poniedziałek, 16 grudnia 2013

~Harry cz.9

Na lotnisku wszystko szło tak, jak powinno. Yyy, to znaczy prawie. Fani i reporterzy nie dawali żyć.
T: Hej, idźcie sami, a ja wskoczę do tego sklepu po coś do zjedzenia na szybko – powiedziałaś do Hazzy.
H: Jasne kotku, leć – powiedział i już miałaś się oddalić, ale loczek cię zatrzymał. - A, i jeszcze jedno.
T: Co?
H: Kocham cię – uśmiechnął się do cb.
T: Ja też cię kocham – cmoknęłaś go w usta i poszłaś po prowiant.
W sklepie kupiłaś coś do zjedzenia i już miałaś wychodzić, ale zatrzymałaś się przy stoisku z gazetami. To co zobaczyłaś to, no po prostu myślałaś, że nogi się zaraz pod tobą ugną. Na pierwszej stronie gazety nagłówek " ONE DIRECTION OSTRO BALUJĄ PO KONCERCIE!" Pod tym zdjęcia, czyli Niall nawalony tańczy z jakąś laską i mara ją po tyłku, Liam siedzi zalany w kącie, Zayn trzyma na kolanach jakąś plastikową dziunię i ją obmacuje, Lou wymiotuje do kąta. Ostatnie zdjęcie zabolało mnie najbardziej. Harry był pokazany w dwuznacznej sytuacji z jakąś blondyną. Namiętnie ją całował i jego ręka już wędrowała coraz wyżej pod jej bluzkę. Ujęcie było w momencie gdy wchodzili do męskiej toalety. - Jakiego ja mam pecha na tym lotnisku! - Pomyślałaś.
T: Nienawidzę go – powiedziałam sama do siebie. Rozpłakałam się jak małe dziecko. Kupiłam gazetę i wyszłam ze sklepu ocierając łzy, aby móc cokolwiek zobaczyć. Spojrzałam w stronę odprawy i zobaczyłam biegnących chłopców. Nie miałam najmniejszej ochoty ich widzieć. Ich wszystkich. Miałam ochotę się zabić w tamtej chwili.
H: Kotku, co tak długo? - spytał mnie Harry, gdy do mnie podszedł. Chciał mnie przytulić, ale się od niego odsunęłam. - Co jest kotku?
T: Nie nazywaj mnie tak i mnie nie dotykaj! - wykrzyczałam do niego. - Brzydzę się tobą! Jesteś zwykłą świnią i skurwielem! Nigdy więcej się do mnie nie zbliżaj! - rozryczałam się na maksa i rzuciłam w niego gazetą. Pobiegłam po bagaż, potem do wyjścia na postój taksówek i pojechałam do domu.

Oczami Harry'ego

O co jej mogło chodzić? Spojrzałem na gazetę i wszystko było już jasne. Dowiedziała się o zdradzie. Rozpłakałem się.
Z: Co jest stary?
H: Dowiedziała się! Rozumiesz?! Taylor rujnuje mi życie! Ona mnie nienawidzi i jeszcze dowiedziała się tego z gazety! Mogłem jej to sam powiedzieć! Zabije się!!!
Lo: Stary, spokojnie – próbował mnie uspokoić Lou.
H: Serio? Spokojnie?! Luju, to jest twoja siostra i jeszcze cierpi przeze mnie! No właściwie przez tą idiotkę! Obiecałem jej, że nigdy jej nie zranię! Zdradziłem ją z moją byłą!
N: No to nieźle nawywijałeś.
Li: Weź jedź do niej!
H: A co z trasą?
N: No chyba żadna trasa koncertowa nie będzie ważniejsza, niż miłość twojego życia! Najwyżej zagramy bez ciebie. Stary, ogarnij się i leć do niej! Każdy popełnia błędy, więc chociaż spróbuj z nią porozmawiać. Chociaż spróbuj!
H: Boję się, cholernie się boję.
Lo: Będzie dobrze, (t.i) nigdy długo nie chowała urazy, ale jeszcze żaden chłopak jej nie zdradził. Nieźle nawywijałeś. Wiesz, że powinienem cię teraz zabić, już i tak jestem bardzo spokojny. Leć do niej zanim się serio rozzłoszczę!
H: Dobra, dobra, już biegnę.
Wybiegłem z lotniska i wsiadłem do pierwszej lepszej taksówki i kazałem się zawieść do domu.

Twoimi oczami

T: Proszę mnie wysadzić w tym parku.
Kierowca taksówki zrobił to, co mu kazałam. Zapłaciłam i wyszłam z auta. Ruszyłam przed siebie w stronę parku. Chciałam trochę ochłonąć i zaczerpnąć świeżego powietrza. Byłam już blisko ławki, kiedy ktoś uderzył mnie czymś ciężkim w głowę. Poczułam ból. Ciemność.

Oczami Harry'ego

Dojechałem do naszego domu cały zapłakany, lecz nikogo w nim nie zastałem. Liczyłem na to, że przyjedzie tu, chociaż żeby się spakować. Najwidoczniej się pomyliłem. Ale gdzie ona mogła pojechać, jak nie tu? Nikogo więcej nie ma. Martwię się o nią. A może jechała inną drogą i jeszcze nie dojechała? Nie mam zielonego pojęcia. Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko czekać na nią i ją przeprosić. Modlę się tylko o to, żeby mnie wysłuchała. Nie liczę na to, że od razu mi wybaczy, ale da szanse na wytłumaczenie się.

Twoimi oczami

Obudziłam się z ogromnym bólem głowy. Rozejrzałam się dookoła, lecz nie rozpoznawałam pomieszczenia, w którym się znajdowałam. Leżałam na kocu na podłodze. Ręce miałam przywiązane do rur znajdujących się za mną. Chciałam uwolnić ręce, ale na marne. Najśmieszniejsze w tym wszystkim było to, że nie wiedziałam o co tu chodzi! Chciałam zacząć wołać pomocy, ale bałam się, że jak wydam z siebie jakieś głośne krzyki, to wpadną jacyś bandyci z karabinami i zaczną do mnie strzelać. Może to się wydawać dziwne, jednak nie wiedziałam czego mogę się spodziewać. A co będzie z moim dzieckiem? Czy ono nie ucierpi? Nie dość, że to jest niebezpieczne, to jeszcze nie mam dogodnych warunków. Jestem w trakcie trzeciego miesiąca ciąży! Czy ci ludzie są ślepi? Nie mogli mi zapewnić jakiegoś łóżka?! Dlaczego ja się martwię, że nie jest mi wygodnie? Ja muszę się jak najszybciej stąd wydostać i uciec! Zaczęłam się szarpać. Nagle do pomieszczenia weszła pewna zgrabna blondynka. Nie mogłam uwierzyć. To była Taylor!

Oczami Harry'ego

Siedziałem już tak na kanapie ze dwie godziny. Gdzie on może się podziewać. Usłyszałem otwierające się drzwi wejściowe. Pobiegłem w tamtą stronę z myślą, że to (t.i). Niestety, pomyliłem się. Ale i tak trochę się ucieszyłem, gdy zobaczyłem chłopców.
T: co wy tu robicie?
Z: Po pierwsze, nie możemy zostawić cię samego z takim problemem.
N: A po drugie, bez ciebie nie możemy koncertować. Postawiliśmy się dużemu i odwołał trasę.
H: Aha, nie no, spoko. Z jednej strony sprzeczka z Paulem, z powodu trasy, a z drugiej problem z (t.i).
Lo: A właśnie, gdzie jest (t.i)?
H: No właśnie chodzi o to, że nie wiem. Siedzę w domu już dwie godziny, a jej ciągle nie ma. Martwię się.
Lo: Spokojnie, niedługo na pewno wróci.

Twoimi oczami

Ty: Taylor, co ty wyprawiasz?
Ta: Mszczę się, nie zauważyłaś?
Ty: No właśnie nie zauważyłam, ale dlaczego mnie porwałaś?
Ta: Bo chcę się odegrać na Harry'm. Chcę, że by cierpiał!
Ty: Tay, spokojnie. Dlaczego Harry ma cierpieć?
Ta: No bo tak! To wszystko przez ciebie, ty mała szmato – spoliczkowała cię.
Ty: Może trochę ostrożniej!
Ta: Ach, przepraszam, zapomniałam, że jesteś w ciąży z moim facetem!
Ty: Przestań, to nie jest twój facet!
Ta: Wiesz, twój już też. Wcześniej pocałowałam go na lotnisku, nie poskutkowało. Musiałam użyć bardziej drastycznych środków. To mnie widziałaś z Harry'm na pierwszej stronie tamtej gazety. Wykorzystałam to, że był pijany i przespałam się z nim. Sorry, on nie był pijany! On był najebany w trzy dupy, dlatego nie stawiał żadnych oporów. Patrzenie na twój ból, jest dla mnie radością. Kocham patrzeć, jak ty cierpisz. Co ty na to, żeby zadzwonić do twojego faceta?
Nie odpowiedziałam.
Wybrała numer do Harry'ego.
Rozmawiała z nim chwilę.

Oczami Harry'ego

Po chwili zadzwonił do mnie telefon. Miałem nadzieję, że to (t.i), lecz na wyświetlaczu nie pojawił się numer. Był to numer zastrzeżony. Odebrałem.
K: Część kochanie – odezwał się kobiecy głoś z słuchawce.
Ty: Hallo? To chyba pomyłka.
K: Nie Harry, to nie jest pomyłka – teraz ją rozpoznałem. To była Taylor.
Ty: Taylor, czego ty chcesz?
Ta: Nie denerwuj się, bo twoja mała ślicznotka skończy marnie.
*********************************************************************
Cz. 9 podobała się? Proszę, komentujcie i weźcie udział w konkursie!!! :)

~Klaudia

3 komentarze:

  1. Wow wow wow!
    Genialnie się rozkręca <3
    Nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem bardzo ciekawe kolejnej części, uwierz mi tak wspaniałej fabuły nie da się tak po prostu zapomnieć. Jesteś niesamowita. Zastanawiam się co dalej będzie między nimi. Jestem ciekawa co szanowna pani T. wymyśli :) Czekam niecierpliwie na kolejny ♥

    OdpowiedzUsuń