sobota, 30 listopada 2013

~Zayn cz.4 (Zakończenie)

(Zawiera scenę +18)
 *****************************

Zayn zaczął składać delikatne pocałunki na twoim ciele. Miałaś nadzieję, że to właśnie jemu oddasz swoje dziewictwo. Wyczułaś jego zamiary i oddałaś się mu cała. Zaczęliście się namiętnie całować. Ułożył twoje ciało na kocu, a sam zawisł nad tobą. Zabierałaś się za jego bluzkę, a on nie protestował. Nie chcąc pozostać dłużny w mgnieniu oka pozbył się twojej górnej części garderoby i dobierał się do spodni. Gdy już one znajdowały się w bliżej nieokreślonym miejscu pozbyłaś się jego spodni. Jego kolega zaczął unosić się ku górze. Zerknęłam na niego i uśmiechnęłam się pod nosem. Pożądanie rosło z każdą sekundą. Właśnie miał zacząć zdejmować mój biustonosz, ale nagle przestał. Nie wiedziałam o co chodzi.
Z: Na pewno tego chcesz? - Zapytał się w takim momencie. Chwilę temu myślałam, że nie wytrzymam z powodu rosnącego podniecenia, a teraz upewnia się czy na pewno tego chcę?
T: Jasne Zayn, gdybym tego nie chciała, nie leżelibyśmy tutaj w samej bieliźnie – oboje uśmiechnęliśmy się do siebie.
Zayn prześwietlił moje ciało od góry do dołu.

Z: Jesteś jeszcze dziewicą?
T: Tak.
Z: Obiecuję, że będę delikatny.
T: Dobrze – uśmiechnęłam się do niego.
Z: Kocham cię (t.i).
T: Ja też cię kocham Zayn.
Znów złączyliśmy usta w namiętnym pocałunku. Po chwili już byliśmy zupełnie nadzy. Zayn droczył się ze mną ocierając co po chwilę swoim kolegą o moją koleżankę.
T: och, Zayn, proszę, nie drocz się ze mną, wejdź już we mnie – wysapałam.
Z: Jesteś pewna?
T: Boże Zayn, zaraz nie wytrzymam, zrób co do ciebie należy – w tej chwili poczułam ból i rozkosz. Wchodził we mnie i wychodził bardzo delikatnie.
T: Zayn, możesz mocniej – ledwo wysapałam mu do ucha. Oplotłam nogi wokół jego pasa, żeby mu pomóc w pogłębianiu pchnięć. Nasze jęki pewnie niosłyby się po całej okolicy, dobrze, że my mamy las wokół siebie.
Kilka ostatnich pchnięć i doszliśmy w tym samym czasie. Opadł zmęczony obok mnie.
Z: Mówiłem ci już jak bardzo cię kocham? - wysapał ledwo łapiąc oddech.
T: No może raz lub dwa – uśmiechnęłaś się do niego chwytając powietrze w płuca.
Tak spędziliśmy tą noc. Po naszym stosunku okryliśmy nasze ciała kocami i usnęliśmy.

Obudziłam się rano wtulona w nagi tors Zayna. Była godzina 6.45, więc musiałam obudzić już chłopaka. Nie chciałam go budzić, był taki słodki i taki niewinny kiedy spał.
T: Miśku wstawaj, musimy iść do szkoły.
Z: Ale mamo, jeszcze pięć minut – wyjęczał przez sen.
T: Nie przypominam sobie, żebym miała dzieci, zwłaszcza starsze od siebie.
Zayn otworzył zaspany oczy, wyglądał tak seksownie. Nadal nie mogłam uwierzyć, że ten cud jest cały mój. Ogarnęliśmy się i wróciliśmy do domu. Oczywiście spóźniliśmy się na lekcje.
Kolejne dni minęły jakoś szybko.

Tydzień później***

Siedziałam całą sobotę padnięta. Po wczorajszej, nie powiem gorącej nocy, którą spędziłam z Zayn'em nie czułam się najlepiej. Cały czas wymiotowałam. Zayn latał dookoła mnie jak ptaszek. Nie wiedziałam, co się ze mną dzieje. Misiek wyszedł na zakupy, a ja w tym momencie wzięłam laptopa. Zobaczyłam, że Lina – jedna z moich bliskich koleżanek, z tą drugą nie wiem dlaczego, ale kontakt mi się urwał, za to przez ostatnie dni bardzo zbliżyłyśmy się z Liną do siebie. - jest dostępna na Skype i zadzwoniłam do niej. Po chwili odebrała, a ja jej wszystko dokładnie wyjaśniłam. Ona powiedziała, że zaraz do mnie wpadnie i rozwiążemy ten problem.
Po 10 minutach lina wpadła do mojego pokoju z jakimiś trzema pudełeczkami w ręce.
T: Lina, co to jest?
L: Jak to co? Testy ciążowe! Nie wpadłaś na to, że możesz być...
T: Nawet tego nie kończ! To nie możliwe!
L: Przecież ty ten tego z Zayn'em, nie?
T: No tak.
L: Czyli to całkiem możliwe.Tak, czy inaczej musimy mieć pewność, czy to ciąża, czy zwykłe zatrucie pokarmowe.
T: Ok, zgoda. Daj mi te testy i zrobię je zanim Zayn przyjdzie z zakupów. O matko, aż trzy?
L: Musimy mieć pewność, jeśli nie byłaś u lekarza to masz i leć – podała mi testy, a ja cała zestresowana nie wiedziałam co będzie, jeśli wyniki wyjdą pozytywne? Jak ja pokarzę się mamie? A co sobie o mnie pomyśli mama Zayn'a? Że niby co, zostawiła nas samych na dwa tygodnie z zaufaniem, że sobie poradzimy, a ona za trzy dni wróci i dowie się, że spłodziliśmy jej wnuka? Co za patologia!
Po zrobionych testach odczekałyśmy pięć minut i czekałyśmy co będzie dalej. To co zobaczyłam, to po prostu nie wiedziałam, czy mam się cieszyć, czy płakać, ale lepiej to drugie, bo wszystkie wyszły pozytywnie. Lina cieszyła się i zaczęła mi gratulować, a ja zaczęła szlochać jej w rękaw.
L: Kochana, nie przejmuj się tak, dziecko to nie koniec świata.
T: Mojego tak! Lina, ja mam dopiero 17 lat, a Zayn 19 !Jesteśmy jeszcze tylko gówniarzami! Mamy szkołę! Nie mam głowy do bawienia się w pieluchy!
L:(t.i), uspokój się, mama Zayn'a to na prawdę miła kobieta, moja mama zawsze ją wychwalała. Ona z pewnością wam pomoże. Może i nie możesz liczyć na swoją mamę, za to macie matkę Zayn'a, która jest złotą kobietą.
T: Masz rację, nie potrzebnie się tak przejmuję, przecież dziecko to nie koniec świata.
L: Tak trzymaj mała.
Nagle usłyszałam trzask drzwi i dźwięk wchodzenia po schodach.
T: Zayn przyszedł, muszę mu o tym powiedzieć.
L: Ok, to ja już będę lecieć, a ty mu natychmiast o wszystkim powiedz.
T: Dobrze, dziękuję ci za wszystko.
L: Nie ma sprawy – przytuliła cię.
Do pokoju wszedł Zayn.
Z: O, hej Lina.
L: Hej Zayn. Dobra, ja już będę lecieć – puściła do ciebie oczko.
Z: Nie, no co ty, zostań, zwłaszcza, że (t.i) się źle czuje.
L: I właśnie dlatego muszę lecieć. Pa.
T i Z: Pa.
Z: Co się stało kochanie? Płakałaś?
T: Tak, musimy pogadać.
Z: Dobrze słonko, o czym chcesz ze mną rozmawiać?
T: Zayn, ja...ja...
Z: Co ty?
T: J-ja jestem chyba w ciąży.
Z: Co? Jak to chyba?
T: Normalnie, zrobiłam test ciążowy, a nawet trzy i wszystkie wyszły pozytywnie, a one nie koniecznie muszą wyjść dobrze. Jeśli to się okaże prawdą, to nasze dziecko spłodziliśmy wczorajszej nocy.
Z: Kochanie, jak się cieszę! - wziął cię na ręce i zaczął obracać wokół własnej osi.
T: Na prawdę?
Z: Tak! Kochanie, będziemy rodzicami! Będziemy mieli dziecko! Boże, jak się cieszę!
T: A nie uważasz, że jesteśmy za młodzi na bawienie się w pieluchy i wstawanie nocami do krzyczącego dziecka?
Z: Może i jesteśmy bardzo młodzi, ale to nie ważne, najważniejsze, że mamy siebie. Poradzimy sobie – przytulił cię z całych sił.

9 miesięcy później***

Od czasu, kiedy uciekłam z domu tylko raz kontaktowałam się z mamą. Powiadomiłam ją o ciąży, a ona życzyła mi szczęścia i nie utrzymujemy ze sobą kontaktów. Natomiast mama Zayn'a była wniebowzięta, tak się ucieszyła, że z całej siły nas wyściskała i wycałowała. Teraz leżę przed telewizorem z moim narzeczonym głaszcząc się po ogromnym już brzuszku i oglądam telewizor. Zayn tak zaczął mnie rozśmieszać, że:
T: O ku*wa, Zayn, wody mi odeszły!
Z: Jak to? Już? termin masz za tydzień!
T: Tak ku*wa już! I po ch*j mnie rozśmieszałeś kretynie?
Z: Przepraszam słonko, ale teraz nie czas na kłótnie, dzieciątko chce na świat!

Po wyczerpujących trzech godzinach porodu urodziłaś piękną i zdrową córeczkę, którą nazwaliście Melody. Dziś jesteście kochającym się małżeństwem i właśnie zamierzasz powiedzieć mężowi, że znów jesteś w ciąży.

 KONIEC***

*************************************************************************
 I 4 - ostatnia część imagina o Zaynie. Myślę, że cała historia się podobała i nie wyszła jakoś tragicznie :)

~Klaudia 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz