piątek, 28 sierpnia 2015

Podjęłam decyzję!

Tak, jak widnieje to również w tytule, tak piszę to tutaj - podjęłam decyzję. Chciałam może zacząć od nowa, z nowym blogiem, zupełnie nowy start... ale nie :)) Postanowiłam przenieść swoją twórczość całkowicie na Wattpada :D Jest tam więcej możliwości i ogólnie jest wygodniejszy od Bloggera pod każdym względem :) 

Wszystkie swoje pomysły przerobiłam na Fanfiki, które z biegiem czasu będę publikować :)) Znajdziecie już tam przerobioną, rozbudowaną i o wiele wiele lepszą wersję Different World, która na Wattpadzie nazywa się Something (not) Good ;* Jest tam także Maniac, na którym przetłumaczyłam zdecydowanie więcej rozdziałów udostępnionych na Wattpadzie, a nie na Bloggerze :)

Serdecznie zapraszam na MOJE KONTO!

wtorek, 5 maja 2015

Cóż...

Dodaję posta po 7 miesiącach nieobecności, aby zadać wam pytanie.
Nie mam pojęcia co robić, czy nadal prowadzić tego bloga, czy go po prostu usunąć i zacząć coś innego i wgl. Mam maaaaasę pomysłów na imaginy, które mnie męczą i wręcz proszą się o to, żeby ktoś się nad nimi zlitował i je napisał :)
Wszystkie pomysły zapisuję, bo myślę, że może zbiorę się w sobie i coś napiszę, ale strasznie ciężko mi to przychodzi. Ale mam nadzieję, że wkrótce dostanę porządnego kopa w dupę i coś napiszę, ale nie wiem czy to ma sens... jest tu ktoś jeszcze???
Jeśli nie będzie tutaj kilku komentarzy, to po prostu usunę tego bloga i być może stworzę nowego, co by nie było głupim pomysłem... może lepiej byłoby zacząć od czystej karty... ♥


niedziela, 21 września 2014

~Zayn cz.3




Tak, jak mówili chłopcy, praca nad nową płytą trwała 3 miesiące, a w tym czasie mieli 2 dni wolnego w pierwszym miesiącu pracy, a później nie widziałam ich praktycznie wcale. W ostatnie półtora miesiąca spali w studiu, musieli tam siedzieć dłużej i nie opłacało im się wracać do domu. Robili to też w sumie trochę dla bezpieczeństwa, bo lepiej, żeby siedzieli tam, niż mieliby zasnąć za kierownicą i spowodować jakiś wypadek.
Dziś mają tam być ostatni dzień. W czasie, gdy ich nie było, nie rozmawiałam nawet z nimi przez telefon, a o Skypie nawet nie wspomnę. Czasami udało się Zaynowi wysłać do mnie szybkiego SMS'a z treścią zawierającą maksymalnie 6 słów. Zazwyczaj były to wiadomości typu "Kocham i tęsknię xx". Mają być jakoś wieczorem o 20 czy coś. Sami nie są jeszcze pewni, bo co po chwilę zmieniają im godzinę wyjścia, bo muszą wprowadzić jakieś poprawki. Najpierw mówili, że będą o 12, później 14, 18, a teraz wyszło, że o 20. Nie zdziwię się, jeśli przyjadą jutro rano. Mamy 17 i już nie mogę usiedzieć na miejscu. Ten cholerny brzuch mi tak przeszkadza, że ja pierdolę! Oglądam z El jakąś durną komedię, z której nawet nie mogę się śmiać, bo nie mogę się ruszać. Kurwa, jeszcze miesiąc! Już się nie mogę doczekać lutego. Mam termin na 1, akurat w urodzinki Hazzy. Jak się dowiedział, to był taki szczęśliwy. Mamy dopiero początek stycznia, a ja już nie wyrabiam. Wiercę się i co po chwilę jestem w innej pozycji.
Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Próbowałam się podnieść, ale na marne.
- Siedź, nie męcz się, ja otworzę - zaśmiała się El.
- Dziękuję - odkrzyknęłam dziewczynie, która już zdążyła zniknąć za drzwiami.
Otworzyła drzwi i już po chwili było tylko słychać jej głośne piski.
- El? Wszystko w porządku? - spytałam dość głośno, aby mogła mnie usłyszeć.
- Tak, jest super! - krzyknęła szczęśliwa. Z czego ona się tak cieszy? - zobacz kto przyjechał!
Westchnęłam głęboko i w końcu udało mi się podnieść z tej przeklętej kanapy. Podeszłam do drzwi prowadzących na korytarz i podniosłam wzrok. Wszystkie sześc par oczu były skierowane na mnie.
- Wow - wymsknęło się z ust chłopaków. Otworzyłam szeroko oczy z niedowierzania, a na ustach uformował się gigantyczny uśmiech.
- O matko - pisnęłam i rzuciłam się na szyję stojącego najbliżej mnie Nialla.
- Tak strasznie się za tobą stęskniłem - powiedział, przytulając mnie odrobinę mocniej.
Następnie przywitałam się z Liamem, Louisem, Harry'm, a na końcu podeszłam do Zayna. Zarzuciłam mu ręce na szyję, a on mnie objął swoimi ramionami w talii. Po chwili spragniona wpiłam się w jego usta. Już zapomniałam nawet, jak one smakują. Niemalże od razu Zayn go odwzajemnił.Po chwili odsunęliśmy się od siebie. Oparł swoje czoło o moje i trwaliśmy tak chwilę. Cały czas mieliśmy zamknięte oczy i rozkoszowaliśmy się tym momentem. Nawet nie widzieliśmy kiedy wszyscy pozostali poszli do salonu.
- Jak ja za tobą tęskniłem - powiedział odsuwając się kawałek ode mnie i patrząc mi głęboko w oczy.
- No a ja nie? Siedziałam bezczynnie na kanapie przez trzy miesiące. To dopiero męczące. Tylko spałam i jadłam - zaśmialiśmy się.
- Tak bardzo cię kocham - powiedział Zayn. Uśmiechnęłam się.
- Ja ciebie też tak strasznie mocno kocham - powiedziałam na jednym wdechu i przywarłam do jego ust.
- Dobra, chyba powinniśmy iść do reszty - zaśmiał się.
- Nie widziałam cię przez długi czas, więc mam prawo się tobą nacieszyć - powiedziałam z wyrzutem.
- No okey, więc co robimy?
- Może chodźmy spać? Pewnie jesteś zmęczony - zaproponowałam.
- No jestem - powiedział drapiąc się z tyłu po karku.
- No więc chodź - złapałam Mulata za rękę i pociągnęłam na górę do naszej sypialni.
Zayn poszedł się przebrać w jakieś dresy, natomiast ja się położyłam, ponieważ miałam je już na sobie. Ledwo zdążyłam się położyć, a Zayn wrócił do pokoju. Nie mogłam znaleźć sobie odpowiedniej pozycji.
- Kotku - powiedział Zayn, a ja się na niego spojrzałam. - Czy tak wyglądało każde twoje pójście spać?
- Yyy, tak? - powiedziałam nadal się wiercąc.
- Ja pierdolę - westchnął ciężko.
- To jest moje pierwsze i ostatnie dziecko - powiedziałam wreszcie kładąc się w wygodnej pozycji.
- O w dupę, serio? - powiedział kładąc się obok mnie. Objął mnie ramieniem.
- No wiesz, zawsze ty możesz urodzić to drugie  -zaśmiałam się.
- Darcy, ja zawsze chciałem mieć kilkoro dzieci.
- Ile konkretnie?
- No nie wiem, tyle, ile się da - zaśmiałam się.
- Zobaczymy,  co da się zrobić - odwróciłam się plecami do Zayna , a ten od razu objął mnie ramieniem kładąc dłoń na dużym brzuchu. Tak właśnie chcę spędzić resztę życia - zasypiając, budząc się i spędzając każdą wolną chwilę przy boku mężczyzny,  którego tak bezgranicznie kocham.

 ~*~ ~*~ ~*~ ~*~ ~*~
To jest oficjalnie koniec tego kilkupartowca :) chciałabym także bardzo przeprosić za moją tak długą nieobecność.  Zdaję sobie sprawę z tego,  że pewnie straciłam wielu czytelników, ale naprawdę nie miałam czasu i weny.  Bardziej skupiłam się na dwóch pozostałych blogach (linki do nich są w stronach na blogu :) zachęcam do zerknięcia).
Mam kilka zaczętych imaginów, które mam zamiar skończyć,  a oprócz tego mam jeszcze mnóstwo pomysłów, które prędzej czy później zrealizuję :***

sobota, 12 lipca 2014

~Liebster Award :*

Dziękujemy za ponowną nominację!!!

Zostaliśmy nominowani przez onedirection-polish-imaginy.blogspot.com

1. Co jest ważniejsze , uroda czy intelekt ?

Klaudia: Zdecydowanie intelekt.
Martyna: Intelekt :3

2. Co cenisz w ludziach ?
Klaudia: szczerość, wyrozumiałość, uczciwość, szacunek i tolerancję :)
Martyna: Hmm... Poczucie humoru :D
 
3. Masz rodzeństwo?
Klaudia: Niestety tak xD
Martyna: Takk :)

4. Ulubiony kolor oczu u chłopka?
Klaudia: Zielony <3
Martyna: Brązowe ;)

5. Imię przyjaciółki/przyjaciela ?
Klaudia: Martyna i Natalia <3
Martyna: Mam więcej, niż jedną przyjaciółkę xD

6. Grasz na jakimś instrumencie ?
Klaudia: Jeszcze nie, ale będę się uczyć ;*
Martyna: Tak, gitarze *.*

7. Ulubiona książka, film ?
Klaudia: Moją ulubioną książką jest seria "Wilkołak", a film, to serie "Step Up", "Oszukać przeznaczenie", "Szybcy i Wściekli" i "This Is Us" :D Wszystkie są moje ulubione :D <3
Martyna: książka - "Dziewczyny się odchudzają", film - "This Is Us" :)

8. W jakim województwie mieszkasz ?
Klaudia: Wielkopolskie <3
Martyna: Wielkopolskie

9.  Co ci się ostatnio śniło?
Klaudia: W ostatnim czasie jestem pozbawiona snów :D Nic mi się nie śni haha :D
Martyna: Nie pamiętam ^^

10.  Jaki masz kolor ścian w pokoju ?
Klaudia: Niebieski, ale w te wakacje przemalowuje na beżowo-brązowy <3
Martyna: Żółty :/

11. Masz nałogi ?
Klaudia: Niestety mam :/ Jestem uzależniona od czytania imaginów i opowiadań :D więc jeśli macie swoje blogi o 1D, to dawajcie linki w komach :D A jeśli już wcześniej dawaliście link na moim blogu, to zobaczcie, czy w spisie ulubionych blogów nie ma waszego :D <3
Martyna: Tak hehe, 1D <3

Nominujemy następujące blogi :



Pytania od nas:

1. Jak masz na imię?
2. Do jakich fandomów należysz?
3. Jesteś Directioner?
4. Ile masz lat? 
5. W jakich językach umiesz mówić? (oprócz polskiego :*)
6. Jakie jest twoje Hobby?
7. Co w sobie lubisz?
8. Jaki masz cel w życiu?
9. Masz osobę, której możesz zaufać w 100% ?
10. W jakim województwie mieszkasz?
11. W jakim mieście mieszkasz? (Jeśli mieszkasz np. na wsi, to w okolicach jakiego miasta :* )

MASSIVE THANK YOU!!! <3 <3 <3



wtorek, 10 czerwca 2014

~Louis cz.1

Życie nie jest tak proste, jak się niektórym wydaje. Dla mnie jest ono wyjątkowo ciężkie. Jak na złość, to właśnie ja jestem następcą króla Wielkiej Brytanii. Ja Louis William Tomlinson zasiądę w przyszłości na brytyjskim tronie. Dlaczego mi przypadło żyć w taki, a nie inny sposób? Codziennie zadaję sobie to pytanie. Dlaczego akurat ja? Zapewne są osoby, które chętnie zamieniłyby się ze mną. No ale trzeba żyć dalej.
- Paniczu - przyszła po mnie służąca.
- Tak?
- Obiad gotowy,  nich się panicz uda do jadalni.
- Proszę, niech pani mówi do mnie Louis - powtórzyłem się. Powtarzałem jej to milion razy. Nie lubię, jak ktoś odnosi się do mnie paniczu lub jakoś inaczej. - Mam na imię Louis, a nie panicz.
- Przepraszam, wiem, że panicz tego nie lubi, ale to mój obowiązek, nie wolno mówić mi do panicza po imieniu - westchnąłem.
- No w porządku, już idę.
Wstałem z łoża i poszedłem w stronę jadalni. Moi rodzice i siostry siedzieli już przy stole.
- Siadaj.
- Przecież siadam - usiadłem z łaską przy stole.
- O co chodzi skarbie? - zapytała się mnie moja mama z uczuciem.
- Nic. Czy mógłbym dzisiaj wyjść na miasto?
- Oczywiście, ale Mark pójdzie z tobą - powiedział mój ojciec. Mark to mój prywatny ochroniarz.
- Nie no, tato, proszę cię, czy ja mam pięć lat, żebym musiał wszędzie chodzić z przyzwoitką?
- Ale jak ty to sobie wyobrażasz? Że ty książę będziesz się, jak to młodzież dzisiaj mówi 'bujał' po mieście sam? - oburzył się ojciec.
- Czy ja mam na czole napis 'idiota', albo 'hej, jestem księciem, porwijcie mnie dla okupu'? Nie wydaje mi się - uniosłem się. Już mnie to zaczyna irytować.
- Hamuj się młodzieńcze - zaczął podnosić głos.
- Haroldzie, dajmy mu szanse, w końcu ma już dziewiętnaście lat, sam go nakręcasz, żeby się buntował przeciw nam. Zaufajmy mu. Jest już na tyle odpowiedzialny, aby mógł sam wyjść na miasto - kocham cię mamo. - Będzie się kamuflował.
- Dziękuję mamo, kocham cię - wstałem i wyściskałem moją rodzicielkę. Ta tylko odwzajemniła mój uścisk.
- Ja też cię kocham synku - pocałowała mnie w czoło.
- To w takim razie mogę coś zjeść na mieście? - spytałem z nadzieją.
- Idź - westchnął mój ojciec.
- Dzięki - posłałem ojcu wdzięczny uśmiech i pognałem do swojego pokoju, żeby wziąć odpowiedzie rzeczy. Ubrałem biały T-shirt, ciemne jeansy, skórzaną kurtkę oraz czarną czapkę z daszkiem i okulary przeciwsłoneczne. Byłem gotowy. Zgarnąłem portfel i wyszedłem tylnym wyjściem. Chłodny wiatr otulił moją twarz. Późna jesień jest moją ulubioną porą roku, muszę z niej skorzystać, bo niedługo spadnie śnieg. Przemierzałem ulice Londynu myśląc o wszystkim i o niczym. Zamyślony wpadłem na kogoś. Zdjąłem okulary z nosa i czapką z głowy. Nie zdążyłem nic powiedzieć, a moim oczom ukazała się piękna dziewczyna.
- O matko, przepraszam, na prawdę nie chciałam - zaczęła panikować i mnie przepraszać.
- Spokojnie nic się nie stało - zacząłem ją uspakajać i ciepło się do niej uśmiechnąłem. Odwzajemniła uśmiech.
- Ale na prwdę przepraszam, nie wiem o czym ja myślałam - zaczęła się znowu tłumaczyć.
- Spokojnie, na prawdę nic się nie stało - zapewniałem ją ciepło.
- Na pewno? - spytała się mnie przejęta.
- Tak, wiesz, może w ramach przeprosin wybierzesz się ze mną na kawę? - spytałem przekonująco na nią zerkając i poruszyłem zabawnie brwiami, żeby ją rozśmieszyć. Udało się. Dziewczyna zaśmiała się.
- Pewnie - uśmiechnęła się.
- No to chodźmy - poszliśmy w kierunku najbliższej kawiarni.
Usiedliśmy przy stoliku przy oknie, zamówiliśmy kawę i zaczęliśmy gawędzić.
- Tak sobie gadamy, a ja nawet nie wiem jak masz na imię - zaczęła dziewczyna. W sumie to racja, nawet nie spytałem jej się, jak ma na imię.
- No tak, jestem Louis, a ty?
- Julia - odparła i spojrzałem w jej oczy. Były takie piękne. Miały w sobie coś niezwykłego. Były błękitne. Nie takie jak moje, jakieś tam niebieskie. Tamte były tak głębokie. Zabłąkane blond włosy opadały na jej ramiona i sięgały talii. Była niesamowita.
- Piękne imię. Dość rzadko spotykane tu.
- Tak, bo moja babcia pochodzi z Polski, i to dlatego - uśmiechnęła się do mnie.
- Na prawdę? Super, nigdy nie byłem w Polsce, ale zawsze chciałem. Mam tam ciotkę.
- Możesz kiedyś wybrać się ze mną do babci - zaśmiała się. - Lecę do niej we ferie na dwa tygodnie.
- Całkiem kusząca propozycja - zaśmiałem się. - A umiesz mówić po Polsku? - spytałem zaciekawiony.
- Pewnie. Wychowałam się na wsi u babci, bo moi rodzice przylatywali tu do pracy. Kiedy skończyłam piętnaście lat przeprowadziliśmy się tu na stałe.
Rozmawialiśmy jeszcze przez jakieś dwie godziny, wypijając przy tym jeszcze jedną kawę.
- O matko! - powiedziała spoglądając na srebrny zegarek na jej lewej ręce. - Jak już późno! Muszę już lecieć, miałam iść tylko po zakupy. Rodzice mnie zabiją! - zaczęła w pośpiechu wstawać i ubierać w płaszcz. Jak przystało na dżentelmena, pomogłem jej. - Naprawdę przepraszam, że tak sobie idę ... - zaczęła się tłumaczyć, ale jej przerwałem.
- Nic nie szkodzi, rozumiem cię. Moi rodzice też by się wkurzyli, gdybym przez trzy godziny nie wracał z zakupów - uśmiechnąłem się do niej, a ona odwzajemniła uśmiech. Myślałem, że nie ma piękniejszego uśmiechu, aż do tego momentu. - Chodźmy, odprowadzę cię.
- Nie, wiesz, nie chcę ci robić kłopotu, mam dość daleko do domu...
- Ale nie ma problemu. Chyba nie myślisz, że pozwoliłbym ci iść po ciemku samej do domu, mhh? - zaśmiała się.
- Dobra, chodźmy - pociągnęła mnie za rękę i wyszliśmy z kawiarni.
Było jakoś po 21, a na dworze gdyby nie lampy uliczne, panowałyby egipskie ciemności. Trochę światła dawały raz po raz reflektory przejeżdżających pojazdów.
W drodze jeszcze prowadziliśmy żywą dyskusję. Miała rację mówiąc, że do jej domu jest kawał drogi. Szliśmy jakieś 30 minut. W końcu dotarliśmy do celu. Miała piękny duży dom. Prawdziwa willa, choć Julia wygląda na osobę dość skromną.
- Dziękuję, że mnie odprowadziłeś - uśmiechnęła się do mnie.
- Nie ma sprawy. Będę spał lepiej, wiedząc że jesteś bezpieczna - spojrzała w moje oczy. Ta chwila była magiczna.
Nagle w domu zaświeciło się światło. Automatycznie obróciliśmy się w tamtym kierunku.
- O nie, muszę iść - powiedziała spanikowana.
- Miło było cię poznać Julio - uśmiechnąłem się do niej ciepło i nieco przybliżyłem.
- Mi ciebie też, Lou - również posłała mi ciepły uśmiech. Podeszła do mnie i pocałowała w policzek na pożegnanie.
- Mam nadzieję, że kiedyś to powtórzymy?
- Jasne - powiedziała wchodząc przez uliczkę na posesję. - Spotkajmy się jutro o 17.30 w tej samej kawiarni, co dzisiaj. Pasuje ci? - spytała coraz bardziej oddalając się w stronę drzwi.
- Oczywiście! Do zobaczenia!
- Do jutra! Pa!
Tyle ją widziałem. Weszła do domu. Mam nadzieję, że nie będzie miała przeze mnie kłopotów. Ona chyba nie wie, że jestem księciem. W sumie, czy gdyby wiedziała, to chciałaby się ze mną jutro spotkać i to w miejscu publicznym? W sumie, to co to za różnica czy ona wie kim jestem, czy nie wie? Nie musi na razie wiedzieć. Myślę, że jeszcze jest za wcześnie. Musimy się najpierw lepiej poznać. Już nie mogę doczekać się jutrzejszego spotkania.

sobota, 31 maja 2014

~Zayn cz.2



 Postanowiłam dodać drugą część TEGO imagina <3 Zaczęłam ją pisać już bardzo dawno temu, ale dopiero ostatnio znalazłam czas, żeby ją skończyć i dzisiaj ją dodaję <3 Piszcie w komentarzach swoje opinie, bo wiecie, że one mnie motywują i jak będzie dużo komentarzy, to imy będą pojawiały się częściej, bo wtedy wiem, że mam dla kogo pisać <3 <3 <3

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

 Leżałam na łóżku w mojej 'piżamie'. Zayn nachylał się nad moim brzuszkiem i mówił do dzieciątka. To był już piąty miesiąc, więc brzuch już było widać. Szczęśliwy tatuś całował swój skarb. To był strasznie uroczy widok. Jestem bardzo szczęśliwa. Mój najlepszy przyjaciel ever będzie ojcem mojego dziecka. I to dziecka spłodzonego z miłości, a nie z przypadku. To znaczy spłodzone jest przypadkowo, bo to była wpadka, ale najważniejsze jest to, że się kochamy i dziecko będzie kochane przez nas i naszą rodzinę. To wszystko wiele dla mnie znaczy. Niall jest szczęśliwy, że zostanie wujkiem. Chłopcy oczywiście też. Harry jest podniecony bardziej niż Zayn.
- Chyba czas ci już o tym powiedzieć - posmutniał Zayn.
- O czym - zdziwiłam się na jego słowa i podniosłam się do pozycji siedzącej
- Zaczynamy pracę nad nową płytą, więc pewnie nie będzie mnie w domu więcej, niż będę. Przepraszam - pocałował mnie w zewnętrzną stronę dłoni.
- Och Zayn - chwyciłam jego twarz w dwie dłonie. - Ale przecież to twoja praca i ja wszystko doskonale rozumiem. No wiadomo, będzie mi dość ciężko, ale damy radę - uśmiechnęłam się do niego. Trochę się rozpromienił.
- Ale ja nie chcę cię zostawiać samej w domu. A jak ci się coś stanie, a ja nie będę mógł odebrać? Albo tobie się telefon rozładuje? Albo nie będziesz w stanie się ze mną skontaktować? A co będzie, jeśli... - namiętnie go pocałowałam. Oddał pocałunek.
- Spokojnie, Zayn - uspokoiłam go trochę. Przytulił mnie na tyle mocno, na ile mógł.
- Nie potrafię być spokojny. W sumie, przecież El z nami mieszka, więc będzie się mogła tobą zająć, kiedy mnie nie będzie.
- No widzisz, nie zadręczaj sobie teraz tym głowy. A kiedy zaczynacie?
- Już jutro - posmutniał.
- I dopiero teraz mi o tym mówisz?
- Wiem, nie powinienem zostawiać tego na ostatnią chwilę, ale nie chciałem cię martwić.
- Będę za tobą strasznie tęsknić - przytuliłam się mocno do niego.
- Ale dopiero od jutra będziemy mieć dla siebie mniej czasu, dzień się dopiero zaczyna  - zaśmiał się Zayn na mój ruch.
- Ale muszę się jeszcze nacieszyć twoją obecnością - zamknęłam oczy i rozkoszowałam się zapachem perfum Zayna. On jest jak nałóg. Teraz nie będę mogła bez niego normalnie żyć. Zasypiać i budzić się sama. Bez niego przy moim boku. Odsunął się trochę ode mnie i spojrzał mi głęboko w oczy. Złączył nasze usta w słodkim pocałunku. Był coraz bardziej namiętny, ale niestety tylko to musiało nam wystarczyć, bo mój brzuch jest już na tyle duży, że we wszystkim mi przeszkadza. Skończyliśmy się całować.
- Yhh, weź już wreszcie wyjdź - zaczęłam narzekać.
- Ja? Przed chwilą mówiłaś, że chcesz się mną nacieszyć, a teraz mi karzesz wyjść - prychną roześmiany Zayn.
- Nie ty, tylko mała. Brzuch mnie męczy i mi przeszkadza, a ja chcę już ją mieć przy sobie, ale w takim sensie, że chcę ją zobaczyć na żywo - posmutniałam.
- Hej, jeszcze tylko cztery miesiące!
- Ta, pocieszyłeś mnie - marudziłam.
- Dobra, ubieraj się i schodzimy na śniadanie.
- Ok, już.
Ubrałam się i zeszłam na dół. Zayn i reszta już na mnie czekali. Kiedy przekroczyłam próg kuchni wszystkie oczy zostały skierowane na mnie.
- Rany, siostra, normalnie promieniejesz - uśmiechnął się do mnie Niall. Ja również posłałam mu słodki uśmiech.
- Niall ma rację, do twarzy ci z tym brzuchem - dodał Lou. - Ciekawe, jak ty byś wyglądała z takim pięknym, okrąglutkim brzuszkiem? - zwrócił się do El i objął ją ramieniem.
- Wybij to sobie z głowy - odburknęła i strąciła jego rękę. Wszyscy się zaśmialiśmy.
- No co, nie chciałabyś mieć takiego słodkiego bobaska? Wiesz, taki ja i taka ty w jednym, hmm?
- Ta, jeśli ty to dziecko będziesz rodził, to możemy je mieć nawet zaraz.
- Ale jesteś - fochnął się Lou.
- Oj Lou, ciąża nie jest taka fajna jak ci się wydaje - poklepałam go po ramieniu.
- Co ty? Ciąża jest zajebista!
- Nie bardzo - dodał Zayn. - Niby fajnie, będziesz miał bobaska, to i tamto. Nie dość, że Darcy narzeka, bo jej nie wygodnie, to jeszcze zaczynamy nagrywać płytę i prawie wcale nie będzie nas w domu. Plusy są, ale zobacz ile jest minusów przez nasz zawód.
- W sumie masz rację - zwrócił się do El. - Jednak się rozmyśliłem skarbie. Jednak trochę poczekamy - pocałował ją w skroń. Znów się zaśmialiśmy.
Podeszłam do blatu, żeby zrobić nam herbatę. Nagle poczułam rozgrzane ręce na mojej talii. Zayn przysunął się do mnie bardzo blisko i oparł głowę o moje ramię. Zamruczał mi do ucha.
- Kocham cię kotku, wiesz o tym?
- Wiem - zaśmiałam się po cichu, ale tak, żeby tylko on mógł to usłyszeć. Tylko on to usłyszał, bo chłopcy właśnie prowadzili żywą dyskusję na temat samochodów.
- A co, ty mnie już nie kochasz? - zamruczał i trącił nosem moje ucho. Wyczułam też ten jego łobuzerski uśmiech. Zgężyłam się z powodu łaskotków.
- Oczywiście, że cię kocham skarbie. Dlaczego pomyślałeś, że już cię nie kocham - spytałam się z uśmiechem, prędzej odwracając się do niego przodem.
- Tylko się z tobą droczę - cmoknął mnie w usta.
- No wiesz ty co? - zaśmiałam się do niego.
 - Co? - zaciekawił się posyłając mi zadziorny uśmiech.
- Nic, po prostu cie kocham - zarzuciłam mu ręce na szyję i namiętnie pocałowałam.
Zayn oddał pocałunek i popchnął nas tak, że oparłam się o blat, a on w miarę jak brzuch pozwalał przyległ swoim ciałem do mojego.
- Hej, hej, bo mi chrześniaka zdusicie - buntował się Niall. Wszyscy się zaśmialiśmy. Zgadza się, postanowiliśmy, że Niall będzie chrzestnym naszej córeczki, a El chrzestną.
- Po pierwsze chrześniaczki, to będzie ona, a po drugie, to nic jej się nie stanie - powiedziałam z uśmiechem do Niall'a. Ten głupek to yyy, no cóż, nie wiem co, on jest po prostu głupi i nie umiem tego inaczej określić.
- A skąd wiesz, że to będzie ona?
- Bo byłam kilka dni temu na USG w 3D i to jest potwierdzone w 100 %.
- E tam, jak ja mam się poczuć prawdziwym wujkiem, skoro nie będzie to chłopiec? - fochał się.
- Ale to nie moja wina, miej pretensje do Zayn'a - spojrzałam rozbawiona tą sytuacją w stronę Zayn'a. On patrzył na mnie zdezorientowany.
- Moja? - dziwił się.
- A co moja? Sama sobie zrobiłam to dziecko? Niestety dziecko to wynik pracy zespołowej, a raczej wpadki zespołowej - wszyscy się zaśmiali. Zayn zrezygnowany usiadł przy stole. Pokiwałam przecząco głową z rozbawieniem i zalałam herbatę wrzątkiem. Wzięłam kubek i podałam go Zayn'owi. Odstawiłam kubek na stole, a ten chwycił mnie za biodra i delikatnie pociągnął na swoje kolana. Wystraszyłam się, bo nie spodziewałam się tego. Złapałam się za brzuch i odetchnęłam z ulgą.
- Hej, kochanie, spokojnie - uspakajał mnie rozbawiony Zayn.
- Proszę cię, nie strasz mnie tak, bo serio urodzę w piątym miesiącu i dopiero będzie.
- Przepraszam - powiedział Zayn, a ja się do niego przytuliłam.
Będzie ciężko, ale z El damy radę. Już jutro się zacznie.

Resztę dnia spędziliśmy razem, ciesząc się swoją obecnością.

 *następny dzień, nad ranem*

Obudziły mnie kroki. Ktoś chodził po pokoju i po całym domu. Otworzyłam leniwie zaspane oczy i spojrzałam na zegarek stojący na szafce nocnej. Wskazywał 3.30 . Obróciłam się na drugi bok w poszukiwaniu Zayn'a. Zastałam tam tylko wgniecenie na poduszce. No tak, pewnie już szykują się do wyjazdu. O piątej miał być w studiu. Ale czy oni muszą być tak głośno. Nie ma co, obudzili mnie, więc na razie sen mam z głowy. Podniosłam się do pozycji siedzącej, przeciągnęłam się i poszłam w stronę kuchni, wcześniej wskakując w ciepłe kapcie. Tam zastałam roześmianych chłopców.
- Dzień dobry - rzuciłam ciągle zaspana. Wszystkie oczy zostały skierowane na mnie. Podeszłam od tyłu do Zayn'a, objęłam i sprzedałam mu soczystego buziaka w policzek. Następnie poszłam wstawić wodę, aby zaparzyć sobie kawę zbożową.
- Kotku, czemu nie śpisz? - spytał mnie zatroskany Zayn. Był strasznie troskliwy i mocno o mnie dbał. Był taki kochany. A najlepsze jest to, że już taki był zanim dowiedział się o ciąży. Jest cudowny i mimo, że nie ma na świecie idealnych ludzi, to dla każdej kobiety Zayn byłby ideałem, więc życzę wszystkim kobietą na świecie, aby także kiedyś znalazły swojego Zayn'a, Harry'ego, Niall'a, Louis'a lub Liam'a. Wszyscy są moimi ideałami i kocham ich całym sercem, tylko Zayn'a troszkę bardziej i Niall'a też.
- Wiesz, gdybyście mnie nie obudzili, to pewnie bym spała - odpowiedziałam nasypując sobie kawę do kubka. Zayn wstał i podszedł do mnie z zamiarem przytulenia mnie.
- Oj przepraszam skarbie - pocałował mnie w czoło.
- Nic nie szkodzi, jak pojedziecie, to odeśpię - pocałowałam go namiętnie w usta. - Nie będę mogła poczuć smaku twoich ust przez dłuższy czas - wtuliłam się w jego rozgrzany tors.
- Damy radę, ta też będę tęsknić za wszystkim. Za twoimi ustami, za twoim wyglądem, za tym, że ciągle narzekasz, za twoimi wiecznie mocno niebieskimi oczami...
- Ja mam takie same, będziesz podziwiał moje patrzydła - wtrącił się Niall. Wszyscy się zaśmialiśmy.
- Ale twoje nie są takie piękne i głębokie jak oczy Darcy - rozmarzył się.
- Masz rację, moje są piękniejsze i głębsze.
- Oj Niall, my tu mamy ciężkie rodzinne pożegnanie, a ty nawet w takich momentach potrafisz żartować - odeszłam od Zayn'a i podeszłam do Niall'a. Przytuliłam się do niego. - Będę tęsknić za tymi twoimi głupstwami.
- Mówisz jakbyśmy mięli nigdy nie wrócić - powiedział do mnie patrząc mi prosto w oczy.
- No wiesz, w najbliższym czasie to będzie cud, jeśli uda mi się was zobaczyć, więc się żegnam, a tak w ogóle to codziennie będziecie wychodzić tak wcześnie? - zapytałam ogółem wszystkich.
- No niestety tak, przez najbliższe tygodnie tak będzie, myślę, że zejdą nawet ze dwa, trzy miechy - dodał Harry od niechcenia.
- Nie cieszysz się, że wracasz do pracy? - spytałam go.
- Oczywiście, że się cieszę, bo w końcu robię to, co kocham, ale wytwórnia nie może jeszcze pojąć tego, że my nie jesteśmy robotami. Chcemy czasem się wyspać i mieć trochę czasu dla siebie i dla rodziny. Zwłaszcza, że z Zayn'em teraz spodziewacie się dziecka, to nic nie obchodzi wytwórnię, mamy siedzieć tam od rana do nocy i nic nie możemy z tym zrobić, bo to mamy w kontrakcie - westchnął Hazz.
- Widzisz? - zwrócił się do mnie Zayn. Podszedł do mnie i mnie przytulił. - właśnie dlatego będę was czasami brał w trasy - uśmiechnęliśmy się do siebie i pocałował mnie namiętnie.
Nagle drzwi do domu się otworzyły, a w drzwiach ukazał się wielki goryl Paul.
- No chłopcy, samochód czeka. Rany, Darcy, jak ty pięknie wyglądasz z tym brzuszkiem - uśmiechnął się do mnie Paul. - No Zayn, tylko pozazdrościć takiej pięknej dziewczyny. Dbaj o nią i o dziecko - uśmiechnął się do nas.
- Będę - odparł Zayn i pocałował mnie w skroń.
Chłopcy już mięli wychodzić, a my z Zayn'em nie mogliśmy się od siebie odkleić. Całowaliśmy się namiętnie pod domem. W końcu zatrąbił klakson i mój facet musiał już jechać. Przesłał mi z oddali buziaczka i wsiadł do auta. Odjechali. Westchnęłam głęboko i wróciłam do domu. Poszłam z powrotem do łóżka i zasnęłam.
Obudziłam się o godzinie 13. To mój jakiś nowy rekord - zaśmiałam się w myślach. Ubrałam się i zeszłam do kuchni, gdzie zastałam Eleanor sączącą kawę ze swojego ulubionego kubka z wielkim smilem. Czytała jakiś magazyn. Spostrzegła mnie i odłożyła gazetę.
- No proszę, śpiąca królewna wstała - zaśmiała się.
- Oj weź przestań, musiałam odespać nockę - zamarudziłam i podeszłam do czajnika z zamiarem zagotowania sobie wody na herbatę.
- To co ty robiłaś w nocy? - spytała zdziwiona El.
- Chłopcy chodzili po domu i mnie obudzili, więc miałam sen z głowy. Zeszłam do nich i poczekałam, aż pojadą, pożegnałam się z nimi i dopiero poszłam spać.

czwartek, 15 maja 2014

~Louis

Leżałam na ogromnym łożu małżeńskim. Byłam otulona z każdej strony białą grubą pościelą. Moja czarna bokserka została delikatnie podniesiona przez mojego partnera. Po chwili nachylił się i złożył czuły, a za razem delikatny pocałunek na nagiej skórze. Zaśmiałam się. On też się do mnie słodko uśmiechnął. Poprawił się na kołdrze i namiętnie pocałował w usta. Szybko oddałam pocałunek i wplotłam palce w jego idealnie ułożone brązowa włosy. Po skończonych pieszczotach odsunął się delikatnie ode mnie i spojrzał w moje błękitne oczy, a ja w jego głęboko niebieskie. Były takie piękne. W pewnym momencie cmoknął mnie w nos, a ja zachichotałam. Spuścił wzrok z powrotem na mój brzuch, po czym zsunął się i przyłożył do niego głowę.

- Tak strasznie je kocham – powiedział czule.
 -Ja też – odparłam rozmarzona.
- A ciebie kocham najbardziej – powiedział i trącił mój nos swoim.
- Nie prawda! - zaczęłam.
- Jak to nie?! - oburzył się zabawnie.
- Normalnie! Ja ciebie kocham bardziej! - krzyknęłam rozbawiona.

Zaśmiał się, a ja rzuciłam się na niego i mocno przytuliłam. Zaczęliśmy się śmiać i wygłupiać. Nagle zabrzmiał dzwonek kończący scenę.

- Dobra! Byliście wspaniali! Na dziś już koniec! Widzimy się jutro o 12! - krzyknął Bob przez krzykaczkę. Ufff, nareszcie!
- Wreszcie – głęboko westchnęłam.
- A mi tam się podobało – Lou zaczął zabawnie poruszać brwiami, co u mnie wywołało niepohamowany przypływ śmiechu. On jest boski!
- Oh Louis, tobie zawsze się podoba – zaśmiała się Kim, nasza stylistka i makijażystka.
- Nie zawsze – strzelił w jej stronę z głupawym, lecz zabawnym wyrazem twarzy. - Tylko jak mam całować Mel – przesłał mi buziaczka. Ja tylko udawałam, że go złapałam, przyłożyłam do serca i głęboko westchnęłam. Zaczęliśmy się śmiać.
- Chodźmy już – objął mnie ramieniem i poszliśmy do garderoby.

W pomieszczeniu od razu ruszyliśmy do swoich ubrań. Mamy wspólną przebieralnię. Jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi i tak się złożyło, że dostaliśmy razem rolę w tym filmie. Nie wstydzimy się przed sobą. Nie mamy czego się krępować. Znamy się właściwie od zawsze.

Tak się złożyło, że chyba się w nim trochę tak jakby zakochałam. To wszystko przez ten głupi film! Kiedy pierwszy raz mnie pocałował to było takie magiczne! Kolana mi się ugięły i zaczęłam postrzegać go już nie tylko, jako najlepszego przyjaciele ever, ale jako kogoś więcej. Trudno, co się stało, to się nie odstanie. Będę go traktować jako przyjaciela. Może mi przejdzie?

Zmagałam się z zapięciem sukienki. Głupi suwak.

- Lou?
- Tak? - spytał się spoglądając na mnie. Był w samych spodniach, a naga klatka piersiowa odsłaniała jego niesamowite tatuaże.
- Mógłbyś mi zapiąć sukienkę?
- Jasne – uśmiechnął się do mnie i podszedł. Jego ręce musnęły moją skórę. Matko! Dlaczego on musi być taki pociągający. Jednym sprawnym ruchem zapiął zamek. Cały czas stał za mną. Odgarnął moje długie blond włosy z lewego ramienia przerzucając je na prawe. Delikatnie musnął skórę za lewym uchem. Obróciłam się do niego przodem. Staliśmy twarzą w twarz. Moje ręce zaczęły wędrować z dołu ku górze dotykając każdego wzoru na jego ciele.
- Kocham te twoje tatuaże.
- Serio? - spytał delikatnie umiejscawiając swoje dłonie na mojej talii.
- Tak – spojrzałam mu w oczy. Było w nich coś innego, niż zazwyczaj.
- Słuchaj – zaczął. - Nie wiem, czy to zauważyłaś, ale ja tak – chyba wiedziałam do czego zmierza. - Wiem, że to głupio zabrzmi, ale przez ten cały film, przez tą naszą bliskość nie jesteśmy już tylko przyjaciółmi.
- Tak wiem, nie zabrzmiało to ani trochę głupio, ponieważ ja też to już jakiś czas temu zauważyłam.
- Nie wiem, jak to odbierzesz, ale mi to pasuje – delikatnie, ale pewnie się do mnie uśmiechnął.
- Nie żeby coś, ale mi też – teraz na jego twarzy zagościł ogromny uśmiech.

Popchnął mnie delikatnie do ściany za nami i przycisnął mnie do niej swoim ciałem. Objął moją twarz w swoje dłonie przyciskając czoło do mojego.

- Mogę cię pocałować? - zapytał.

Pokręciłam przecząco głową z wielkim uśmiechem na twarzy i mocno przycisnęłam go do siebie. Nasze języki toczyły ze sobą walkę to w moich ustach, to w jego, a one wydawały się być dla siebie wprost stworzone. Chwilę zapomnienia przerwało nam światełko, które rozbłysło w przyciemnionym pomieszczeniu. Niechętnie oderwaliśmy się od siebie i spojrzeliśmy w stronę wejścia do garderoby. Stała tam Kim z aparatem i Bob z kamerą! Serio?! Spojrzeliśmy z Lou na siebie i zaczęliśmy się śmiać. Ten podniósł mnie z ziemi i zakręcił wokół własnej osi. Szybko wziął swoją koszulkę, nasze torby i chwytając mnie z rękę uciekliśmy.

 Zatrzymaliśmy się w parku nieopodal. Po drodze zdążył założyć koszulkę. Odłożył nasze torby na ławkę i zbliżył się do mnie. Objął mnie za szyję, a ja oplotłam swoje ręce wokół jego pasa. Zaczął delikatnie muskać moje usta, co po chwili przerodziło się w coś naprawdę namiętnego. Zarzuciłam mu ręce na szyję, wplatając palce w jego włosy. Jego ręce powędrowały na moją talię. 

Ta chwila była niesamowita i magiczna. Nagle zaczął lać deszcz. Zaczęliśmy się śmiać nie przerywając pieszczoty. Byliśmy przemoczeni, ale co to znaczy? Nic, liczy się chwila, której nie chciało przerywać żadne z nas. Cudowny moment, na który czekałam całe swoje życie.
_______________________________________________________________

Proszę, komentujcie <3 <3 <3