piątek, 29 listopada 2013

~Zayn cz.3

Gdy weszliśmy do szkoły trzymając się za ręce, wszystkim dookoła kopary opadły. Wszystkie oczy w szkole skierowane były na nas. Chłopcy patrzeli na mnie ze zdziwieniem i zachwytem, bo przecież każda dziewczyna Zayna Malika musi być kimś, żeby Zayn wybrał akurat ją, ale przecież we mnie nie było nic szczególnego. Dziewczyny - tapeciary patrzyły na mnie wzrokiem 'ZOSTAW GO BO CI TIPSY W OCZY WSADZĘ', a kujony jak zwykle olewka na wszystko. Zayn szedł przez korytarz jak gdyby nigdy nic, aż w końcu ja też olałam wszystko i ruszyłam ze swoim chłopakiem pod klasę. Usiedliśmy razem w ławce i zaczęliśmy swoje przygotowania do projektu. Uzgodniliśmy, że ja wszystko opowiem, a on mi trochę pomoże.

Z projektu dostaliśmy 6, więc po szkole poszliśmy to świętować. Gdy odrobiliśmy lekcje, zaczęliśmy szykować kosz piknikowy.
Z: A gdzie tak w ogóle pójdziemy?
T: Niespodzianka.
Zayn objął cię od tyłu w pasie i położył głowę na lewym ramieniu.
Z: Kochanie, powiedz mi.
T: Nie, mogę ci tylko powiedzieć, że to moje sekretne miejsce i nikt o nim nie wie.
Z: Ale nikt? Zupełnie nikt?
T: Kiedyś, jak miałam gorsze dni to chodziłam tam codziennie i przesiadywałam tam całe popołudnia, a latem nawet wieczory. Odrabiałam tam lekcje, uczyłam się i malowałam.
Z: Ty malujesz?
T: Tak, ale sam to ocenisz.
Z: Dobrze kotku – pocałował cię namiętnie w usta.
T: Ok, idziemy zanim się ściemni. Nie będzie źle, niby na dworze jest ciepło, ale wieczorem temperatura szybko spadnie, więc przygotowałam się. Ale będzie fajnie.
Z: No proszę, powiedz mi.
T: Nie, już i tak za dużo powiedziałam. Tylko nie wygadaj się nikomu, o tym miejscu wiem tylko ja i dowiesz się ty.
Z: Tak, wiem, to tajemnica, więc pospieszmy się bo chcę już tam być.
T: Ok, chodźmy.
Wyszliśmy z domu i ruszyliśmy w stronę mojej polany. Była ona w środku lasu, a on był nie daleko naszego domu. Ten las, to właściwie nie był jakiś tam zwykły las, tylko to był raczej jakiś bór. Odstraszał swą aurą. Było tam bardzo ciemno i ponuro. Znalazłam to miejsce pewnego dnia, uciekłam tu, znalazłam to miejsce właściwie przez przypadek. Byłam wtedy może w pierwszej gimnazjum, czyli miałam koło 13 – 14 lat, miałam strasznego doła. To był najgorszy dzień w szkole. Grupka osób, kumpli Zayna, który nie brał w tym udziału, zaczęła się nade mną znęcać, próbowali mnie pobić i Bóg wie co jeszcze. Nie wiadomo, co by się ze mną stało, gdyby właśnie nie Zayn. Zawsze byłam wzorową uczennicą, ale od tamtego incydentu zamknęłam się w sobie, opuściłam się w nauce, znajomi zerwali ze mną kontakty, a ja zostałam sama. Już wszyscy się ze mnie śmiali. Te debile naopowiadały w szkole o mnie niestworzone historie. Stałam się szkolnym pośmiewiskiem. Teraz została mi biologia, lubię ten przedmiot, nauczyciel też mnie lubi, jestem jego najlepszą uczennicą. Jako jedyna z klasy z bioli mam 6, ale i tak nic mi to nie daje, bo z innych przedmiotów mam co najwyżej 3 lub 4. Zaynowi byłam wdzięczna cały czas, ale nie powiedziałam mu tego wprost.

Z: Kochanie, o czym tak myślisz?
T: O pewnej sprawie.
Z: Jakiej?
T: Nie ważne, po co odkopywać stare śmieci? - zaśmiałaś się lekko, żeby rozluźnić atmosferę.
Z: Skarbie, nie miejmy przed sobą tajemnic, wiesz, że mi możesz zaufać, choć poznaliśmy się tydzień temu. Kocham cię jak jakiś wariat i ty o tym wiesz, a ja wiem, że ty też mnie kochasz, więc powiedz.
T: Dobrze, myślałam o tym co się stało 4 lata temu.
Z: A co się wtedy stało?
T: Wtedy twoi kumple mnie skatowali – łezka popłynęła ci po policzku. - Wspominam, jak mnie wtedy uratowałeś. Nie wiem czy ty to pamiętasz, czy nie, ale tak było.
Z: Kochanie, jeszcze to pamiętasz?
T: Ty też?
Z: Skarbie, oczywiście, że tak. Nie mogłem cię tak zostawić, to strasznie bolało, dlatego już się z nimi nie zadaję. Jak miałem patrzeć jak katują innych.
T: Dziękuję.
Z: Za co?
T: Za tamto, tyle czasu minęło, a ja nawet ci nie podziękowałam.
Z: O jejku, kotku, kocham cię – pocałował cię.
T: Już nie daleko.
Stanęliście przed wielkim lasem.
Z: Kochanie, czy my na pewno dobrze idziemy?
T: Skarbie, zaufaj mi.
Z: Ufam ci bezgranicznie – znów cię pocałował.
Najpierw szliście po dróżce, później zaczęliście się przedzierać przez knieje. Tobie szło to w miarę sprawnie, ale z Zaynem już było gorzej, biedny niósł wielki kosz ze wszystkimi rzeczami.
T: Zayn, pomóc ci?
Z: Nie kotku, poradzę sobie.
T: Już jesteśmy.
Z: Wow.
Waszym oczom ukazała się piękna polana. Idealnie przycięta trawa zajmowała większość powierzchni. Na całej reszcie rosły kwiaty, różne, chyba wszystkie możliwe rodzaje. Na środku był ogromny namiot, a w nim był grzejnik elektryczny. Wszystko było idealne na romantyczny wieczór, wszystko przygotowałam. Zauważyłam, że Zayn ruszył w stronę małej budki – uśmiechnęłaś się mimowolnie. - Trzymałam tam swoje obrazy, rysunki i zapełnione różnymi szkicami zeszyty.
Z: To jest świetne, ty jesteś świetna, ale ty masz talent! - Zaczął się zachwycać chłopak.
T: To nic niezwykłego, to zwykłe bazgroły.
Z: Co ty gadasz, jesteś niesamowita – w tym momencie Zayn z zachłannością wpił się w twoje usta i uniósł cię za pośladki tak, że oplotłaś nogami jego pas. Zaniósł cię do namiotu, położył na koc, a sam opadł obok ciebie. Zaczęliście zajadać się smakołykami, a w waszym przypadku – karmić się na wzajem :). W pewnym momencie spod jednego z koców – a było ich mnóstwo, kołder i poduszek też – wyjęłaś odtwarzacz MP4 i głośniczki. Puściłaś wolną muzykę i położyłaś się koło Zayna i leżeliście tak wtuleni w siebie. Zrobiło się już ciemno i zimno na dworze, ale dzięki waszemu wyposażeniu było wam bardzo ciepło. 

*************************************************************************
No i część 3 :)

~Klaudia 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz