęliśmy się śmiać. Cała złość nagle wyparowała i byliśmy po prostu szczęśliwi, że nam się udało. Spojrzeliśmy na siebie i cieszyliśmy się jak głupki, co w tej sytuacji było zupełnie nie na miejscy.

- Czy teraz dasz mi swój numer telefonu? - zapytałem dziewczyny cały czas się ciesząc.

- Ja nie rozmawiam z nieznajomymi - teraz po prostu zaczęliśmy się śmiać w głos. Zachowywaliśmy się, jakbyśmy właśnie uciekli z psychiatryka. Jakby ktoś nas zobaczył, pomyślałby, że jesteśmy kretynami.

_________________________________________________________________________

Na razie mam tyle. Nie mam pojęcia, czy jest sens ciągnąć to opowiadanie. Mam pomysły na inne i nwm, wydaje mi się, że kontynuowanie tego jest totalnie bez sensu. Trochę męczę się pisząc to. Bardzo trudno mi się to pisze. Nie umiem opisać uczuć towarzyszących bohaterom z filmu. Nie wiem. Pomóżcie mi <333 Jeśli będę miała dalej to ciągnąć, to oczywiście rozdziały będą dłuższe, a teraz jest krótki, bo nie wiem, czy mam to robić dalej... <333 :***

czwartek, 10 kwietnia 2014

Niall cz.3 (wielki powrót :D ) MIŁEGO CZYTANIA ;)

Niall cz.3

K- ja nie dziękuję a ty ? *zwróciła się do Nialla *

-------------------
N- ja też nic, my i tak za chwilę już idziemy   
*gdy kelner odszedł* 
N-  może przejdziemy  się ?  
K- ja już i tak muszę iść do domu  
N- już ? czemu ?
K- bo codziennie biegam i muszę się iść przebrać 
N- a mogę z Tb ? 
K- jak chcesz, tylko jestem bardzo szybka, więc nie wiem czy mnie dogonisz :P
*http://www.google.pl/url?sa=i&rct=j&q=&esrc=s&source=images&cd=&cad=rja&uact=8&docid=pM4sGGU6l257gM&tbnid=GhPzAg7-gaZnSM:&ved=0CAYQjRw&url=http%3A%2F%2Feveryday-abnormal.blog.onet.pl%2F2012%2F05%2F02%2Fanimacje-z-niallem-2%2F&ei=bmYrU_uPB4ja0QXQ-4HIAw&bvm=bv.62922401,d.ZGU&psig=AFQjCNFCgMBX3nIREMFcdwEQaF5vVQD2qA&ust=1395439501065788 Niall uśmiechnął się I powiedział*
 N- zobaczymy :D
----- gdy wyszli z kawiarni ----
K- to robimy tak, kto pierwszy pobiegnie do domu , przebierze się i wróci wygrywa , spotykamy siTutaj, i jak wchodzisz w to ?
N- tak
K- to paa
N- a buzi nie dostanę ? :P
K- ok, ale zamknij oczy.
*Niall zamknął oczy, ale nic nie poczuł*
N- już ? 
*otworzył oczy *
N- ejj tutaj nikogo nie ma, mała oszustka, ale i tak będę pierwszy :D
------ oczami Klaudii ---
Już dobiegam do domu, boję się że rodzice mnie zatrzymają i będę musiała zostać w domu…
----- oczami Nialla -------
Cały czas myślę o Klaudii, nawet nie mogę się skupić na przebieraniu, ona jest inna od innych
dziewczyn, może i te słowa są banalne ale tak jest.
****** po 10 min ******
K- Uffff….  Jestem pierwsza :D
*Niall podszedł od tyłu Klaudi i zasłonił jej oczy *
N- zgadnij kto to ;)
K- haha Niall przecież wiem że to ty :P  
*po krótkiej rozmowie, zaczęli biegać :D gdy tylko zaczęli Niall był już zmęczony (ohh.. ta jego kondycja ) , ale udawał że daje radę i może przebiec 3 km xD *
******************** po godzinie **************************************
*pod Klaudii domem*
K- muszę już iść do domu :/
N- to mykaj, bo już ciemno na pewno rodzice się o ciebie martwią ;)
K- to paaa ;)
N- papa trzymaj się * powiedział i mrugnął do Klaudii*
************** cztery dni później ************************
--- oczami Klaudii ----
Niall się w ogóle do mnie nie odzywał ( nie pisał i dzwonił ),  nie wiem co się stało, może to przeze mnie, polubiłam jego, ale on mnie nie, trudno :(
**************** dzień wyjazdu ****************************
K- nie chcę nigdzie wyjeżdżać!
T- ustaliliśmy wszystko, nie masz wyjścia
K- to wy ustaliliście a nie ja ! 
M- Klaudia proszę nie zaczynaj
*Klaudia z płaczem pobiegła do pokoju*
*po chwili ktoś zapukał do drzwi *
....... CDN :D



******************************************************************
Hehe, tak jak pisze w temacie to mój wielki powrót ;) Dawno nie pisałam :D 
Ale wzięłam się za siebie, no i proszę xD 

Mam tylko jedno pytanko :D
Chcecie, aby te imaginy były z gifami ? :* 

wtorek, 8 kwietnia 2014

Pytanie :D ( za bardzo nie wiedziałam jaki dodać tytuł xD )

Hi guyss ! ( ponownie ) 

Muszę napisać tego posta, bo niektórzy chcą mnie zabić :D
No dobraa :D NIE ODCHODZĘ ;)

Chciałabym dodać jeszcze dzisiaj imagina, ale musicie mi pomóc xD
Mam kontynuować poprzednie części czy napisać nowego ? :D

I może dla odmiany wy wybierzecie z kim ? ;)

To w takim razie czekam na komentarze :) 

                                                          BAY BAY <33



Stare zdj, ale śliczne *.* <33

poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Krótkie ogłoszenie ! ;)

Hi guys ! :D

Dawno tutaj niczego nie dodawałam,  a to dlatego, że nikt nie komentował i po prostu odechciało mi się pisać, i zrobiłam sb przerwę. 
 Alee mam wiele noooooooowych pomysłów i przedstawie je wam w następnym poście, tylko muszą tu być przynajmniej 2 komentarze. 

Mam nadzieję, że o nie jest mój ostatni postt :D 

*******************************************************************************

Bay bay <333 do następnego posta ;)


poniedziałek, 31 marca 2014

~Niall cz.2

(taki tam słodki Niallerek :* KOCHAM <3)
Niall cz.1 :*

Staliśmy i uśmiechaliśmy się do siebie, kiedy pociąg zaczął nagle gwałtownie hamować...

~*~  ~*~  ~*~

Wszyscy zaczęli zaczęli wpadać na siebie. Wyglądało to wszystko niczym domino. Wagon przepełniony ludźmi w jednej chwili wypadł z toru i zaczął obijać się o ściany tunelu. Nie wiedziałem, co się dzieje! Wszędzie było zamieszanie, a ludzie krzyczeli z przerażenia. Przepychali się nawzajem. W czasie zderzeń maszyny ze ścianą tunelu ludzie zaczęli wylatywać przez okna. Po całym wagonie zaczęły latać kawałki szkła, torby, gazety. Wszystko, co się tu obecnie znajdowało.

Przerażenie - właśnie to odczucie ogarniało od środka mnie i zapewne każda osobę, która uczestniczyła w tej katastrofie.

Potem uderzenie.

Ciemność.

~*~

Ocknąłem się, gdy poczułem, że ktoś mnie szturcha. Otworzyłem oczy i zobaczyłem jakiegoś kolesia starszego ode mnie, nie wiem, może o jakieś 4 - 5 lat. Chciał wziąć mój telefon, który miałem przyczepiony w etui przy pasku. W porę chwyciłem go za nadgarstek i spojrzałem na niego. Miał bardzo poważną twarz. W ustach trzymał zegarek elektroniczny, który pewnie przed chwilą komuś ukradł. Po chwili uśmiechnął się do mnie szyderczo i chytrze, puścił mi oczko i wyszarpnął mi telefon. Nie miałem siły go powstrzymać. Wycofał się i uciekł przez szybę rozbitego metra, podobnie jak reszta pasażerów. Ludzie to mają tupet. Nawet w chwilach grozy, gdzie w każdej chwili mogą zginąć potrafią cię okraść.

Z wielkim bólem podniosłem się i rozejrzałem dookoła. Widziałem katastrofę. Patrzyłem, jak ci wszyscy ludzie umierają. Nie mieli już siły, żeby się podnieść. Tak, jakby wiedzieli, że to ich koniec. Niektórzy jeszcze się krzątali i szukali swoich rzeczy. Cała reszta już uciekła, żeby szukać pomocy i przeżyć. Ujrzałem znowu tego samego gościa, który okradł mnie przed sekundą. Wyjmował pieniądze z czyjegoś portfela. Gdy mnie zobaczył, od razu uciekł przez okno. Ponownie. Chciałem za nim biec, ale byłem za słaby, a on za szybki. Zwiał. W pewnym momencie strasznie zabolała mnie głowa. Zaczęło mi wszystko buczeć w środku. Poczułem się, jakby mi ktoś nieźle przywalił. Nogi się pode mną ugięły. Zsunąłem się na dół po ścianie i złapałem się za głowę.

Po chwili wziąłem się w garść. Zacząłem się nerwowo rozglądać. Nagle zauważyłem rękę kobiety. Miała tak samo pomalowane paznokcie na czerwono, jak tamta piękność. Była przygnieciona jakąś ciężką drewnianą ramą. Nie mogła się wydostać. Zebrałem wszystkie siły, które mi jeszcze zostały, przerzuciłem obiekt na drugą stronę wagonu i próbowałem pomóc dziewczynie. Leżała tam. Obróciłem ją. Rozejrzała się dookoła i nie wiedziała, co się właściwie dzieje.Patrzyła roztrzęsiona na te kilka osób, które jeszcze szwendało się po wagonie i czekało na swój koniec. Reszta uciekła i ewakuowała się.

Była tym wszystkim roztrzęsiona. Podniosła się do pozycji siedzącej i przyglądała się siedzącej niedaleko starszej pani, która przeszukiwała swoją torebkę i sprawdzała, czy wszystko jest na miejscu. Spoglądała także na mężczyznę, który próbował rozwalić szybę, aby uciec. Z drugiej strony chodzili ludzie i rozpaczliwie krzyczeli. Pewnie chcieli odnaleźć swoich bliskich.

- Musimy się stąd wydostać - powiedziałem do dziewczyny.

- Moja torba - powiedziała przejęta.

Gdy już ludzie wyszli, a my zostaliśmy praktycznie sami (nie licząc licznych trupów) zacząłem nerwowo szukać jej torby. Leżało ich mnóstwo, nie miałem pojęcia, która jest jej. Przerzucałem każdą z jednego miejsca na drugie w poszukiwaniu tej właściwej. Ona siedziała i coraz ciężej oddychała. Widocznie w tej torbie musiały być jakieś laki, albo coś. Nie wiem.

- Ta? - zapytałem jej się pokazując setną torbę, która wpadła w moje ręce.

Pokiwała przecząco głową.

Zdenerwowany rzuciłem torbą o ziemię. Byłem strasznie zły na cały świat. Dlaczego właśnie ja?!?

- To jest szaleństwo - wzdrygnąłem ramionami na znak zrezygnowania.

Wyjrzałem przez wyważone drzwi i zobaczyłem wagon, z którego sypało się pełno iskier. Z okna wylatywało martwe ciało jakiegoś mężczyzny. Przerażony wróciłem do dziewczyny.

- Powinniśmy iść - podszedłem do niej i przyklęknąłem przed nią.

- Chwila - powiedziała, choć oddychanie sprawiało jej coraz większą trudność.

- Może uda nam się wyjść - spojrzałem na nią z nadzieją, że się zgodzi i uciekniemy z tego zbiorowiska trupów. - Chodźmy - chciałem ją podnieść, lecz ta mnie od siebie odepchnęła i dyszała. Spojrzałem na nią wystraszony.

- Ja... - mówienie sprawiało jej dużą trudność. - Muszę... Mieć torebkę.

Uśmiechnąłem się tak jakby do siebie i usiadłem zrezygnowany na siedzeniu na przeciwko dziewczyny. Nie wiedziałem już co mam robić. Patrzyłem jak się męczy, bo nie mogłem w żaden sposób jej pomóc. Prawie że się dusiła.

Rozglądała się nerwowo dookoła. Nagle poderwała się i upadła na brudną podłogę. Szła po czworakach do ludzi leżących nieopodal. Chciałem jej pomóc, ale nie wiedziałem o co jej może chodzić. Zrozumiałem dopiero, gdy zaczęła szarpać pasek zahaczony na nadgarstku jakieś kobiety. Nie miała siły. Tym razem ja pociągnąłem, ale martwe ciało było zbyt ciężkie. Wziąłem łopatę, która leżała obok i kijem obaliłem ciało, a dziewczynie udało się wyciągnąć torebkę.

- Tutaj... - powiedziałem jeszcze trochę spanikowany i opadłem na kolana otwierając przed dziewczyną torbę z brązowej skóry. Ona szybko wyciągnęła z niej mały biały przedmiot i przyłożyła go sobie do ust. Mocno zaciągnęła się czystym i świeżym powietrzem. Od razu zaczęła normalnie oddychać. Uśmiechnąłem się do siebie i pomogłem jej wstać. Ona znów zaciągnęła się powietrzem z inhalatora. Odetchnęła z wyraźną ulgą.

~*~ 

Wyszliśmy z wagonu i ruszyliśmy w stronę stacji, która była dość daleko. Przeciskaliśmy się między ścianą a wagonami. Cały czas szliśmy w strachu, bo w każdej chwili wagon mógł się przechylić w naszą stronę i przygnieść nas do ściany. W pewnym momencie - tak jakby Bóg wysłuchał moje obawy - wielki, żelazny wagon przygniótł nas do wilgotnej, kamiennej ściany metra. Zarówno ja, jak towarzysząca mi dziewczyna byliśmy unieruchomieni. - Dlaczego to musiało spotkać akurat mnie??? Wystraszyłem się i tak samo jak ślicznotka zacząłem krzyczeć co sił. Próbowaliśmy go od siebie odepchnąć - przygniatał nas coraz to bardziej.
Na nasze szczęście staliśmy obok drzwi wejściowych. Choć było ciężko, to otworzyliśmy je i mieliśmy zamiar się przedostać do środka wagonu.
Ona weszła pierwsza. Chciała mi pomóc wejść. Kolejny problem - żelazny potwór coraz bardziej przygniatał moje bezbronne ciało do ściany. Miałem obezwładnione nogi.

- Nie, to nie działa! - powiedziałem zrozpaczony. Nie mogłem się w żaden sposób stamtąd wydostać. To już koniec - Ani drgnie! - zacząłem się szarpać, ale na marne.

- Już wiem - powiedziała i podniosła się. - Chwyć się mnie - tak zrobiłem...

*********************************************************************

Przepraszam, że tak późno dodaję tą część <3 Miałam ją już dawno napisaną, ale w zeszycie. Dopiero teraz znalazłam więcej czasu i przepisałam ją na laptopa :D <3

Co o niej myślicie? :*

Jak sądzicie - uda im się wydostać? A może zginą w metrze??? <3

Tego dowiecie się czytając następne część, których panuję jeszcze około 2 <3

Już z góry mówię, że pojawią się wcześniej, niż ta :D <3

 5 komentarzy = następny imagin <3

~Klaudia <3

wtorek, 18 marca 2014

~Zayn 2

Kontynuacja tego imagina :D Ta część jest ostatnia. Zamierzałam tak skończyć. To miał być taki jakby urywek. Nie planowałam nic dalej i nawet nie mam na to pomysłu :D Mam nadzieję, że się spodoba <3

Od razu zerwał moją koszulkę, a materiał się popruł. Chuj z tą bluzką! Brutalnie zerwałam z niego spodnie, on zrobił to samo w ułamek sekundy później. Zerwał ze mnie stanik. Haftka się rozjebała. Chuj z nią! Zerwałam z niego bokserki. Jego kolega stał już na baczność. Zayn zerwał ze mnie moje delikatne majtki, które też się do niczego nie nadają. Po chwili rzucił mnie brutalnie na łóżko. Nie zastanawiając się dłużej brutalnie we mnie wszedł...

*****

... To było tak nagle, że dość głośno pisnęłam.
- No kochanie, tak to jest, jak się mnie oszukuje. Teraz czeka cię kara. Tak cię zerżnę, że nie usiądziesz przez miesiąc - wymruczał mi do ucha seksownym i meeega pociągającym głosem.
- Proszę cię, nie rób tego - zaczęłam jęczeć, a on był we mnie, ale się nie poruszał.
- Czego? - zaśmiał się Zayn.
- Przestań być taki pociągający, bo zaraz zwariuję - ledwo skończyłam i od razu obróciłam nas tak, że to ja górowałam. Poruszałam się w nim, sprawiając niewyobrażalną przyjemność sobie i jemu. Co jakiś czas z mojej buzi wydobywał się niepohamowany jęk. W pewnej chwili obrócił nas tak, że to on był nade mną. Niespodziewanie wszedł we mnie całą swoją długością. Krzyknęłam na cały głos. Nie byłabym w stanie tego powstrzymać. Zrobił tak pierwszy raz od grubo ponad pół roku. Jak wiedzieliśmy już, że jestem znowu w ciąży robiliśmy to delikatniej.
- Kocie, nie krzycz, bo dzieci są w domu - zaczął się śmiać Zayn.
- A co ja mogę na to poradzić, że ty taki jesteś? - zaczęłam jechać na niego. Przecież to wszystko jego wina!
- Aha, teraz to moja wina? - zaczął z uśmiechem.
- Kurwa Zayn, albo kończysz to, co zacząłeś, albo robimy to ostatni raz i mnie nawet nie wkurwiaj! Co, moja wina, że dzieci są w domu! - próbowałam mówić nie zbyt głośno, ale mi to chyba nie wyszło. Normalnie mnie zirytował!
- Ćśśśśś kotku - pocałował mnie czule, lecz zaraz wepchnął język do mojej buzi i zaczął się we mnie mocno poruszać. Gdybym nie miała zajętych ust, to pewnie krzyczałabym niesamowicie. Pierwszy seks od kilku miesięcy. Jak ja wytrzymałam tyle czasu? A jak Zayn wytrzymał tyle czasu? Czy mi się wydaje, czy największy seksoholik na świecie pobił rekord? Chyba tak. Ostatnie pchnięcia i opadł obok mnie. Strasznie szybko się uwinęliśmy. Jak nigdy. Weszliśmy pod kołdrę i wtuliliśmy się w swoje ciała, próbując uregulować swoje oddechy.
- Wow - odetchnął głęboko Zayn.
- Co? - odwróciłam głowę w jego stronę.
- To był chyba najszybszy seks w moim życiu - zaczęłam się śmiać. - Dlaczego to było tak szybko?
W tym momencie do pokoju wszedł Zac. No tak, nie zakluczyłam drzwi. Mądra ja. Byliśmy cali zakryci kołdrą, więc nie powinien się niczego domyślić.
- Mamo, co to za hałasy? - spytał mnie przecierając oczy.
- Wydawało ci się skarbie. Idź jeszcze spać - uśmiechnęłam się do mojego synka. Ten tylko pokiwał twierdząco głową i poszedł spać.
- Właśnie dlatego - zaśmiałam się. - Dobra, wstawaj, szkoda dnia.
Wstałam z łóżka i szybko się ubrałam. Zayn tylko się na mnie patrzył. Co za zdemoralizowany człowiek. Myślę, że mój syn taki nie będzie...

****************************************************
Dodałam nowy rozdział na mojego drugiego bloga :) WPADAJCIE :D

~Klaudia