sobota, 30 listopada 2013

~Zayn cz.4 (Zakończenie)

(Zawiera scenę +18)
 *****************************

Zayn zaczął składać delikatne pocałunki na twoim ciele. Miałaś nadzieję, że to właśnie jemu oddasz swoje dziewictwo. Wyczułaś jego zamiary i oddałaś się mu cała. Zaczęliście się namiętnie całować. Ułożył twoje ciało na kocu, a sam zawisł nad tobą. Zabierałaś się za jego bluzkę, a on nie protestował. Nie chcąc pozostać dłużny w mgnieniu oka pozbył się twojej górnej części garderoby i dobierał się do spodni. Gdy już one znajdowały się w bliżej nieokreślonym miejscu pozbyłaś się jego spodni. Jego kolega zaczął unosić się ku górze. Zerknęłam na niego i uśmiechnęłam się pod nosem. Pożądanie rosło z każdą sekundą. Właśnie miał zacząć zdejmować mój biustonosz, ale nagle przestał. Nie wiedziałam o co chodzi.
Z: Na pewno tego chcesz? - Zapytał się w takim momencie. Chwilę temu myślałam, że nie wytrzymam z powodu rosnącego podniecenia, a teraz upewnia się czy na pewno tego chcę?
T: Jasne Zayn, gdybym tego nie chciała, nie leżelibyśmy tutaj w samej bieliźnie – oboje uśmiechnęliśmy się do siebie.
Zayn prześwietlił moje ciało od góry do dołu.

Z: Jesteś jeszcze dziewicą?
T: Tak.
Z: Obiecuję, że będę delikatny.
T: Dobrze – uśmiechnęłam się do niego.
Z: Kocham cię (t.i).
T: Ja też cię kocham Zayn.
Znów złączyliśmy usta w namiętnym pocałunku. Po chwili już byliśmy zupełnie nadzy. Zayn droczył się ze mną ocierając co po chwilę swoim kolegą o moją koleżankę.
T: och, Zayn, proszę, nie drocz się ze mną, wejdź już we mnie – wysapałam.
Z: Jesteś pewna?
T: Boże Zayn, zaraz nie wytrzymam, zrób co do ciebie należy – w tej chwili poczułam ból i rozkosz. Wchodził we mnie i wychodził bardzo delikatnie.
T: Zayn, możesz mocniej – ledwo wysapałam mu do ucha. Oplotłam nogi wokół jego pasa, żeby mu pomóc w pogłębianiu pchnięć. Nasze jęki pewnie niosłyby się po całej okolicy, dobrze, że my mamy las wokół siebie.
Kilka ostatnich pchnięć i doszliśmy w tym samym czasie. Opadł zmęczony obok mnie.
Z: Mówiłem ci już jak bardzo cię kocham? - wysapał ledwo łapiąc oddech.
T: No może raz lub dwa – uśmiechnęłaś się do niego chwytając powietrze w płuca.
Tak spędziliśmy tą noc. Po naszym stosunku okryliśmy nasze ciała kocami i usnęliśmy.

Obudziłam się rano wtulona w nagi tors Zayna. Była godzina 6.45, więc musiałam obudzić już chłopaka. Nie chciałam go budzić, był taki słodki i taki niewinny kiedy spał.
T: Miśku wstawaj, musimy iść do szkoły.
Z: Ale mamo, jeszcze pięć minut – wyjęczał przez sen.
T: Nie przypominam sobie, żebym miała dzieci, zwłaszcza starsze od siebie.
Zayn otworzył zaspany oczy, wyglądał tak seksownie. Nadal nie mogłam uwierzyć, że ten cud jest cały mój. Ogarnęliśmy się i wróciliśmy do domu. Oczywiście spóźniliśmy się na lekcje.
Kolejne dni minęły jakoś szybko.

Tydzień później***

Siedziałam całą sobotę padnięta. Po wczorajszej, nie powiem gorącej nocy, którą spędziłam z Zayn'em nie czułam się najlepiej. Cały czas wymiotowałam. Zayn latał dookoła mnie jak ptaszek. Nie wiedziałam, co się ze mną dzieje. Misiek wyszedł na zakupy, a ja w tym momencie wzięłam laptopa. Zobaczyłam, że Lina – jedna z moich bliskich koleżanek, z tą drugą nie wiem dlaczego, ale kontakt mi się urwał, za to przez ostatnie dni bardzo zbliżyłyśmy się z Liną do siebie. - jest dostępna na Skype i zadzwoniłam do niej. Po chwili odebrała, a ja jej wszystko dokładnie wyjaśniłam. Ona powiedziała, że zaraz do mnie wpadnie i rozwiążemy ten problem.
Po 10 minutach lina wpadła do mojego pokoju z jakimiś trzema pudełeczkami w ręce.
T: Lina, co to jest?
L: Jak to co? Testy ciążowe! Nie wpadłaś na to, że możesz być...
T: Nawet tego nie kończ! To nie możliwe!
L: Przecież ty ten tego z Zayn'em, nie?
T: No tak.
L: Czyli to całkiem możliwe.Tak, czy inaczej musimy mieć pewność, czy to ciąża, czy zwykłe zatrucie pokarmowe.
T: Ok, zgoda. Daj mi te testy i zrobię je zanim Zayn przyjdzie z zakupów. O matko, aż trzy?
L: Musimy mieć pewność, jeśli nie byłaś u lekarza to masz i leć – podała mi testy, a ja cała zestresowana nie wiedziałam co będzie, jeśli wyniki wyjdą pozytywne? Jak ja pokarzę się mamie? A co sobie o mnie pomyśli mama Zayn'a? Że niby co, zostawiła nas samych na dwa tygodnie z zaufaniem, że sobie poradzimy, a ona za trzy dni wróci i dowie się, że spłodziliśmy jej wnuka? Co za patologia!
Po zrobionych testach odczekałyśmy pięć minut i czekałyśmy co będzie dalej. To co zobaczyłam, to po prostu nie wiedziałam, czy mam się cieszyć, czy płakać, ale lepiej to drugie, bo wszystkie wyszły pozytywnie. Lina cieszyła się i zaczęła mi gratulować, a ja zaczęła szlochać jej w rękaw.
L: Kochana, nie przejmuj się tak, dziecko to nie koniec świata.
T: Mojego tak! Lina, ja mam dopiero 17 lat, a Zayn 19 !Jesteśmy jeszcze tylko gówniarzami! Mamy szkołę! Nie mam głowy do bawienia się w pieluchy!
L:(t.i), uspokój się, mama Zayn'a to na prawdę miła kobieta, moja mama zawsze ją wychwalała. Ona z pewnością wam pomoże. Może i nie możesz liczyć na swoją mamę, za to macie matkę Zayn'a, która jest złotą kobietą.
T: Masz rację, nie potrzebnie się tak przejmuję, przecież dziecko to nie koniec świata.
L: Tak trzymaj mała.
Nagle usłyszałam trzask drzwi i dźwięk wchodzenia po schodach.
T: Zayn przyszedł, muszę mu o tym powiedzieć.
L: Ok, to ja już będę lecieć, a ty mu natychmiast o wszystkim powiedz.
T: Dobrze, dziękuję ci za wszystko.
L: Nie ma sprawy – przytuliła cię.
Do pokoju wszedł Zayn.
Z: O, hej Lina.
L: Hej Zayn. Dobra, ja już będę lecieć – puściła do ciebie oczko.
Z: Nie, no co ty, zostań, zwłaszcza, że (t.i) się źle czuje.
L: I właśnie dlatego muszę lecieć. Pa.
T i Z: Pa.
Z: Co się stało kochanie? Płakałaś?
T: Tak, musimy pogadać.
Z: Dobrze słonko, o czym chcesz ze mną rozmawiać?
T: Zayn, ja...ja...
Z: Co ty?
T: J-ja jestem chyba w ciąży.
Z: Co? Jak to chyba?
T: Normalnie, zrobiłam test ciążowy, a nawet trzy i wszystkie wyszły pozytywnie, a one nie koniecznie muszą wyjść dobrze. Jeśli to się okaże prawdą, to nasze dziecko spłodziliśmy wczorajszej nocy.
Z: Kochanie, jak się cieszę! - wziął cię na ręce i zaczął obracać wokół własnej osi.
T: Na prawdę?
Z: Tak! Kochanie, będziemy rodzicami! Będziemy mieli dziecko! Boże, jak się cieszę!
T: A nie uważasz, że jesteśmy za młodzi na bawienie się w pieluchy i wstawanie nocami do krzyczącego dziecka?
Z: Może i jesteśmy bardzo młodzi, ale to nie ważne, najważniejsze, że mamy siebie. Poradzimy sobie – przytulił cię z całych sił.

9 miesięcy później***

Od czasu, kiedy uciekłam z domu tylko raz kontaktowałam się z mamą. Powiadomiłam ją o ciąży, a ona życzyła mi szczęścia i nie utrzymujemy ze sobą kontaktów. Natomiast mama Zayn'a była wniebowzięta, tak się ucieszyła, że z całej siły nas wyściskała i wycałowała. Teraz leżę przed telewizorem z moim narzeczonym głaszcząc się po ogromnym już brzuszku i oglądam telewizor. Zayn tak zaczął mnie rozśmieszać, że:
T: O ku*wa, Zayn, wody mi odeszły!
Z: Jak to? Już? termin masz za tydzień!
T: Tak ku*wa już! I po ch*j mnie rozśmieszałeś kretynie?
Z: Przepraszam słonko, ale teraz nie czas na kłótnie, dzieciątko chce na świat!

Po wyczerpujących trzech godzinach porodu urodziłaś piękną i zdrową córeczkę, którą nazwaliście Melody. Dziś jesteście kochającym się małżeństwem i właśnie zamierzasz powiedzieć mężowi, że znów jesteś w ciąży.

 KONIEC***

*************************************************************************
 I 4 - ostatnia część imagina o Zaynie. Myślę, że cała historia się podobała i nie wyszła jakoś tragicznie :)

~Klaudia 

piątek, 29 listopada 2013

~Zayn cz.3

Gdy weszliśmy do szkoły trzymając się za ręce, wszystkim dookoła kopary opadły. Wszystkie oczy w szkole skierowane były na nas. Chłopcy patrzeli na mnie ze zdziwieniem i zachwytem, bo przecież każda dziewczyna Zayna Malika musi być kimś, żeby Zayn wybrał akurat ją, ale przecież we mnie nie było nic szczególnego. Dziewczyny - tapeciary patrzyły na mnie wzrokiem 'ZOSTAW GO BO CI TIPSY W OCZY WSADZĘ', a kujony jak zwykle olewka na wszystko. Zayn szedł przez korytarz jak gdyby nigdy nic, aż w końcu ja też olałam wszystko i ruszyłam ze swoim chłopakiem pod klasę. Usiedliśmy razem w ławce i zaczęliśmy swoje przygotowania do projektu. Uzgodniliśmy, że ja wszystko opowiem, a on mi trochę pomoże.

Z projektu dostaliśmy 6, więc po szkole poszliśmy to świętować. Gdy odrobiliśmy lekcje, zaczęliśmy szykować kosz piknikowy.
Z: A gdzie tak w ogóle pójdziemy?
T: Niespodzianka.
Zayn objął cię od tyłu w pasie i położył głowę na lewym ramieniu.
Z: Kochanie, powiedz mi.
T: Nie, mogę ci tylko powiedzieć, że to moje sekretne miejsce i nikt o nim nie wie.
Z: Ale nikt? Zupełnie nikt?
T: Kiedyś, jak miałam gorsze dni to chodziłam tam codziennie i przesiadywałam tam całe popołudnia, a latem nawet wieczory. Odrabiałam tam lekcje, uczyłam się i malowałam.
Z: Ty malujesz?
T: Tak, ale sam to ocenisz.
Z: Dobrze kotku – pocałował cię namiętnie w usta.
T: Ok, idziemy zanim się ściemni. Nie będzie źle, niby na dworze jest ciepło, ale wieczorem temperatura szybko spadnie, więc przygotowałam się. Ale będzie fajnie.
Z: No proszę, powiedz mi.
T: Nie, już i tak za dużo powiedziałam. Tylko nie wygadaj się nikomu, o tym miejscu wiem tylko ja i dowiesz się ty.
Z: Tak, wiem, to tajemnica, więc pospieszmy się bo chcę już tam być.
T: Ok, chodźmy.
Wyszliśmy z domu i ruszyliśmy w stronę mojej polany. Była ona w środku lasu, a on był nie daleko naszego domu. Ten las, to właściwie nie był jakiś tam zwykły las, tylko to był raczej jakiś bór. Odstraszał swą aurą. Było tam bardzo ciemno i ponuro. Znalazłam to miejsce pewnego dnia, uciekłam tu, znalazłam to miejsce właściwie przez przypadek. Byłam wtedy może w pierwszej gimnazjum, czyli miałam koło 13 – 14 lat, miałam strasznego doła. To był najgorszy dzień w szkole. Grupka osób, kumpli Zayna, który nie brał w tym udziału, zaczęła się nade mną znęcać, próbowali mnie pobić i Bóg wie co jeszcze. Nie wiadomo, co by się ze mną stało, gdyby właśnie nie Zayn. Zawsze byłam wzorową uczennicą, ale od tamtego incydentu zamknęłam się w sobie, opuściłam się w nauce, znajomi zerwali ze mną kontakty, a ja zostałam sama. Już wszyscy się ze mnie śmiali. Te debile naopowiadały w szkole o mnie niestworzone historie. Stałam się szkolnym pośmiewiskiem. Teraz została mi biologia, lubię ten przedmiot, nauczyciel też mnie lubi, jestem jego najlepszą uczennicą. Jako jedyna z klasy z bioli mam 6, ale i tak nic mi to nie daje, bo z innych przedmiotów mam co najwyżej 3 lub 4. Zaynowi byłam wdzięczna cały czas, ale nie powiedziałam mu tego wprost.

Z: Kochanie, o czym tak myślisz?
T: O pewnej sprawie.
Z: Jakiej?
T: Nie ważne, po co odkopywać stare śmieci? - zaśmiałaś się lekko, żeby rozluźnić atmosferę.
Z: Skarbie, nie miejmy przed sobą tajemnic, wiesz, że mi możesz zaufać, choć poznaliśmy się tydzień temu. Kocham cię jak jakiś wariat i ty o tym wiesz, a ja wiem, że ty też mnie kochasz, więc powiedz.
T: Dobrze, myślałam o tym co się stało 4 lata temu.
Z: A co się wtedy stało?
T: Wtedy twoi kumple mnie skatowali – łezka popłynęła ci po policzku. - Wspominam, jak mnie wtedy uratowałeś. Nie wiem czy ty to pamiętasz, czy nie, ale tak było.
Z: Kochanie, jeszcze to pamiętasz?
T: Ty też?
Z: Skarbie, oczywiście, że tak. Nie mogłem cię tak zostawić, to strasznie bolało, dlatego już się z nimi nie zadaję. Jak miałem patrzeć jak katują innych.
T: Dziękuję.
Z: Za co?
T: Za tamto, tyle czasu minęło, a ja nawet ci nie podziękowałam.
Z: O jejku, kotku, kocham cię – pocałował cię.
T: Już nie daleko.
Stanęliście przed wielkim lasem.
Z: Kochanie, czy my na pewno dobrze idziemy?
T: Skarbie, zaufaj mi.
Z: Ufam ci bezgranicznie – znów cię pocałował.
Najpierw szliście po dróżce, później zaczęliście się przedzierać przez knieje. Tobie szło to w miarę sprawnie, ale z Zaynem już było gorzej, biedny niósł wielki kosz ze wszystkimi rzeczami.
T: Zayn, pomóc ci?
Z: Nie kotku, poradzę sobie.
T: Już jesteśmy.
Z: Wow.
Waszym oczom ukazała się piękna polana. Idealnie przycięta trawa zajmowała większość powierzchni. Na całej reszcie rosły kwiaty, różne, chyba wszystkie możliwe rodzaje. Na środku był ogromny namiot, a w nim był grzejnik elektryczny. Wszystko było idealne na romantyczny wieczór, wszystko przygotowałam. Zauważyłam, że Zayn ruszył w stronę małej budki – uśmiechnęłaś się mimowolnie. - Trzymałam tam swoje obrazy, rysunki i zapełnione różnymi szkicami zeszyty.
Z: To jest świetne, ty jesteś świetna, ale ty masz talent! - Zaczął się zachwycać chłopak.
T: To nic niezwykłego, to zwykłe bazgroły.
Z: Co ty gadasz, jesteś niesamowita – w tym momencie Zayn z zachłannością wpił się w twoje usta i uniósł cię za pośladki tak, że oplotłaś nogami jego pas. Zaniósł cię do namiotu, położył na koc, a sam opadł obok ciebie. Zaczęliście zajadać się smakołykami, a w waszym przypadku – karmić się na wzajem :). W pewnym momencie spod jednego z koców – a było ich mnóstwo, kołder i poduszek też – wyjęłaś odtwarzacz MP4 i głośniczki. Puściłaś wolną muzykę i położyłaś się koło Zayna i leżeliście tak wtuleni w siebie. Zrobiło się już ciemno i zimno na dworze, ale dzięki waszemu wyposażeniu było wam bardzo ciepło. 

*************************************************************************
No i część 3 :)

~Klaudia 

środa, 27 listopada 2013

~Zayn cz.2

Z: Cześć kochanie – powiedział swoim seksownie zachrypniętym, porannym głosem. Poczułam się jak w siódmym niebie. Zaprosił mnie do domu zachęcającym gestem ręki. Złapał mnie za dłoń, splótł nasze palce i poprowadził do kuchni, gdzie ujrzałam jego mamę. Była to kobieta mająca około 38 lat, z bardzo sympatycznym wyrazem twarzy.
Z: Mamo, to jest właśnie (t.i), będziemy razem pracować nad tym projektem z biologi.
T: Dzień dobry.
Z Dzień dobry słoneczko, strasznie miło mi cię poznać. Zayn się nie mylił mówiąc, że jesteś śliczna.
T: Dziękuję – uśmiechnęłaś się do niej ciepło i się zarumieniłaś.
Z: Dobra, to my już pójdziemy do pokoju.
M: W porządku, przynieść wam coś do picia?
Z: Pewnie.
Nadal trzymając się za ręce udaliśmy się w stronę pokoju Zayna. Pomieszczenie było bardzo przestronne, ale też pięknie. Ktoś kto urządzał ten pokój, musiał mieć na prawdę świetny gust.
T: Twoja mama to na prawdę miła kobieta – oznajmiłam Zaynowi.
Z: Tak wiem, też ją lubię – odparł z uśmiechem siadając na swoim łóżku, tym samym usadawiając sobie mnie na kolanach.
T: Nie zapędzasz się?
Z: Nie, skądże – uśmiechnął się do ciebie, obdarowując cię soczystym buziakiem w policzek.
W tym momencie weszła mama chłopaka.
M: Nie przeszkadzajcie sobie myszki, odkładam sok i uciekam – powiedziała do was spoglądając na was znacząco.
T: No dobra, może weźmiemy się za projekt?
Z: A tak, jasne, czemu nie, ale najpierw może się ubiorę, pozwolisz?
T: Jasne, idź – powiedziałaś uśmiechając się do Zayna i schodząc z jego kolan.
Cały projekt skończyliście o 19 . Nie sądziliście, że tak szybko wam to pójdzie. Była jesień, czyli było już ciemno, więc Zayn zaproponował, że odprowadzi cię pod same drzwi, żeby mieć pewność, że doszłaś bezpiecznie.
T: Wiesz, Zayn, dziękuję, że mnie odprowadziłeś ten hektar, bo sama bym mogła nie dojść – obije się zaśmialiście. Po chwili Zayn zaczął się do ciebie zbliżać i złączył wasze usta w namiętnym pocałunku. Nie spodziewałaś się takiego obrotu sprawy, ale bez zastanowienia oddałaś pocałunek, oddając się tym samym chwili przyjemności.
Zayn objął cię w pasie, a ty zarzuciłaś mu ręce na szyje i zatopiłaś dłonie w jego idealnych, kruczoczarnych włosach. Gdy już się od siebie oderwaliście, spojrzeliście sobie głęboko w oczy. W obu można było dostrzec iskierki szczęścia i miłości. Tak, teraz to na pewno miłość, a pocałunek był tego przypieczętowaniem.
Z: To było fajne – uśmiechnął się do ciebie.
T: Tak, masz rację – odwzajemniłaś uśmiech.
Tym razem ty cmoknęłaś go w usta i rozstaliście się.

W domu***

M: To twój nowy chłopak? Dziewczyno, czyś ty do reszty zgłupiała? Wiesz, że on nie jest dla ciebie odpowiedni! I do tego jest dla ciebie za stary!
T: Jest starszy tylko o 2 lata, a pamiętaj, wiek to tylko liczba, a liczby to nie uczucia! Ale co mogę na to poradzić? Miłości się nie wybiera!
M: No nie! Nie mów mi, że się w nim zakochałaś! Ty masz dopiero 17 lat, ty nie wiesz jeszcze co to miłość! Masz jeszcze całe życie przed sobą! Zabraniam ci się z nim spotykać!
T: Ale mamo, nie możesz!
M: Dopóki mieszkasz pod moim dachem ja tu ustalam zasady, a ty nadal jesteś na moim utrzymaniu i masz obowiązek ich przestrzegać!
T: Co? To nie fair, wiesz o tym! A co najważniejsze, ty go nawet nie znasz!
M: Wiem o nim tyle, ile powinnam wiedzieć!
T: Na przykład?
M: Nie podoba mi się to, że pali, pije, jest strasznie wulgarny, ubiera się jak menel...
T: Mamo, dość! Czy ty się w ogóle słyszysz? Dlaczego mówisz takie okropne rzeczy? - Teraz dałam upust emocjom i łzy po policzkach leciały mi jak grochy.
M: Bo to prawda!
T: Co ty wygadujesz, co z tego, że pali? Najważniejsze jest to, że jest dla mnie dobry i kochany, a z tym alkoholem to jest zupełna bzdura! Że niby ubiera się jak menel? Jeszcze większa bzdura! Jakbyś nie zauważyła, to Zayn chodzi w najlepszych ciuchach! Nie wiesz jak mu zaszkodzić i wymyślasz takie głupoty! Jak ty możesz? Co z ciebie za matka? Powinnaś mnie wspierać! To, że na imprezie sięgnie po butelkę piwa nie czyni z niego pijaka! Zrozum to mamo! Ty sama lubisz czasem wieczorem pociągnąć sobie lampkę lub dwie wina. A skoro ty go nie doceniasz, to ja się wyprowadzam!
M: Proszę bardzo, i gdzie pójdziesz? Do niego?
T: Choćby.
M: To dalej, leć do niego!
T: I tak zrobię – po tych słowach szlochając pobiegłam do swojego pokoju i zaczęłam pakować swoje najpotrzebniejsze rzeczy do podręcznej walizki. Nie wiedziałaś, czy mama mówi poważnie, więc zostawiłaś na biurku karteczkę z napisem:

'Nie martw się o mnie, nic mi nie będzie, będę w dobrych rękach.
Nie szukaj mnie, chcę się na trochę oderwać i przemyśleć parę spraw,
jak już wszystko sobie poukładam to wrócę cała i zdrowa.
Kocham cię, (t.i)'

Otarłam samotnie spływającą łzę z rozgrzanego policzka i wychodząc z pokoju przez okno, ruszyłam w stronę mojej miłości. Gdy już dotarłam pod jego dom próbowałam powstrzymać mimowolnie pływające po moich policzkach łzy. Delikatnie zapukałam w drzwi i czekałam z nadzieją, że ktoś otworzy. Po chwili czekania otworzył mi Zayn. Spojrzał na mnie wzrokiem przepełnionym troską. Bez zastanowienia wtuliłam się w jego ciepły tors i jeszcze bardziej zaczęłam szlochać. On nie odezwał się słowem, zamknął swoje ręce w mocnym uścisku. Poczułam się taka bezpieczna i kochana.
Z: Co się stało kochanie? - zapytał przejęty Zayn.
T: Wyniosłam się z domu, czy mogłabym się na trochę u ciebie zatrzymać?
Z: Skarbie, no jasne, że możesz, ale dlaczego uciekłaś?
T: Pokłóciłam się z matką.
Z: O co?
Spojrzałam mu w oczy.
T: O ciebie.
Z: Ale kochanie, jak to o mnie?
T: Moja mama nie uznaje naszej znajomości, uważa, że nie jesteś dla mnie odpowiedni i wiele innych potwornych rzeczy, a ja nie mogłam tak tego zostawić. Jeśli bym nie uciekła, o czym ona wie, to nie wyszłabym z domu przez najbliższe 10 lat! - teraz dałam upust emocjom i zaczęłam płakać z koszulkę Zayna, która stawała się coraz bardziej mokra.
Z: Chodź kwiatuszku, pójdziemy do pokoju.
I tak zrobiliśmy. Miałam zamieszkać w sypialni Zayna. On jest taki kochany, pomagał mi się rozpakować, a najbardziej podobało mi się to, że nie naciskał za bardzo i nie próbował wydusić ze mnie wszystkiego za wszelką cenę, poczekał aż dojdę do siebie i opowiem mu całą historię.
Z: (t.i), muszę ci coś powiedzieć.
T: Co takiego?
Z: Nie wiem jak na to zareagujesz, ale...
T: Ale...
Z: Kocham cię (t.i).
Popatrzyłam na niego chwilę ze łzami w oczach. Nie mogłam w to uwierzyć, ja też go kocham, nie myślałam, że taki Bad boy może na mnie spojrzeć, być taki czuły wobec mnie, a co więcej zakochać się we mnie. Właśnie spełniły się moje wszystkie sny. Zakochał się we mnie chłopak idealny!
Z: Wiedziałem, że ty nie czujesz tego samego, jestem beznadziejny. Co ja sobie wyobrażałem? Co, że powiem ci, że kocham cię jak głupi, a ty jeszcze odwzajemnisz moje uczucia, dobra, zapomnijmy o tym... - w tym momencie puściły mi nerwy i rzuciłam się na niego z zachłannością wpijając się w jego idealne, słodkie usta. Nie protestował i odwzajemnił pocałunek, a ja oddałam się mu cała. Poczułam, jak jego ręce zjeżdżają z talii trochę niżej. Nie przeszkadzało mi to. Nagle jego dłonie złapały moje pośladki i uniósł mnie ku górze. Oplotłam nogi wokół jego pasa i zatopiłam ręce w jego idealnie ułożonych włosach, nadal się z nim całując. Nasze języki walczyły o dominację. Tak bardzo go kochałam. Gdy już się od siebie oderwaliśmy spojrzeliśmy sobie głęboko w oczy.
Z: To co, zgodzisz się zostać moją dziewczyną?
T: Oczywiście, że tak – odpowiedziałam mu ze słodkim uśmiechem. On też posłał mi piękny uśmiech. Trzymając mnie nadal na rękach zaczął szczęśliwy obracać się ze mną na rękach wokół własnej osi.
Z: Kocham cię.
T: Ja też cię kocham – i znów złączyliśmy usta w słodkim pocałunku. - A twoja mama nie będzie miała nic przeciwko?
Z: Nie, skądże. Moja mama bardzo cię lubi, ostatnio mi nawet powiedziała, że byłabyś świetnym materiałem na dziewczynę dla mnie – uśmiechnął się do mnie.
T: Na prawdę?
Z: Tak. Powiedziała, że jesteś śliczna, miła, inteligentna, zabawna i mógłbym wymieniać tak jeszcze godzinę.
T: Ooo, to bardzo miłe z jej strony. A wiesz co?
Z: Co?
T: Mógłbyś mnie już puścić, nie jestem taka leciutka.
Z: kochanie, co ty wygadujesz, ile ty ważysz?
T: No 49 kg, więc nie dźwigaj takiej słonicy jak ja- uśmiechnęłam się do niego słodko.
Z: No co ty, jesteś bardziej lekka niż piórko.
T: Ale możesz mnie już puścić.
Z: Nie, nie mogę, puszczę cię jak będę chciał.
T: Niech ci będzie, a tak w ogóle twoja mama jest też bardzo miła.
Nagle drzwi sypialni Zayna się otworzyły i stanęła w nich mama mojego chłopaka z uśmiechem na twarzy.
M: Dzień dobry moje gołąbeczki.
Z: Cześć mamo.
T: Dzień doby pani Malik. Zayn, możesz mnie już puścić?
Z: Nie, jeszcze nie – zaśmiał się chłopak i skradł ci pocałunek.
M: Ooo, czyli jesteście parą. Jacy wy słodcy jesteście i tacy uroczy.
Z: Dzięki mamo, a tak w ogóle – odstawił cię na ziemi, co podobało ci się, bo już ci się robiło niewygodnie. - Czy (t.i) mogłaby zostać u nas na kilka dni?
M: No jasne, nie ma problemu, czuj się jak u siebie – uśmiechnęła się do ciebie ciepło.
T: Dziękuję.
M: No dobrze, ja już się będę szykować, muszę jeszcze dużo rzeczy spakować. Będziecie mieś trochę czasu dla siebie jak mnie nie będzie – i wyszła.
T: Twoja mama gdzieś wyjeżdża?
Z: Tak, wybiera się z koleżankami na dwa tygodnie na Karaiby.
T: Super, czyli dwa tygodnie tylko sami – uśmiechnęliśmy się do siebie i złączyliśmy usta w słodkim, ale długim pocałunku.
Wieczorem położyliśmy się spać. Szybko usnęłam czując przy sobie ciepło ciała Zayna.

Rano obudziłam się tyłem do Zayna. Moje plecy przylegały do jego torsu, a jego ramię otulało mnie w pasie. Czułam się tak bezpiecznie w jego ramionach, mogłabym budzić się tak codziennie. Z zamyśleń wyrwała mnie poranna chrypka Zayna.
Z: Kochanie, śpisz jeszcze?
T: Nie, już nie śpię Zayn.
Z: Moja mama wyleciała dziś nad ranem, więc mamy dla siebie całe dwa tygodnie – powiedział Zayn cwaniacko się uśmiechając. Położył cię na plecach, a sam zawisł nad tobą. Najpierw zaczął obdarowywać twoje ciało delikatnymi pocałunkami, a później odnalazł twoje usta. Przez chwilę oddawaliście się tej pieszczocie, lecz nic co piękne nie trwa wiecznie.
T: Zayn, trzeba wstawać do szkoły.
Z: A musimy? Trzeba skorzystać z tych dwóch tygodni wolnego – zaczął składać pocałunki na twoim ciele.
T: Zayn wstawaj! - zaczęłaś mu się wyrywać. - Musimy iść!
Z: Kochanie, nic nie musimy.
T: Kotku, dziś przedstawiamy nasz projekt.
Z: No to pokarzemy go za dwa tygodnie.
T: Nie Zayn, pokarzemy go dzisiaj.
Z: No dobrze, ale jeszcze chwilkę poleżymy.
T: Skarbie, nie możemy jest już 7.25, a my zaczynamy na 8.00 i pierwszą mamy biologię.
Z: Ok, już wstaje i idziemy – skradł mi ostatni pocałunek i zaczął się szykować tak samo jak ja.

Ciąg dalszy nastąpi...

**************************************************************************
Myślę, że drugi rozdział się podobał. 
Plissss, komentujcie, wiem, dopiero zaczynam, ale każdy komentarz jest dla mnie bardzo ważny, a co więcej motywuje mnie do dalszego pisania. 

~Klaudia

niedziela, 24 listopada 2013

~Zayn cz.1

Znali się tylko ze szkoły z widzenia, choć chodzili do tej samej klasy już od roku. Ona to cicha, skromna, nikomu nie wchodząca w drogę dziewczyna. Jej największą pasją jest rysowanie. Ma ogromny talent. Czasem sięga nawet po płótno, pędzle, farby i maluje w swoim sekretnym miejscu. Nie wie o nim nikt, tylko ona. Jest to okrąg z wierzb płaczących ustawiony na polanie, znajdującej się głęboko w ogromnym lesie. Jest tam też śliczny domek na drzewie, w którym chowa swe dzieła przed światem. Często lubi się tam oderwać od rzeczywistości. On to najpopularniejszy chłopak w szkole, a laski mają mokro jak go widzą. Źle się uczy, jest wulgarny dla nauczycieli, a nawet powtarzał jedną klasę. Na zewnątrz jest chamskim bad boyem, i za takiego go wszyscy mięli. Nikt nie odkrył jego wewnętrznego piękna, oprócz jej. Był to dzień inny niż zwykle, ale o tym później. Oni nie mieli ze sobą żadnego kontaktu. Pewnego dnia usiadł w tej samej ławce co ona. Ale zacznijmy od początku.

Oczami (t.i)

Wstałam o 7.00 i załatwiłam poranne czynności. Zeszłam na dół i zobaczyłam moją rodzicielkę z uśmiechem na twarzy, kończącą właśnie naleśniki dla mnie.
T: Dziękuję mamo, jesteś kochana.
M: Dla ciebie wszystko słoneczko – ciepło się na ciebie spojrzała. Kochałam moją mamę, jest dla mnie taka dobra. Odebrałam od niej talerz z jedzeniem i pocałowałam ją w różowiutki policzek. Zjadłam swoją porcję i ruszyłam w stronę szkoły. Uwielbiałam się uczyć, a mama popierała mnie w tym, choć namawiała mnie na pójście do szkoły artystycznej, twierdząc, że mam ogromny talent. Ja tak nie uważam, ale kocham sztukę i myślę, że jestem w tym dobra, lecz nie na tyle, aby pójść do takiej szkoły.
Właśnie przekroczyłam wejście liceum i spotkałam się z tym samym co zawsze, czyli wszyscy mają mnie gdzieś. Tak, nie mam żadnych znajomych oprócz dwóch koleżanek, które się na maksa rozchorowały. Jedna leży w łóżku od tygodnia i poleży jeszcze dwa, a druga jest w szpitalu z ostrym zapaleniem płuc. No tak, właśnie tak jest zimą. Zostałam sama, super. Usiadłam w ławce pod oknem i czekałam na rozpoczęcie się lekcji, ponieważ nauczyciel się spóźniał. Pan Brown to wspaniały człowiek, lecz jego cechą jest spóźnianie się. Owszem, to jego zaleta, mamy 15 min lekcji mniej, choć lubię biologię to cieszę się z tego. Nagle do klasy wszedł ON – bad boy z Bradfod – tak na niego mówili. Rozejrzał się po klasie i ruszył w moją stronę.

Oczami Zayn'a

O matko, znów wszystkie miejsca obok w miarę normalnych ludzi zajęte. Nie usiądę z tymi plastikami. Ale chwila, jej jeszcze nie znam – spojrzał na ławkę, w której siedziała (t.i) i ruszył w jej stronę.

Oczami (t.i)

Rany, czy Zayn Malik właśnie usiadł obok mnie?
Z: Hej, jestem Zayn, ale ty już chyba o tym wiesz? - powiedział podając ci dłoń w geście przywitania się. - Jak cię zwą śliczności moja? - spytał, posyłając ci uwodzicielskie spojrzenie.
T:Tak, kojarzę cię – zaskoczona i z lekkim zawahaniem również podałaś mu rękę. - j-jestem (t.i) – powiedziałaś jąkając się, ale chyba nie zauważył twojego zdenerwowania sądząc po jego wyrazie twarzy.
Z: Mówił ci już ktoś kiedyś, że jesteś strasznie śliczna? - spytał całkiem poważnie patrząc w twoje piękne (k.t.o) oczy.
T: Moje koleżanki, ale nie sądzę, że to prawda – odpowiedziałaś słodko się do niego uśmiechając, spuszczając delikatnie głowę i lekko się rumieniąc. Wziął mój podbródek w swoją dłoń i delikatnie podniósł ku górze, abym spojrzała w jego oczy. Były pięne. Takie czekoladowe i dostrzegłam w nich drobną iskierkę. Czyżbyś się zakochała? Nie, (t.i) bredzisz. On nic do ciebie nie czuje. To przecież Zayn Malik, on może mieć każdą, więc dlaczego miałby się zainteresować tobą?
Z: Podobasz mi się, wiesz? - równie poważnie co wcześniej, lecz na jego oblicze wkradał się delikatny, a zarazem słodki i czuły uśmiech, jakiego nie dostrzegłaś nigdy u Mulata. Zarumieniłaś się znów i powtórnie spuściłaś głowę, a on przywrócił ją do pionu w ten sam sposób.
Z: Jesteś słodka jak się uśmiechasz i rumienisz – śmielej już uśmiechnął się do ciebie i pocałował cię w czubek nosa. - Pamiętaj, jesteś wyjątkowa, a w szczególności dla mnie.
W tym momencie do klasy wparował zdyszany pan Brown.
B: Dzieci, przepraszam za spóźnienie. Po drodze był wypadek i stałem w strasznych korkach. No cóż, wygląda na to, że nie uda nam się nic już dzisiaj zrobić, ale wykonacie projekty w parach. Za chwilę wywieszę listę i zobaczycie tematy projektu i nazwisko partnera – powiedział zdyszany i powiesił kartkę na tablicy z ogłoszeniami. Gdy zabrzmiał dzwonek oznajmiający koniec lekcji, udałam się z resztą klasy sprawdzić informacje dotyczące projektu z bioli. Kiedy już odnalazłaś swoje nazwiska, zamurowało cię – (t.i) i Zayn Malik, temat projektu – rozmnażanie płciowe. O nie!
Nagle poczułaś, że ktoś łapie cię w pasie od tyłu, przylega do ciebie i kładzie swoją głowę na twoim ramieniu. To był Zayn.
Z: Ale nam się trafiło, nie?
T: Taaaa...
Z: Wiesz co, jutro mam dużo czasu, więc wpadnij do mnie koło 14 i obgadamy, co trzeba zrobić, ok?
T: No ok, ale o 14?
Z: Przecież jutro jest sobota.
T: A, no tak. Ok, to będę o 14.
Z: Dobrze, już nie mogę się doczekać – szepnął ci na ucho delikatnie je przygryzając, a na koniec pocałował cię w skroń. Rany, ten to umie namieszać dziewczynie w głowie – pomyślałaś.
Reszta dnia minęła szybko i o 15 byłaś już w domu, bo wypadła wam matematyka i wróciłaś wcześniej. Trochę się nawet cieszyłaś, że spędzisz ten dzień z Zayn'em.

Następnego dnia***

Wstałaś o 12 i nie chciało ci się wstawać, bo w końcu była sobota. Przypomniało ci się, że idziesz dziś do mulata, więc szybko się ogarnęłaś i uszykowałaś materiały potrzebne do projektu. Troszkę się stresowałaś, choć nie wiedziałaś dlaczego, w końcu nic do niego nie masz. Boże, co ja wygaduję? Zakochałam się w nim na zabój. Matko święta, co on ze mną zrobił? No tak, owinął sobie mnie wokół palca i na pewno jak mu się znudzę, to oleje mnie, złamie mi serce i będę miesiąc wyżywała się na poduszce. O nie, (t.i) ogarnij się! Jesteś silna i dasz sobię radę, nie będę taka jak te wszystkie szkolne plastiki. Już zbierałaś się do Zayna, wyszłaś o 13.55, gdyż on mieszka dwa domy dalej. Zadzwoniłaś dzwonkiem i o mało co nogi się pod tobą nie ugięły. W drzwiach stanął ON, pewnie dopiero co wstał. Wyglądał tak seksownie! Jego włosy porozrzucane były we wszystkie strony. Przywitał mnie rozpromienionym uśmiechem od ucha do ucha. A, pominęłąbym najważniejszą rzecz, on był bez koszulki! Aaaaaaaaa! Widziałam jego nagi tors pokryty ślicznymi tatuażami. ON BYŁ TAKI DOSKONAŁY!

Ciąg dalszy nastąpi...

**************************************************************************
Imagin z Zayn'em. Będzie miał ok. 4 części. Podobał się???

~Klaudia 

sobota, 23 listopada 2013

~Niall

Bycie w związku z gwiazdą nie jest łatwe, zwłaszcza jeśli tą gwiazdą jest sam Niall Horan. Jesteś z nim już 10 miesięcy i na prawdę się kochacie, a co najważniejsze, jesteście najszczęśliwszymi ludźmi na świecie. Wszystko niby jest ok, ale fanki nie dają wam żyć. Właśnie jedziesz z Niall'em z kina do domu.
T: Wiesz Niall, musimy o czymś porozmawiać.
N: O czym?
T: O nas.
Spojrzał się lekko w twoją stronę, ale tylko na chwilę, bo przecież kierował.
N: A co, coś nie tak jest z nami, nie jesteś już ze mną szczęśliwa?
T: Nie, no co ty, jestem bardzo szczęśliwa i kocham cię tak mocno, że chyba nikt inny nigdy nie kochał drugiego człowieka tak samo mocno, jak ja ciebie, ale...
N: Ale...
T: Myślę, że powinniśmy się rozstać – spuściłaś głowę na dół, aby łzy mogły spokojnie spłynąć.
N: Co? - zahamował tak gwałtownie, że nieźle wami rzuciło. - Jak to kochanie? Wiesz, że cię kocham najbardziej na świecie, nie rób mi tego! Kocham cię!
T: Niall, ja też cię kocham, ale czasami miłość nie zawsze wystarcza. Co z tego, że ja chcę być z tobą, a ty chcesz być ze mną. Wiem też, że nikt nie jest wstanie sprawić, że przestaniemy się kochać, ale ja nie chcę być tak pomiatana! Ja też jestem człowiekiem tak jak inni, a co ważniejsze, ja też mam uczucia. Nie wiem, może twoje fanki nie wiedzą tego, że ja się źle czuję z tym, jak one mnie traktują. Nie wiem co ja im złego zrobiłam, ale przepraszam je za to. Być może nie chcą, żeby ich idol był szczęśliwy. Nie mam pojęcia. Chyba nie zabiją mnie, jak dam ci święty spokój – spojrzałam na Nialla, był cały zalany łzami. - Niall, proszę, nie stójmy tak na środku drogi, odwieź mnie do domu.
N: Dobrze – otarł łzy, podciągnął nosem i ruszył.
Widać było, że nie może się skupić na jeździe. Nagle uderzenie, ból, ciemność.

Ocknęłam się w białym pomieszczeniu podłączona do różnych pikających maszyn. Tak, byłam w szpitalu, ale nie bardzo wiedziałam, co się stało. Obok mojego łóżka siedział zapłakany Harry. Nie widział, że się obudziłam. Głowę miał opartą o ręce, które opierał na kolanach i szlochał.
T: H-Harry.
H: O. (t.i), co za szczęście że się obudziłaś, myślałem, że już się nie obudzisz.
T: Boże, Harry, co się stało?
H: Mieliście z Niallem wypadek. On cały czas jest nieprzytomny, lekarze dają mu małe szanse na wybudzenie się. Tobie się udało, też byłaś w śpiączce przez tydzień, szczęście, że się wybudziłaś – spuścił głowę i zaczął szlochać.
T: Co? Matko, gdzie on jest, ja muszę do niego iść, to wszystko moja wina!
H: Co? Jak to twoja?
T: Nie mogłam znieść tego, że wasze fanki chcą się mnie pozbyć, więc zerwałam z nim, choć tak na prawdę nie chciałam tego, kocham go, i wiem, że on kocha mnie, ale uznałam, że tak będzie lepiej – zaczęłaś głośno szlochać, ocierać łzy i podciągać nosem. - On się załamał, stracił panowanie nad kierownicą i stało się. Ja pierdole, co ja najlepszego zrobiłam?
H: Nie obwiniaj się.
T: Ale taka jest prawda! Gdzie on jest? Muszę go zobaczyć!
H: Choć ze mną, zaprowadzę cię.
Ruszyliśmy w stronę pokoju Nialla. Gdy dotarliśmy na miejsce, przy jego łóżku siedzieli Louis, Liam i Zayn. Wszyscy byli zalani łzami. Gdy nas zobaczyli, zdziwili się lekko na mój widok, wstali i ruszyli w naszą stronę. Utknęliśmy w uścisku, bardzo mocnym uścisku. Chłopcy cieszyli się, że nic mi już nie jest. Ja w głowie jednak cały czas miałam Nialla. Usiadłam obok jego łóżka na krzesełku, chłopcy zostawili mnie z nim samą, i jestem im za to wdzięczna.
T: Niall, może i jesteś nieprzytomny, ale ja wiem, że mnie słuchasz. Przepraszam cię, tak strasznie cię przepraszam, ty musisz się wybudzić, bo jak nie to sama sobie coś zrobię. To przeze mnie leżysz tu podłączony do tych wszystkich maszyn. To przeze mnie lekarze dają ci małe szanse na wybudzenie się, ale ja w ciebie wierzę kochanie. Niall, ja tak cholernie mocno cię kocham! Proszę, nie rób mi tego, nie rób tego nam wszystkim. Chłopcy, tak samo jak ja strasznie się martwią się o ciebie – łzy leciały mi z oczu ciurkiem. - Proszę, nie zostawiaj mnie! - dotknęłam jego zimnej dłoni. Nagle wszystkie urządzenia zaczęły głośno pikać. Do pokoju weszli przerażeni chłopcy i wleciało kilku przejętych lekarzy, a ja stałam tam zdezorientowana. Lekarze kazali nam opuścić salę.
T: Przepraszam, co się dzieje?
Lek: Musimy przywrócić akcję serca pani chłopakowi.
T: Co? Co się stało?
L: Tego jeszcze nie wiemy.
Na korytarzu znów był grupowy uścisk. Przytuleni do siebie szlochaliśmy na głos. Wszyscy zadawaliśmy sobie to samo pytanie "Dlaczego akurat nas to spotkało, dlaczego?". Gdy już się otrząsnęliśmy, usiedliśmy na ławkach pod salą. Po jakieś godzinie wyszedł lekarz z wyraźną ulgą na twarzy. Widząc jego spokój, też odetchnęliśmy z ulgą. Podbiegłam do niego pierwsza.
T: Doktorze, co z nim?
Lek: Na szczęście wszystko jest już dobrze. Pani chłopak już się przebudził, jego stan jest stabilny, można do niego wejść i z nim porozmawiać.
T: Dzięki Bogu.
H: Całe szczęście.
Z: Ufff.
Lo: (t.i), chcesz z nim sama porozmawiać?
T: Tak, ale tylko chwilkę – uśmiechnęłam się do chłopaków i weszłam do pomieszczenia. Zobaczyłam zmęczonego Nialla, który lekko uśmiechnął się na twój widok.
N: (t.i), fajnie, że jesteś.
T: A jakby mogło mnie koło ciebie zabraknąć? Niall, tak strasznie chciałam cię przeprosić, wiesz jak bardzo cię kocham i jak trudna była dla mnie ta decyzja, i, teraz to wiem, popełniłam straszny błąd. To była najgorsza rzecz jaką kiedykolwiek zrobiłam. Jeśli się zgodzisz i jeśli mnie nie znienawidziłeś, to chciałabym zacząć wszystko od nowa. To przeze mnie teraz cierpisz, ja...
N: Skarbie, dość, nie mów tych wszystkich strasznych rzeczy. To nie przez ciebie teraz tu leżę, a wiedz, że dla ciebie mógłbym mieć ten wypadek jeszcze raz.
T: Czyli wybaczyłeś mi?
N: Kochanie, oczywiście, że tak. Kocham cię.
T: Ja też cię kocham – łzy poleciały z oczu już nie tylko mi, ale Niallowi i chłopakom, którzy bacznie przyglądali się nam zapewne od samego początku. Nachyliłam się nad moim skarbem i utkwiliśmy w namiętnym pocałunku.
Chł: Uuuuuuu, zakochańce!
N: Ok, ok, pośmialiście się. Wy mi po prostu zazdrościcie takiego skarbu! - zaśmiałaś się lekko.

Po dwóch dniach Niall był już z powrotem w domu. Fanki zaakceptowały wasz związek, a co najważniejsze wszelkie hejty ustały i jesteście szczęśliwą parą z czwórką dzieci na głowie, oczywiście chodzi tu o 4/5 One Direction :)

**************************************************************************
Niallerek :)

~Klaudia

wtorek, 19 listopada 2013

~Hazz i Lou

Byłaś dziewczyną Louisa od 2 lat, kochaliście się, byliście szczęśliwi, przynajmniej tak ci się zdawało. Ostatnio coś zaczęło się psuć. Zaczął cię zaniedbywać. Gdy One Direction miało wolne od koncertowania, ty siedziałaś w domu z resztą chłopaków przed telewizorem i świetnie się bawiliście. Louis ani razu nie zaszczycił was obecnością. Za każdym razem wychodził po śniadaniu i wracał późno. Całymi dniami szlajał się po mieście. -Wchodząc na różne portale społecznościowe i fora plotkarskie natknęłam się na niejedno zdjęcie Louisa. Na każdym był w obecności swojej byłej dziewczyny – Eleanor. Jest mi źle z tym. Pewnego wieczoru spakowałam wszystkie swoje rzeczy do walizki i zeszłam na dół. Odłożyłam walizkę pod ścianę, a sama zaczęłam się ubierać. Chciałam wyjść niezauważona. Chciałam uciec gdzieś jak najdalej od tego domu. Z pochodzenia jesteś Polką, więc rodzinę masz tylko w Polsce. Nie chcesz latać samolotami i denerwować rodziców, bo znając ich zaczęłaby się seria pytań: "Córcia, dlaczego przyleciałaś i nam nic nie powiedziałaś?", "Gdzie masz Louisa?", "Dlaczego nie przylecieliście razem?", "Co się stało, pokłóciliście się?". Co ja bym mogła na to odpowiedzieć? Coś w stylu: "No wiesz mamo, Louis od dłuższego czasu ma mnie głęboko w dupie, całymi dniami nie ma go w domu, bo spotyka się po kątach ze swoją byłą i do tego udaje, że nic złego nie robi"? Mam tego dość. Już miałam wychodzić, ale na moje nieszczęście do domu wszedł Louis.
L: Wybierasz się gdzieś? - powiedział od niechcenia rzucając przelotnie wzrok na twoją dużą walizkę.
T: Czy z tobą wszystko jest w porządku? - zagotowało się w tobie i rzuciłaś mocno wkurzona. - Ja na twoich oczach wyprowadzam się z domu, a ty mi się pytasz, czy się gdzieś wybieram? Wiesz co? Ten czas spędzony z tobą był najgorszym w moim życiu! Przynajmniej ostatni miesiąc! - Wybiegłaś z domu trzaskając drzwiami. Szłaś szarymi ulicami Londynu. Twoje nieszczęście znów dało się we znaki – zaczęło lać. Uciekłaś szybko do holu hotelu, w którym miałaś zostać przez najbliższy czas. Wynajęłaś apartament i zaczęłaś się rozpakowywać. Dużo myślałaś o swoim życiu, to znaczy o Louisie. Mówi się, że miłość nie wygasa od tak. Ludzie się mylą. Na przykładzie mojego życia, można wywnioskować, że nasza, przynajmniej moja, miłość wygasła w miesiąc. Sądząc po zachowaniu Louisa przez ten czas, on już nic do mnie nie czuł od miesiąca, choć skąd mam wiedzieć, czy on mnie kiedykolwiek kochał. Oprócz niego nie miałam w UK nikogo. Moim jedynym zaufanym przyjacielem, ale takim prawdziwym był Harry. Na niego zawsze mogłam liczyć. Gdy Lou bujał się ze swoją ex, Harry cały czas był przy mnie. Ta jego nadopiekuńczość i czułość wobec mnie... O rany, Harry się chyba we mnie zakochał! Ale, ja w nim chyba też! Jak to wgl możliwe?!? No tak, przez ten czas bardzo się do siebie zbliżyliśmy. Muszę do niego pojechać.

Weszłam do domu chłopców, prawie bezszelestnie. Z salonu słychać było krzyki. To Lou i Harry się kłócili.
H: Skoro jej nie kochałeś, to po co z nią byłeś?!
L: Kurwa, co cię to obchodzi?
H: Bo to moja przyjaciółka i zależy mi na tym, żeby była szczęśliwa! A co ważniejsze, ona nie jest dla mnie tylko przyjaciółką! Ja ją kocham, ale tak szczerze, nie tak dla ściemy! Zrozum, (t.i) też ma uczucia! Co myślałeś, że to ją nie będzie bolało? Na pewno boli, i to cholernie bardzo! Szkoda, że nie wie jak bardzo ją kocham, w odróżnieniu do ciebie!
L: To leć i jej to powiedz do cholery!
W tym momencie nie wytrzymałam i wpadłam do salonu i rzucając się lokersowi na szyję wpiłam się w jego wargi. Kątem oka widziałam jak wpatruje się w nas Lou, chłopaki i Eleanor, której wcześniej nie zauważyłam. Nie mogliśmy się od siebie oderwać. Po tym pocałunku już byłam pewna swoich uczuć. Kochałam go, tak cholernie go kochałam. Już zapomniałaś o Louisie i o tym jak bardzo cię skrzywdził. Niech idzie się utopić z tą swoją zasraną Elką.
L: I co, teraz jesteście szczęśliwi?
Byłam cały czas w ramionach Hazzy.
T: Tak, teraz tak. Dlaczego mnie tak oszukałeś? Wiesz jak się czułam, jak się dowiedziałam?
L: No jak?
T: Źle, kurwa! Fatalnie się czułam! A wam teraz życzę szczęścia, nie wiem co się z tobą stało, że stałeś się taki bezuczuciowy, ale teraz mam to głęboko w dupie! - Znów wpiłam się w usta loczka. Ten złapał mnie przy wszystkich za pośladki i podniósł do góry. Ja oplotłam swoje nogi dookoła jego pasa, a on nie przestając mnie całować obrócił nas dwa razy wokół własnej osi. Chłopcy tylko krzyczeli "Uuu", zaczęli gwizdać i tym podobne, a ja i Hazz zaśmialiśmy się przez pocałunek.

Teraz jestem w szczęśliwym związku z Harrym i bardzo się kochamy, ale tak na prawdę, nie dla ściemy, a wspaniała Elka była tak zakochana w Louisie, że oskubała go z kasy i uciekła, a teraz ją złapali i biedny Lou lata po sądach i próbuje odzyskać pieniądze, które Elka w ekspresowym tempie wydała na ciuchy, buty, kosmetyki itp. No ale co mnie to obchodzi, sam sobie wybrał takie życie. Ja i Hazz mieszkamy w domku na przeciwko chłopaków. Może to trochę bez sensu, ale ważne, że mamy blisko do przyjaciół i mieszkamy na swoim. W tym roku planujemy wybrać się na wakacje w polskie góry, więc uczę Harry'ego podstaw Polskiego. Jest bardzo zabawnie.

*************************************************************************
Fajny?

~Klaudia

poniedziałek, 18 listopada 2013

~Liam +18

 UWAGA! Czytasz na własną odpowiedzialność! Imagin zawiera scenę +16, czy +18, jak wolicie, ale urywek takiej sceny się tutaj znajdzie!
*************************************************************************

Przyjaźniłam się z Liamem od zawsze. Gdy byliśmy jeszcze małymi dzieciakami, umówiliśmy się, że jak będziemy duzi weźmiemy ślub, będziemy mieli dużo dzieci i wgl. W starszych latach, dużo starszych, mieliśmy po 14 – 15 lat sięgnęliśmy po pierwszego papierosa i pierwszą flaszkę. Co ja gadam? Byliśmy najebani w trzy dupy! Przyszliśmy do domu podtrzymując się nawzajem i potykając się o własne nogi. Myśleliśmy, że nasi rodzice nas pozabijają, a oni śmiali się z nas jak głupki. Nasze rodzicielki mówiły nam bez przerwy, że powinniśmy być razem, że razem tak słodko i ślicznie wyglądamy. -Tak, miło wspominam ten czas, bo teraz on nie wróci. Rok temu moi rodzice zginęli w wypadku samochodowym i zostałam sama. Mam tylko Liama i moją przyjaciółkę Sarę. - Ale my byliśmy best friends forever. Liam był ode mnie rok starszy, ale nam to nie przeszkadzało. Jak to mówią wiek to tylko liczba, a liczby to nie uczucia. Kochaliśmy się jak rodzeństwo. Tak, wszystko było wporzo, dopóki któreś się nie zakochało. Tym razem padło na mnie. Nie powiedziałam mu o tym, bo nie chciałam niszczyć naszej przyjaźni. Pewnego dnia oznajmił mi, że chce iść do Xfactora.
T: Liam, to wspaniale! Zawsze ci mówiłam, że masz talent! Jeny, jak się cieszę!
L: Na prawdę? To świetnie! Casting jest jutro, pójdziesz ze mną?
T: Liaś, no jasne! Wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć!
L: Dziękuję, kochana jesteś – zamknął cię w mocnym uścisku, który odwzajemniłaś. Tak bardzo byłaś w nim zakochana.

Rano***

***oczami liama***

Budzik wskazywał 3.00. Trzeba było iść od rana i stać w kolejce. Udaliśmy się tam i o godz. 14.00 już stałem za kulisami z (t.i). Żeby tylko ona wiedziała, jak bardzo ją kocham. Nie jak przyjaciółkę, czy siostrę. Ja ją kocham jak dziewczynę . Kobietę, z którą chcę spędzić resztę swojego życia. Nie powiem jej tego, bo nie chcę niszczyć naszej przyjaźni. Ona zapewne nie odwzajemnia moich uczuć. Jestem dla niej tylko przyjacielem.

***twoimi oczami***

Wyszedł na scenę i świetnie zaśpiewał. Gdyby tylko wiedział o moich uczuciach. Cieszę się i mam nadzieję, że mu się uda. Z drugiej strony nie chcę, aby przeszedł dalej. Co będzie, jeśli zrobi karierę, będzie jeździł w trasy koncertowe? Ja zostanę sama z wielką, pieprzoną miłością do niego. Wiem, że to samolubne i jestem największą egoistką na świecie, ale jak to się mówi serce nie sługa, a miłości się nie wybiera. Co ja mam do cholery myśleć? Skończył śpiewać, dostał trzy razy tak. Z moich oczu popłynęły łzy radości i smutku. On wybiegł szczęśliwy jak małe dziecko i wpadł mi w ramiona. Podniósł mnie i zakręcił kilka razy wokół swojej osi.
T: Udało ci się! Jestem z ciebie taka dumna!
L: Dzięki, że mnie wspierałaś. Kocham cię, mała – było u nas normalne to, że mówimy sobie, że się kochamy.
T: Ja też cię kocham, duży – oboje się zaśmialiśmy.

W domu urządziliśmy sobie wieczór filmowy jak za starych, dobrych czasów. Jego rodzice wyjechali na kilka dni do rodziny. Mieliśmy cały dom dla siebie. Nasi rodzice mieli do nas pełne zaufanie. Często chodziliśmy do siebie na noc. Tym razem też to zaplanowaliśmy. Przygotowaliśmy popcorn, chipsy, colę, żelki, cukierki i pełno innych półmisków ze słodyczami. Postanowiliśmy obejrzeć film pt. "The first time" (PL "Pierwszy raz"). Usiedliśmy obok siebie na kanapie. Ja oparłam swoją głowę o jego ciało, a on objął mnie ramieniem. To było całkiem miłe, ale nigdy tak nie siedzieliśmy. To znaczy, ja zawsze się o niego opierałam, ale on nigdy nie obejmował mnie ramieniem. Może on też coś do mnie czuł? Może...

W pewnym momencie zaczął się nade mną pochylać i całować mnie najpierw w czoło, potem w skroń, policzek.
L: Przepraszam, ale nie mogę się powstrzymać – powiedział i pocałował cię w usta. Najpierw był to delikatny pocałunek. Nie spodziewałam się tego, ale nie ukrywam, bardzo tego chciałam. Nie wiem, czy się tego spodziewał, ale odwzajemniłam jego pocałunek. Następnie on odwzajemnił mój. Tak niewinny buziak przerodził się w coś naprawdę namiętnego. Położyłam się na niego, widziałam, że mu się to podoba. Wiedziałam, do czego zmierzają te pieszczoty, ale pragnęłam tego. Zaczął wkładać rękę pod moją bluzkę i unosić ją ku górze. Nie protestowałam, a wręcz mu pomogłam. Następnie zajęłam sie jego T-shirtem, który zerwałam z niego w ekspresowym tempie. Gdy byliśmy już nadzy, a nasze ubrania leżały w bliżej nieokreślonym kierunku, Liam zaczął się ze mną straszliwie droczyć.
T: Liam, ach, proszę, oh, nie drażnij się, ach, tak ze mną – ledwo wysapałam wzdychając przy tym.
L: Na pewno tego chcesz?
T: Liam, głupszego pytania w tym momencie nie mogłeś zadać. Rób co masz robić – powiedziałam na jednym wydechu. Wiedząc, że jesteś dziewicą, delikatnie wszedł w ciebie, aby nie sprawić ci bólu. Trochę cię bolało, ale to był przyjemny ból. Poruszał się w tobie dokładnie. Czułaś go całego. Wchodził w ciebie i wychodził coraz szybciej, a ty oplotłaś nogi wokół jego pasa, żeby pogłębić pchnięcia. Ostatni raz i spuścił w tobie swoje soki i opadł obok ciebie. Zmęczeni i wtuleni w siebie zasnęliście.

Następnego dnia obudziłaś się pierwsza. Liam jeszcze spał. Usiadłaś i otuliłaś swe nagie ciało kołdrą. Chciałaś poukładać sobie wydarzenia z zeszłego wieczoru.
T: Nie, to nie powinno było się wydarzyć! - szepnęłaś do sb.
Zaczęłaś się ubierać. Zostawiłaś Liamowi kartkę i wyszłaś. Chciałaś stamtąd zniknąć.

***oczami Liama***

Obudziłem się szczęśliwy przypominając sobie zdarzenia poprzedniej nocy. Ale coś mi nie pasowało. Nigdzie nie było (t.i). Rozejrzałem się dookoła i na stoliku nocnym ujrzałem karteczkę. Wziąłem ją i zacząłem czytać na głos:

"Przepraszam, to nie powinno się wydarzyć. To już nie chodzi o to, że było mi źle, bo było cudownie i była to najpiękniejsza noc w moim życiu. Nie szukaj mnie, dam sobie radę.
Kocham cię, (t.i)."

Łzy napłynęły mi do oczu i mimowolnie zaczęły spływać mi po policzkach.
Przez kolejny tydzień byłem wrakiem człowieka. (t.i) zmieniła numer i wyprowadziła się z domu. Nie miałem pojęcia gdzie mam jej szukać.

***pięć miesięcy później***

Przez kolejne miesiące próbowałem o niej zapomnieć. W X factorze połączyli mnie w zespół z czterema chłopakami. Właśnie jesteśmy w trasie koncertowej i nie mówię o niczym innym, tylko o (t.i). Chłopaki znają już całą historię.

***twoimi oczami***

Mieszkam u swojej przyjaciółki Sary. Pomaga mi jak tylko może, gdyż nie mogę się przemęczać. Nie wiem co bym zrobiła, gdyby teraz zobaczył mnie Liam. Mnie i mój rosnący brzuch. Po tym jak uciekłam okazało się, że wpadliśmy i spodziewam się dziecka. Tak sobie myślałam, co o mnie ludzie pomyślą, a co fanki o Liamie, gdy się o tym dowiedzą. Jaką będzie miał wtedy opinię? Zrobił dziecko dziecku? Ja mam dopiero 17 lat, a Liam ledwo 20, więc jesteśmy jeszcze tylko gówniarzami.
Pewnego dnia wybrałam się na zakupy. Wszędzie gdzie tylko nie spojrzę wiszą plakaty One Direction – zespołu, w którym teraz śpiewa Liam. Byłam w centrum handlowym i już miałam wchodzić do sklepu, gdy usłyszałam wołanie mojego imienia. Odwróciłam się i ujrzałam biegnącego w moją stronę, szczęśliwego Liama. Jakiego ja mam pecha. Kiedy podbiegł do mnie, spojrzał na mój brzuch, oczy zaświeciły mu się jak żaróweczki.
L: Czy... czy to moje dziecko? - spytał z lekką nutką nadziei w głosie.
T: Tak – odpowiedziałam i spuściłam wzrok.
L: (t.i), dlaczego mi nie powiedziałaś? Do cholery jasnej, wiesz jak się o ciebie martwiłem? Skoro tamtą noc uważasz za pomyłkę...
T: Nie Liam, absolutnie nie uważam, żeby to była pomyłka. Uciekłam dlatego, że...
L: Dlatego, że...?
T: Bo cię kocham, nie jak brata, tylko jak chłopaka. Byłam przekonana, że ta noc to była dla ciebie tylko jednorazowa przygoda.
L: Co ty gadasz? Zdajesz sobie z tego sprawę, że kocham cię jak głupi?
T: Na prawdę?
L: Tak. I nasze dziecko też – uśmiechnął się do ciebie, a ty to odwzajemniłaś. - Kocham cię.
T: Ja ciebie też.
Utknęliście w namiętnym pocałunku. Gdy opowiedzieliście reszcie chłopakom tą historię to myśleliście, że oczy to im dupą wyjdą. Teraz jesteś w 9 miesiącu ciąży i z niecierpliwością czekacie, aż na świat przyjdzie wasza córeczka. Twoja mama byłaby z was dumna. 

*************************************************************************
Myślę, że się podobał. 

~Klaudia