środa, 11 grudnia 2013

~Harry cz.7

Dobra, odniosłam wrażenie, że nie chcecie komentować, więc już nie będę dodawała imaginów ze względu na ilość komentarzy, ale chociaż chciałabym wiedzieć, co sądzicie o konkursie. Ma on wgl sens? Czy mam go odwołać??? Nie komentujecie, więc nie wiem, co mam o tym myśleć i co mam robić!!! :) Jeśli nie pojawią się komentarze odnośnie konkursu, to będzie mi bardzo smutno, że będę go musiała odwołać :(
***********************************************************************************
***oczami Harry'ego***


Wieczorem myślałem, że nogi mi odpadną. Byliśmy chyba w stu sklepach! Co te laski widzą w godzinnych zakupach?!? No ale nie będę narzekać, bo czego się nie robi dla kobiet. Kocham (t.i) najbardziej na świecie, ale nigdy więcej nie dam się wpakować w takie zakupy. (t.i) poszła wziąć prysznic. Ja położyłem się na kanapie w salonie wykończony bieganiem po sklepach.
Z: Wyczerpała z ciebie całą energię? - zaśmiał się Zayn, który właśnie wszedł do pomieszczenia.
H: Nie, w ogóle – powiedziałem ironicznie.
Lo: Nie martw się, przyzwyczaisz się. Ona ma tak od zawsze. Czasem, żeby siebie i ją wyrwać z domu, brałem ją na zakupy. Za każdym razem było lepiej. A jak przypakowałem – zaśmiał sie Lou. - Nienawidziłem zakupów!!!
T: Wszystko słyszałam! - krzyknęła zza drzwi (t.i). - Foch forever! Z przytupem! - pobiegła z powrotem na górę.
H: I co ty najlepszego zrobiłeś? - Zacząłem drzeć się na Louisa
L: Zaraz do niej pójdę – powiedział ten debil i pobiegł ją przeprosić.

***twoimi oczami***

Tak na prawdę nie obraziłam się na dużego, bo wiedziałam, że nie lubi chodzić ze mną na zakupy. Chciałam po prostu zobaczyć jego reakcję jak mu to powiem. Widać nie przejął się tym. Usłyszałam pukanie do drzwi.
T: Proszę – powiedziałam od niechcenia.
L: To ja, mogę wejść? - spytał niepewnie.
T: Wejdź.
L: Przepraszam, nie chciałem, żeby to tak wyszło. To prawda, twoje zakupy dają niezły wycisk, ale...
T: Zamknij się już – uciszyłam go.
L: Co? Czemu?
T: Bo nie ma dżemu. Nie jestem na ciebie zła, ani obrażona.
L: To dlaczego się fochnęłaś na mnie?
T: No bo tak.
L: Ty małpo! Jak mogłaś? Ja się tak zacząłem przejmować, a ty mi mówisz, że się nie wściekasz?! - wykrzyczał wkurzony Lou.
T: O rany, nie złość się na mnie. Przecież ja doskonale wiem, że nienawidzisz chodzić ze mną po sklepach. Znam cię nie od dziś i po prostu uwielbiam cie denerwować i patrzeć jak się złościsz – uśmiechnęłaś się do niego uroczo. Widziałaś, że zaraz mu żyłka pęknie.
L: CO??? - zaczął się na ciebie wydzierać strasznie wkurzony.
Nagle do pokoju wparował przerażony Harry.
H: Matko, co tu się dzieje? Myślałem, że się zaraz pozabijacie! - mówił zdyszany. Zwrócił się do ciebie. - No ale sądząc po twojej minie to wszystko jest ok?
L: Nie, nic nie jest ok!
T: Niby dlaczego?
L: No bo tak! Wiesz jaki jestem wkurzony?! Tyle lat chodziłem z tobą na zakupy, choć wiedziałaś, że tego nienawidzę! Wiedziałaś, że jak wchodzę do sklepu z damskimi ubraniami to mi się chce wymiotować! Dlaczego mi to zrobiłaś?! - zapytał krzycząc.
T: Po pierwsze, nie krzycz tak w moim towarzystwie, bo źle wpływa na dziecko takie otoczenie. Po drugie, robiłam to, ponieważ nigdy nie powiedziałeś mi o tym, że nienawidzisz tego. Wystarczyło powiedzieć, a twoje prośby zostałyby wysłuchane i spełnione.
L: Serio? – zapytał nieźle zdziwiony.
T: Tak.
H: Czyli, że jak ci powiem, że nienawidzę twoich zakupów, to nie będę musiał z tobą chodzić po tych wszystkich sklepach?
T: Generalnie tak, ale dopóki nasz bobasek nie wylezie to będziesz ze mną chodził, ok?
H: Postaram się – przytulił cię mocno i pocałował w skroń.
L: Ja nie rozumiem kobiet. Dziękuję Bogu, że jestem facetem! - powiedział do siebie Lou i wyszedł z pokoju.
H: To co robimy?
T: Nie wiem jak ty, ale ja idę spać.
H: To ja też.
Położyliście się cmoknęłaś go ostatni raz w usta i zasnęliście wtuleni w siebie.

Rano gdy się obudziłaś, miałaś ochotę przytulić się do loczka, ale jego nie było obok. Szybko otworzyłaś oczy i usiadłaś na łóżku. Z dołu słychaś było hałasy. - To pewnie chłopcy – pomyślałaś sobie i zaśmiałaś się w duchu.
Ubrałaś się i szłaś w stronę schodów, aby potem znaleźć się w kuchni. W połowie drogi urzekł cię zapach świeżutkich naleśników z owocami. Stanęłaś w drzwiach, oparłaś się o futrynę i dokładnie przyglądałaś się posturze Harry'ego, gdy gotował. Nie miał na sobie koszulki, co było jeszcze bardziej pociągające. Tak sobie teraz myślę, przecież my znamy się jakieś dwa miesiące. Jak to wszystko szybko się potoczyło. Ledwo co się poznaliście, a już zostaliście parą. Dopiero co zaczęliście ze sobą chodzić i już jestem w ciąży, z czego jestem prze szczęśliwa. Mam faceta idealnego, przynajmniej dla mnie jest on ideałem. Będzie mój już na zawsze, będzie ojcem naszego dziecka, a może w przyszłości dzieci. Będziemy się razem starzeć. Oczywiście to są bardzo dalekie plany. Zawsze coś nam może stanąć na drodze do szczęścia. Zawsze możemy się rozstać z powodu jakieś zdrady. Zawsze śmierć nas może rozdzielić. Ale ja jestem głupia, mam cudownego chłopaka i powinnam się tym cieszyć. Więc się cieszę.
T: Pięknie pachnie – powiedziałam cicho do loczka uśmiechając się do niego. Odwrócił się do mnie i na jego twarzy też zagościł uśmiech.
H: Zepsułaś mi niespodziankę.
T: Jaką?
H: To miało być śniadanie do łóżka.
T: Jeszcze nie wszystko stracone – zaśmiał się, a ja szybko pobiegłam się przebrać w piżamę i wskoczyłam pod kołdrę. W tym samym czasie do pokoju wszedł Harry z tacą w rękach.
T: Śniadanie do łóżka?! Oh, co za niespodzianka – powiedziałam rozbawiona, lecz z entuzjazmem.
H: Tak, kochanie. Wielka niespodzianka! Na pewno się tego nie spodziewałaś, prawda? - zapytał rozbawiony.
T: A skąd miało mi to przyjść do głowy?
H: No nie wiem.
T: Dobra, choć, zjemy śniadanie.
Harry położył się ze mną pod kołdrę, gdyż też był jeszcze w piżamie i zaczęliśmy się karmić nawzajem. To było takie romantyczne i urocze. Po zjedzonym śniadaniu ubrałam się w coś innego. Harry też się ubrał i zeszliśmy do salonu do chłopaków. Zaczęliśmy oglądać jakiś film, ale był strasznie nudny. Postanowiliśmy się przejść. Poszliśmy do knajpki na kawę i jakieś ciastko. Później byliśmy trochę tu, trochę tam i wróciliśmy do domu wieczorem. Chcieliśmy wykorzystać ostatni wspólnie spędzony czas. Od jutra zaczynają ciężkie próby, bo za tydzień jadą w trasę na miesiąc. Nie wiem jak uda mi się wytrzymać tą rozłąkę.
W domu usiedliśmy na kanapie w salonie i zaczęliśmy oglądać jakiś film. Po jakimś zasnęliśmy.
***********************************************************************
Podobał się? Liczę na szczere opinie :)
~Klaudia

2 komentarze:

  1. Czy się podoba ?! Jest niesamowity !! <33

    OdpowiedzUsuń
  2. Rewelacyjny!!!!!!!!!! Fajny konkurs. Możliwe ,że wezmę udział :)

    OdpowiedzUsuń