Kolejne
tygodnie minęły nam na leniuchowaniu, plaży i zakupach. Zbliżyliśmy się do siebie z dziewczynami. Można by powiedzieć, że jesteśmy
najlepszymi przyjaciółkami. A jeśli chodzi o mnie i Harry'ego to
każda nasza wspólna noc była tak gorąca jak tamto popołudnie.
Ale na szczęście nie rozchorowałam się :).
Dziś
jest przed ostatni dzień naszych wakacji. Ten miesiąc minął nam
na prawdę szybko.
Siedziałam
z Harry'm przed telewizorem i oglądaliśmy jakiś film. Właśnie
sobie coś uświadomiłam.
T:
Harry?
H:
Tak skarbie?
T:
Chyba właśnie sobie coś uświadomiłam.
H:
Co?
T:
Jesteśmy tu miesiąc, no nie?
H:
No tak.
T:
Od miesiąca nie miałam okresu.
H:
Ale jak to?
T:
Normalnie, trochę się boję.
H:
Nie bój się – przytulił mnie mocno. - Możemy skoczyć do apteki.
T:
Po co? Po testy ciążowe?!
H:
Tak, chodź – wstał i pociągnął mnie za rękę. - Musimy mieć
pewność.
Poszliśmy
szybko do apteki. Poszlibyśmy do lekarza, ale w niedziele jest
zamknięte. Widać było, że Hazz się przejął. Był...szczęśliwy?
Ale z czego się cieszyć? Z tego, że mogę być w ciąży? Nie
rozumiem, być rodzicami w wieku 17 i 19 lat. Ale musimy mieć
pewność. Kupiliśmy w aptece trzy testy ciążowe.
W
pokoju poszłam do łazienki. Wynik mnie przeraził.
T:
Harry.
H:
Pozytywny? - kiwnęłam głową w geście potwierdzenia jego słów.
H:
Wszystkie? - znów twierdząco pokiwałam głową.
H:
Na prawdę? Matko, jak się cieszę! - wziął mnie na ręce i
zaczął okręcać mnie wokół własnej osi.
T:
Cieszysz się? Ja jestem załamana! - zaczęłaś szlochać w ramię
loczka.
H:
Ale kochanie, nie przejmuj się, wszystko się ułoży!
T:
Jesteśmy przecież za młodzi na bawienie się w pieluchy! Sami
jesteśmy jeszcze dziećmi.
H:
Damy radę – wtuliłam się w niego, a on mnie objął z całych
sił.
Przerwały
nam piski dziewczyn. Wpadły do naszego pokoju, chłopcy stali w
drzwiach – czyli wszystko słyszeli i już wiedzą. Ale co powie
Lou? - pomyślałam.
E: Aaa, gratuluję!
P:
Super!
D:
Gratulacje! Nie płacz, będzie dobrze!
T:
Mam nadzieję.
Podszedł
do mnie Lou i mocno mnie przytulił.
Lo:
Nie przejmuj się mała, będzie dobrze.
T:
Myślałam, że będziesz na mnie zły.
Lo:
Nie potrafię się na ciebie złościć. A tak wgl to stało się i
koniec. Widać tak musi być. Jesteś silna, poradzisz sobie.
T:
Kocham cię duży.
Lo:
Też cię kocham mała.
H:
Hej, bo będę zazdrosny – zaśmialiśmy się.
T:
To co, grupowy uścisk?
W:
Jasne.
Wszyscy
utknęliśmy w grupowym uścisku.
T:
Kocham was wszystkich.
W:
My też cię kochamy.
H:
A ja najbardziej – pocałował cię namiętnie w usta.
W:
Uuuuuuuuuuuuuu!
H:
Dobra, dobra!
P:
A tak wgl, to gratulacje tatuśku, dobrze się spisałeś.
H:
Dzięki – wszyscy zaczęli gratulować mojemu facetowi.
Nazajutrz
wróciliśmy do domu.
T:
Harry, a może poszlibyśmy do lekarza?
H:
Ale po co? Przecież wiemy, że jesteś w ciąży. Nawet troszkę
brzuszek widać – uśmiechnął się do ciebie. Podniósł twoją
bluzkę i pocałował twój mały brzuszek.
T:
No tak, ale chciałabym zobaczyć naszego maluszka.
H:
Dobrze, to może jutro?
T:
A nie możemy dzisiaj? I tak nie mamy żadnych planów.
H:
Ok, niech ci będzie.
Po
godzince poszliście na USG. Harry uśmiechnął się do lekarza i
weszliśmy bez kolejki. Widzieliśmy nasze dzieciątko. Mamy zdjęcie,
słyszeliśmy bicie serduszka. Delikatne, ale słyszeliśmy.
Wzruszyłam się. Hazz tez się rozczulił. Będzie cudownym ojcem!
T:
Boję się jak nas przyjmą twoi fani.
H:
Skarbie, będzie dobrze, zobaczysz. Nie liczę się z tym, jak mogą
przyjąć cię fani. Nie znają cię osobiście. Nie wiedzą jaka
jesteś słodka i urocza. Nie wpłynął na nasz związek, a wręcz
przeciwnie, takie coś może nas zbliżyć, ponieważ będziemy
walczyć z tym razem. Kocham cię najbardziej na świecie i nie
pozwolę, aby ktoś obrażał ciebie i nasze dziecko. Po moim trupie.
T:
Rany, Hazz, to było urocze – złączyliście usta w słodkim i
czułym pocałunku.
H:
Kocham cię.
T:
Ja też cię kocham.
***wieczorem***
Siedzieliśmy
razem na kanapie i tuliliśmy się do siebie.
H:
Skarbie, co będziemy robić?
T:
Nie wiem, a co byś chciał robić?
H:
To, co ty.
T:
To może zrobimy razem kebaba albo tortillę. Albo może pizzę i
obejrzymy jakąś komedię?
H:
Film spoko, ale czy nie powinnaś się zdrowiej odżywiać?
T:
Jeden kebab, zwłaszcza domowej roboty mi nie zaszkodzi. Będą w nim
same zdrowe składniki. Wiesz, sałata, pomidor, ogórek, wszystko na
świeżo. Przekonałam cię?
H:
Tak, chodźmy zrobić ten twój kebab.
Poszliście
zrobić kolację. Kuchnia po skończeniu nie wyglądała najlepiej.
T:
Wypadałoby posprzątać.
H:
Może później. Teraz chodź oglądać film.
T:
Ok.
Wybraliście
jakiś film, zaczęliście oglądać i konsumować wcześniej
przygotowany posiłek. Po jakimś czasie usnęłaś.
Obudziłaś
się rano. Czułaś mocno obejmujące cię od tyłu ramiona.
Uśmiechnęłaś się mimowolnie. Może i znacie się nie długo, ale
kochasz go nad życie. Nagle usłyszałaś ten charakterystyczny
zachrypnięty głos Harry'ego.
H:
Śpisz jeszcze?
T:
Nie, już nie śpię.
Wtulił
się w ciebie mocniej. Wsunął swoją dużą dłoń pod twoją
koszulkę i masował twój malutki brzuszek. Zaśmiałaś się lekko.
H:
Nie mogę się doczekać, aż nasz skarb przyjdzie na świat.
T:
No to jeszcze sobie troszkę poczekasz. Jeszcze tylko 9 miesięcy i
zobaczysz maluszka – zaśmiała się.
H:
Mówiłem ci już, że cię kocham?
T:
No może raz lub dwa – odwróciłam się do niego przodem i
uśmiechnęłam.
H:
Kocham cię.
T:
Ja też cię kocham – złączyliśmy usta w słodkim pocałunku,
który z czasem stawał się coraz bardziej namiętny. Harry usiadł, a ja na nim okrakiem wtulając się w niego i cały czas go całując. położyłam się na niego i oddawaliśmy się chwili przyjemności.
Wasze
pieszczoty przerwało odchrząknięcie. Spojrzeliście w stronę
drzwi, w których stał Lou i cieszył bułę.
H:
Na serio? Zero prywatności?
L:
Miałem was tylko zawołać na śniadanie, ale postanowiłem sobie
tak stanąć i się z was pośmiać – uśmiech nadal nie schodził
mu z facjaty. Nagle do pomieszczenia wszedł Niall.
N:
Stary, jak ty się "tego tego" z Elką, to my wam nie
wchodzimy do pokoju, choć oglądanie filmu w spokoju w nocy nie jest
możliwe.
H:
Taaa, zobaczymy, czy będziecie mieć nadal taki spokój.
L:
Ha, mamy drzwi na klucz.
H:
Już nie.
L:
Jak to?
H:
Normalnie. Goniliśmy się po waszym pokoju i rozjebaliśmy zamek.
L:
Dobra, mniejsza z tym. Chodźcie na śniadanie, bo moja jajecznica
wystygnie.
T: Ok, za chwilę.
Lou
wyszedł z pokoju i poszedł na dół. My z Harry'm zaczęliście się
ubierać, ale z nim to się chyba nie da. Kiedy stałam przed szafą
w samej bieliźnie i próbowałam wybrać odpowiedni strój na
dzisiejszą piękną pogodę, Hazz zaczął się do mnie dobierać od
tyłu.
T:
Hazz, przestań – zaśmiałam się do niego.
Jego
ręce z talii zjeżdżały coraz niżej. W końcu dotarły do moich
pośladków. Lokers przytrzymał na nich chwilę duże dłonie.
Udawałam, że mnie to nie rusza. Powoli przesuwał je na biodra i
gwałtownym ruchem obrócił mnie w swoją stronę. Milimetry
oddzielały nasze twarze od siebie. Rzucił się na mnie łącząc
nasze usta w zwierzęcym pocałunku. Nie znałam go od tej strony.
Nie przerywając pieszczoty popychałam go lekko kierując w stronę
łóżka. Wylądowaliśmy na nim oboje. Ja leżałam na nim.
T:
Kochanie – wyrwałaś przez pocałunek. - Nie mamy klucza do
zamknięcia pokoju.
H:
Drzwi zastawimy fotelem, a sami pójdziemy do łazienki.
T:
Dobra.
Nadal
nie przerywaliście pocałunku. Harry wziął cię na ręce i zaczął
przysuwać ciężki fotel pod drzwi. Zaniósł mnie do łazienki.
Zaliczyliśmy szybki numerek najciszej jak umieliśmy. Mam nadzieję,
że nas nie słyszeli.
T:
Kotku, chodźmy już, bo będą nas o coś podejrzeć, choć znając ich to już wiedzą o wszystkim.
H:
Tak, masz rację. Ubierzmy się i zejdźmy do nich – uśmiechnął
się do mnie i ostatni raz musnął moje usta swoimi.
Wybrałam
strój i zeszliśmy na dół trzymając się za ręce. Weszliśmy do
kuchni. Ja tylko poprawiłam szybko włosy i zasiadłam przy stole.
Wydawało nam się, że nie ma nikogo w domu. Było strasznie cicho.
Za cicho jak na ten dom. Jajecznicy już nie było, więc zrobiliśmy
sobie szybko kanapki, nie szczędząc sobie przy tym czułości.
Z:
O, jaśnie państwo wielce napalone zaszczyciło nas swą obecnością
w tej oto kuchni – zaśmiał się Zayn.
Zerknęliśmy
z Harry'm na siebie znacząco i posłaliśmy sobie delikatne
uśmiechy.
Lo:
Ha ha! Przegrałeś!
(uznajmy, że to jest w kuchni xD) |
Z:
Cholera! Nie!!!
T:
O co wam chodzi?
Z:
No bo was słyszeliśmy i wiedziałem, że jak zaczniemy temat, to wy
się zaczniecie wypierać! A jednak się pomyliłem!
H:
Przepraszamy – uśmiechnął się do Zayn'a i przytulił mnie od
tyłu całując po szyi. Obróciłam się przodem do niego i słodko
pocałowałam.
N:
O fuuu! Proszę, nie na moich oczach. Nie musicie wypominać mi, że
jestem sam! - uśmiechnęłam się słodko do Niall'a.
T:
Przepraszam, tylko ostatni raz – pocałowałam słodko loczka. -
Dobra, zjedzmy śniadanie i idziemy na zakupy.
H:
Jakie zakupy? Przecież lodówka jest pełna.
Lo:
Stary, ona jest prawdziwą zakupoholiczką. Mam nadzieję, że jesteś
nieźle umięśniony, aby podołać wyzwaniu. Iść z moją siostrą
na zakupy, to gorzej niż gdybyś miał przebiec maraton! Powodzenia!
H:
Że CO?
T:
Nie co, tylko jedz i idziemy!
H:
Proszę cię, ale na takie szybkie zakupy. Godzinka nam starczy, co
nie?
T:
Cztery lub pięć.
H:
Nie, proszę. Ja tego nie przeżyję!
T:
Dasz radę, pospiesz się.
************************************************************************
Nareszcie dodałam część szóstą! Podobała się? Mam nadzieję, że tak :)
I tak wiem, strasznie słodka była ta część, ale nic na to nie poradzę, że uwielbiam pisać takie imaginy :)
Jak będą 3 komy, to jutro dodam część siódmą :)
~Klaudia
Niesamowity !!!!
OdpowiedzUsuńCuuudny!!/Am
OdpowiedzUsuńJest cudowny ! I <3 it !
OdpowiedzUsuń