poniedziałek, 9 grudnia 2013

~Harry cz.6

Kolejne tygodnie minęły nam na leniuchowaniu, plaży i zakupach. Zbliżyliśmy się do siebie z dziewczynami. Można by powiedzieć, że jesteśmy najlepszymi przyjaciółkami. A jeśli chodzi o mnie i Harry'ego to każda nasza wspólna noc była tak gorąca jak tamto popołudnie. Ale na szczęście nie rozchorowałam się :).
Dziś jest przed ostatni dzień naszych wakacji. Ten miesiąc minął nam na prawdę szybko.
Siedziałam z Harry'm przed telewizorem i oglądaliśmy jakiś film. Właśnie sobie coś uświadomiłam.
T: Harry?
H: Tak skarbie?
T: Chyba właśnie sobie coś uświadomiłam.
H: Co?
T: Jesteśmy tu miesiąc, no nie?
H: No tak.
T: Od miesiąca nie miałam okresu.
H: Ale jak to?
T: Normalnie, trochę się boję.
H: Nie bój się – przytulił mnie mocno. - Możemy skoczyć do apteki.
T: Po co? Po testy ciążowe?!
H: Tak, chodź – wstał i pociągnął mnie za rękę. - Musimy mieć pewność.
Poszliśmy szybko do apteki. Poszlibyśmy do lekarza, ale w niedziele jest zamknięte. Widać było, że Hazz się przejął. Był...szczęśliwy? Ale z czego się cieszyć? Z tego, że mogę być w ciąży? Nie rozumiem, być rodzicami w wieku 17 i 19 lat. Ale musimy mieć pewność. Kupiliśmy w aptece trzy testy ciążowe.
W pokoju poszłam do łazienki. Wynik mnie przeraził.
T: Harry.
H: Pozytywny? - kiwnęłam głową w geście potwierdzenia jego słów.
H: Wszystkie? - znów twierdząco pokiwałam głową.
H: Na prawdę? Matko, jak się cieszę! - wziął mnie na ręce i zaczął okręcać mnie wokół własnej osi.
T: Cieszysz się? Ja jestem załamana! - zaczęłaś szlochać w ramię loczka.
H: Ale kochanie, nie przejmuj się, wszystko się ułoży!
T: Jesteśmy przecież za młodzi na bawienie się w pieluchy! Sami jesteśmy jeszcze dziećmi.
H: Damy radę – wtuliłam się w niego, a on mnie objął z całych sił.

Przerwały nam piski dziewczyn. Wpadły do naszego pokoju, chłopcy stali w drzwiach – czyli wszystko słyszeli i już wiedzą. Ale co powie Lou? - pomyślałam.
E: Aaa, gratuluję!
P: Super!
D: Gratulacje! Nie płacz, będzie dobrze!
T: Mam nadzieję.
Podszedł do mnie Lou i mocno mnie przytulił.
Lo: Nie przejmuj się mała, będzie dobrze.
T: Myślałam, że będziesz na mnie zły.
Lo: Nie potrafię się na ciebie złościć. A tak wgl to stało się i koniec. Widać tak musi być. Jesteś silna, poradzisz sobie.
T: Kocham cię duży.
Lo: Też cię kocham mała.
H: Hej, bo będę zazdrosny – zaśmialiśmy się.
T: To co, grupowy uścisk?
W: Jasne.
Wszyscy utknęliśmy w grupowym uścisku.
T: Kocham was wszystkich.
W: My też cię kochamy.
H: A ja najbardziej – pocałował cię namiętnie w usta.
W: Uuuuuuuuuuuuuu!
H: Dobra, dobra!
P: A tak wgl, to gratulacje tatuśku, dobrze się spisałeś.
H: Dzięki – wszyscy zaczęli gratulować mojemu facetowi.


Nazajutrz wróciliśmy do domu.


T: Harry, a może poszlibyśmy do lekarza?
H: Ale po co? Przecież wiemy, że jesteś w ciąży. Nawet troszkę brzuszek widać – uśmiechnął się do ciebie. Podniósł twoją bluzkę i pocałował twój mały brzuszek.
T: No tak, ale chciałabym zobaczyć naszego maluszka.
H: Dobrze, to może jutro?
T: A nie możemy dzisiaj? I tak nie mamy żadnych planów.
H: Ok, niech ci będzie.
Po godzince poszliście na USG. Harry uśmiechnął się do lekarza i weszliśmy bez kolejki. Widzieliśmy nasze dzieciątko. Mamy zdjęcie, słyszeliśmy bicie serduszka. Delikatne, ale słyszeliśmy. Wzruszyłam się. Hazz tez się rozczulił. Będzie cudownym ojcem!

T: Boję się jak nas przyjmą twoi fani.
H: Skarbie, będzie dobrze, zobaczysz. Nie liczę się z tym, jak mogą przyjąć cię fani. Nie znają cię osobiście. Nie wiedzą jaka jesteś słodka i urocza. Nie wpłynął na nasz związek, a wręcz przeciwnie, takie coś może nas zbliżyć, ponieważ będziemy walczyć z tym razem. Kocham cię najbardziej na świecie i nie pozwolę, aby ktoś obrażał ciebie i nasze dziecko. Po moim trupie.
T: Rany, Hazz, to było urocze – złączyliście usta w słodkim i czułym pocałunku.
H: Kocham cię.
T: Ja też cię kocham.

***wieczorem***

Siedzieliśmy razem na kanapie i tuliliśmy się do siebie.
H: Skarbie, co będziemy robić?
T: Nie wiem, a co byś chciał robić?
H: To, co ty.
T: To może zrobimy razem kebaba albo tortillę. Albo może pizzę i obejrzymy jakąś komedię?
H: Film spoko, ale czy nie powinnaś się zdrowiej odżywiać?
T: Jeden kebab, zwłaszcza domowej roboty mi nie zaszkodzi. Będą w nim same zdrowe składniki. Wiesz, sałata, pomidor, ogórek, wszystko na świeżo. Przekonałam cię?
H: Tak, chodźmy zrobić ten twój kebab.

Poszliście zrobić kolację. Kuchnia po skończeniu nie wyglądała najlepiej.
T: Wypadałoby posprzątać.
H: Może później. Teraz chodź oglądać film.
T: Ok.
Wybraliście jakiś film, zaczęliście oglądać i konsumować wcześniej przygotowany posiłek. Po jakimś czasie usnęłaś.

Obudziłaś się rano. Czułaś mocno obejmujące cię od tyłu ramiona. Uśmiechnęłaś się mimowolnie. Może i znacie się nie długo, ale kochasz go nad życie. Nagle usłyszałaś ten charakterystyczny zachrypnięty głos Harry'ego.
H: Śpisz jeszcze?
T: Nie, już nie śpię.
Wtulił się w ciebie mocniej. Wsunął swoją dużą dłoń pod twoją koszulkę i masował twój malutki brzuszek. Zaśmiałaś się lekko.
H: Nie mogę się doczekać, aż nasz skarb przyjdzie na świat.
T: No to jeszcze sobie troszkę poczekasz. Jeszcze tylko 9 miesięcy i zobaczysz maluszka – zaśmiała się.
H: Mówiłem ci już, że cię kocham?
T: No może raz lub dwa – odwróciłam się do niego przodem i uśmiechnęłam.
H: Kocham cię.
T: Ja też cię kocham – złączyliśmy usta w słodkim pocałunku, który z czasem stawał się coraz bardziej namiętny. Harry usiadł, a ja na nim okrakiem wtulając się w niego i cały czas go całując. położyłam się na niego i oddawaliśmy się chwili przyjemności.
Wasze pieszczoty przerwało odchrząknięcie. Spojrzeliście w stronę drzwi, w których stał Lou i cieszył bułę.
H: Na serio? Zero prywatności?
L: Miałem was tylko zawołać na śniadanie, ale postanowiłem sobie tak stanąć i się z was pośmiać – uśmiech nadal nie schodził mu z facjaty. Nagle do pomieszczenia wszedł Niall.
N: Stary, jak ty się "tego tego" z Elką, to my wam nie wchodzimy do pokoju, choć oglądanie filmu w spokoju w nocy nie jest możliwe.
H: Taaa, zobaczymy, czy będziecie mieć nadal taki spokój.
L: Ha, mamy drzwi na klucz.
H: Już nie.
L: Jak to?
H: Normalnie. Goniliśmy się po waszym pokoju i rozjebaliśmy zamek.
L: Dobra, mniejsza z tym. Chodźcie na śniadanie, bo moja jajecznica wystygnie.
T: Ok, za chwilę.
Lou wyszedł z pokoju i poszedł na dół. My z Harry'm zaczęliście się ubierać, ale z nim to się chyba nie da. Kiedy stałam przed szafą w samej bieliźnie i próbowałam wybrać odpowiedni strój na dzisiejszą piękną pogodę, Hazz zaczął się do mnie dobierać od tyłu.
T: Hazz, przestań – zaśmiałam się do niego.
Jego ręce z talii zjeżdżały coraz niżej. W końcu dotarły do moich pośladków. Lokers przytrzymał na nich chwilę duże dłonie. Udawałam, że mnie to nie rusza. Powoli przesuwał je na biodra i gwałtownym ruchem obrócił mnie w swoją stronę. Milimetry oddzielały nasze twarze od siebie. Rzucił się na mnie łącząc nasze usta w zwierzęcym pocałunku. Nie znałam go od tej strony. Nie przerywając pieszczoty popychałam go lekko kierując w stronę łóżka. Wylądowaliśmy na nim oboje. Ja leżałam na nim.
T: Kochanie – wyrwałaś przez pocałunek. - Nie mamy klucza do zamknięcia pokoju.
H: Drzwi zastawimy fotelem, a sami pójdziemy do łazienki.
T: Dobra.
Nadal nie przerywaliście pocałunku. Harry wziął cię na ręce i zaczął przysuwać ciężki fotel pod drzwi. Zaniósł mnie do łazienki. Zaliczyliśmy szybki numerek najciszej jak umieliśmy. Mam nadzieję, że nas nie słyszeli.
T: Kotku, chodźmy już, bo będą nas o coś podejrzeć, choć znając ich to już wiedzą o wszystkim.
H: Tak, masz rację. Ubierzmy się i zejdźmy do nich – uśmiechnął się do mnie i ostatni raz musnął moje usta swoimi.
Wybrałam strój i zeszliśmy na dół trzymając się za ręce. Weszliśmy do kuchni. Ja tylko poprawiłam szybko włosy i zasiadłam przy stole. Wydawało nam się, że nie ma nikogo w domu. Było strasznie cicho. Za cicho jak na ten dom. Jajecznicy już nie było, więc zrobiliśmy sobie szybko kanapki, nie szczędząc sobie przy tym czułości.
Z: O, jaśnie państwo wielce napalone zaszczyciło nas swą obecnością w tej oto kuchni – zaśmiał się Zayn.
Zerknęliśmy z Harry'm na siebie znacząco i posłaliśmy sobie delikatne uśmiechy.
Lo: Ha ha! Przegrałeś!
(uznajmy, że to jest w kuchni xD)
Z: Cholera! Nie!!!
T: O co wam chodzi?
Z: No bo was słyszeliśmy i wiedziałem, że jak zaczniemy temat, to wy się zaczniecie wypierać! A jednak się pomyliłem!
H: Przepraszamy – uśmiechnął się do Zayn'a i przytulił mnie od tyłu całując po szyi. Obróciłam się przodem do niego i słodko pocałowałam.
N: O fuuu! Proszę, nie na moich oczach. Nie musicie wypominać mi, że jestem sam! - uśmiechnęłam się słodko do Niall'a.
T: Przepraszam, tylko ostatni raz – pocałowałam słodko loczka. - Dobra, zjedzmy śniadanie i idziemy na zakupy.
H: Jakie zakupy? Przecież lodówka jest pełna.
Lo: Stary, ona jest prawdziwą zakupoholiczką. Mam nadzieję, że jesteś nieźle umięśniony, aby podołać wyzwaniu. Iść z moją siostrą na zakupy, to gorzej niż gdybyś miał przebiec maraton! Powodzenia!
H: Że CO?
T: Nie co, tylko jedz i idziemy!
H: Proszę cię, ale na takie szybkie zakupy. Godzinka nam starczy, co nie?
T: Cztery lub pięć.
H: Nie, proszę. Ja tego nie przeżyję!
T: Dasz radę, pospiesz się.

************************************************************************
Nareszcie dodałam część szóstą! Podobała się? Mam nadzieję, że tak :)
I tak wiem, strasznie słodka była ta część, ale nic na to nie poradzę, że uwielbiam pisać takie imaginy :)
Jak będą 3 komy, to jutro dodam część siódmą :)

~Klaudia

3 komentarze: