Na
lotnisku wszystko szło tak, jak powinno. Yyy, to znaczy prawie. Fani
i reporterzy nie dawali żyć.
T:
Hej, idźcie sami, a ja wskoczę do tego sklepu po coś do zjedzenia
na szybko – powiedziałaś do Hazzy.
H:
Jasne kotku, leć – powiedział i już miałaś się oddalić, ale
loczek cię zatrzymał. - A, i jeszcze jedno.
T:
Co?
H:
Kocham cię – uśmiechnął się do cb.
T:
Ja też cię kocham – cmoknęłaś go w usta i poszłaś po
prowiant.
W
sklepie kupiłaś coś do zjedzenia i już miałaś wychodzić, ale
zatrzymałaś się przy stoisku z gazetami. To co zobaczyłaś to, no
po prostu myślałaś, że nogi się zaraz pod tobą ugną. Na
pierwszej stronie gazety nagłówek " ONE DIRECTION OSTRO BALUJĄ
PO KONCERCIE!" Pod tym zdjęcia, czyli Niall nawalony tańczy z
jakąś laską i mara ją po tyłku, Liam siedzi zalany w kącie,
Zayn trzyma na kolanach jakąś plastikową dziunię i ją obmacuje,
Lou wymiotuje do kąta. Ostatnie zdjęcie zabolało mnie najbardziej.
Harry był pokazany w dwuznacznej sytuacji z jakąś blondyną.
Namiętnie ją całował i jego ręka już wędrowała coraz wyżej
pod jej bluzkę. Ujęcie było w momencie gdy wchodzili do męskiej
toalety. - Jakiego ja mam pecha na tym lotnisku! - Pomyślałaś.
T:
Nienawidzę go – powiedziałam sama do siebie. Rozpłakałam się
jak małe dziecko. Kupiłam gazetę i wyszłam ze sklepu ocierając
łzy, aby móc cokolwiek zobaczyć. Spojrzałam w stronę odprawy i
zobaczyłam biegnących chłopców. Nie miałam najmniejszej ochoty
ich widzieć. Ich wszystkich. Miałam ochotę się zabić w tamtej
chwili.
H:
Kotku, co tak długo? - spytał mnie Harry, gdy do mnie podszedł.
Chciał mnie przytulić, ale się od niego odsunęłam. - Co jest
kotku?
T:
Nie nazywaj mnie tak i mnie nie dotykaj! - wykrzyczałam do niego. -
Brzydzę się tobą! Jesteś zwykłą świnią i skurwielem! Nigdy
więcej się do mnie nie zbliżaj! - rozryczałam się na maksa i
rzuciłam w niego gazetą. Pobiegłam po bagaż, potem do wyjścia
na postój taksówek i pojechałam do domu.
Oczami
Harry'ego
O
co jej mogło chodzić? Spojrzałem na gazetę i wszystko było już
jasne. Dowiedziała się o zdradzie. Rozpłakałem się.
Z:
Co jest stary?
H:
Dowiedziała się! Rozumiesz?! Taylor rujnuje mi życie! Ona mnie
nienawidzi i jeszcze dowiedziała się tego z gazety! Mogłem jej to
sam powiedzieć! Zabije się!!!
Lo:
Stary, spokojnie – próbował mnie uspokoić Lou.
H:
Serio? Spokojnie?! Luju, to jest twoja siostra i jeszcze cierpi
przeze mnie! No właściwie przez tą idiotkę! Obiecałem jej, że
nigdy jej nie zranię! Zdradziłem ją z moją byłą!
N:
No to nieźle nawywijałeś.
Li:
Weź jedź do niej!
H:
A co z trasą?
N:
No chyba żadna trasa koncertowa nie będzie ważniejsza, niż miłość
twojego życia! Najwyżej zagramy bez ciebie. Stary, ogarnij się i
leć do niej! Każdy popełnia błędy, więc chociaż spróbuj z nią
porozmawiać. Chociaż spróbuj!
H:
Boję się, cholernie się boję.
Lo:
Będzie dobrze, (t.i) nigdy długo nie chowała urazy, ale jeszcze
żaden chłopak jej nie zdradził. Nieźle nawywijałeś. Wiesz, że
powinienem cię teraz zabić, już i tak jestem bardzo spokojny. Leć
do niej zanim się serio rozzłoszczę!
H:
Dobra, dobra, już biegnę.
Wybiegłem
z lotniska i wsiadłem do pierwszej lepszej taksówki i kazałem się
zawieść do domu.
Twoimi
oczami
T: Proszę mnie wysadzić w tym
parku.
Kierowca taksówki zrobił to, co
mu kazałam. Zapłaciłam i wyszłam z auta. Ruszyłam przed siebie w
stronę parku. Chciałam trochę ochłonąć i zaczerpnąć świeżego
powietrza. Byłam już blisko ławki, kiedy ktoś uderzył mnie
czymś ciężkim w głowę. Poczułam ból. Ciemność.
Oczami
Harry'ego
Dojechałem do naszego domu cały
zapłakany, lecz nikogo w nim nie zastałem. Liczyłem na to, że
przyjedzie tu, chociaż żeby się spakować. Najwidoczniej się
pomyliłem. Ale gdzie ona mogła pojechać, jak nie tu? Nikogo więcej
nie ma. Martwię się o nią. A może jechała inną drogą i jeszcze
nie dojechała? Nie mam zielonego pojęcia. Nie pozostaje mi nic
innego, jak tylko czekać na nią i ją przeprosić. Modlę się
tylko o to, żeby mnie wysłuchała. Nie liczę na to, że od razu mi
wybaczy, ale da szanse na wytłumaczenie się.
Twoimi
oczami
Obudziłam się z ogromnym bólem
głowy. Rozejrzałam się dookoła, lecz nie rozpoznawałam
pomieszczenia, w którym się znajdowałam. Leżałam na kocu na
podłodze. Ręce miałam przywiązane do rur znajdujących się za
mną. Chciałam uwolnić ręce, ale na marne. Najśmieszniejsze w
tym wszystkim było to, że nie wiedziałam o co tu chodzi! Chciałam
zacząć wołać pomocy, ale bałam się, że jak wydam z siebie
jakieś głośne krzyki, to wpadną jacyś bandyci z karabinami i
zaczną do mnie strzelać. Może to się wydawać dziwne, jednak nie
wiedziałam czego mogę się spodziewać. A co będzie z moim
dzieckiem? Czy ono nie ucierpi? Nie dość, że to jest
niebezpieczne, to jeszcze nie mam dogodnych warunków. Jestem w
trakcie trzeciego miesiąca ciąży! Czy ci ludzie są ślepi? Nie
mogli mi zapewnić jakiegoś łóżka?! Dlaczego ja się martwię, że
nie jest mi wygodnie? Ja muszę się jak najszybciej stąd wydostać
i uciec! Zaczęłam się szarpać. Nagle do pomieszczenia weszła
pewna zgrabna blondynka. Nie mogłam uwierzyć. To była Taylor!
Oczami
Harry'ego
Siedziałem już tak na kanapie
ze dwie godziny. Gdzie on może się podziewać. Usłyszałem
otwierające się drzwi wejściowe. Pobiegłem w tamtą stronę z
myślą, że to (t.i). Niestety, pomyliłem się. Ale i tak trochę
się ucieszyłem, gdy zobaczyłem chłopców.
T: co wy tu robicie?
Z: Po pierwsze, nie możemy
zostawić cię samego z takim problemem.
N: A po drugie, bez ciebie nie
możemy koncertować. Postawiliśmy się dużemu i odwołał trasę.
H: Aha, nie no, spoko. Z jednej
strony sprzeczka z Paulem, z powodu trasy, a z drugiej problem z
(t.i).
Lo: A właśnie, gdzie jest
(t.i)?
H: No właśnie chodzi o to, że
nie wiem. Siedzę w domu już dwie godziny, a jej ciągle nie ma.
Martwię się.
Lo: Spokojnie, niedługo na pewno
wróci.
Twoimi
oczami
Ty: Taylor, co ty wyprawiasz?
Ta: Mszczę się, nie zauważyłaś?
Ty: No właśnie nie zauważyłam,
ale dlaczego mnie porwałaś?
Ta: Bo chcę się odegrać na
Harry'm. Chcę, że by cierpiał!
Ty: Tay, spokojnie. Dlaczego
Harry ma cierpieć?
Ta: No bo tak! To wszystko przez
ciebie, ty mała szmato – spoliczkowała cię.
Ty: Może trochę ostrożniej!
Ta: Ach, przepraszam,
zapomniałam, że jesteś w ciąży z moim facetem!
Ty: Przestań, to nie jest twój
facet!
Ta: Wiesz, twój już też.
Wcześniej pocałowałam go na lotnisku, nie poskutkowało. Musiałam
użyć bardziej drastycznych środków. To mnie widziałaś z Harry'm
na pierwszej stronie tamtej gazety. Wykorzystałam to, że był
pijany i przespałam się z nim. Sorry, on nie był pijany! On był
najebany w trzy dupy, dlatego nie stawiał żadnych oporów.
Patrzenie na twój ból, jest dla mnie radością. Kocham patrzeć, jak
ty cierpisz. Co ty na to, żeby zadzwonić do twojego faceta?
Nie odpowiedziałam.
Wybrała numer do Harry'ego.
Rozmawiała z nim chwilę.
Oczami
Harry'ego
Po chwili zadzwonił do mnie
telefon. Miałem nadzieję, że to (t.i), lecz na wyświetlaczu nie
pojawił się numer. Był to numer zastrzeżony. Odebrałem.
K: Część kochanie – odezwał
się kobiecy głoś z słuchawce.
Ty: Hallo? To chyba pomyłka.
K: Nie Harry, to nie jest pomyłka
– teraz ją rozpoznałem. To była Taylor.
Ty: Taylor, czego ty chcesz?
Ta: Nie denerwuj się, bo twoja
mała ślicznotka skończy marnie.
*********************************************************************
Cz. 9 podobała się? Proszę, komentujcie i weźcie udział w konkursie!!! :)
~Klaudia
Wow wow wow!
OdpowiedzUsuńGenialnie się rozkręca <3
Nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy.
Jestem bardzo ciekawe kolejnej części, uwierz mi tak wspaniałej fabuły nie da się tak po prostu zapomnieć. Jesteś niesamowita. Zastanawiam się co dalej będzie między nimi. Jestem ciekawa co szanowna pani T. wymyśli :) Czekam niecierpliwie na kolejny ♥
OdpowiedzUsuńSuperrr
OdpowiedzUsuń