Gdy
weszliśmy do szkoły trzymając się za ręce, wszystkim dookoła
kopary opadły. Wszystkie oczy w szkole skierowane były na nas.
Chłopcy patrzeli na mnie ze zdziwieniem i zachwytem, bo przecież
każda dziewczyna Zayna Malika musi być kimś, żeby Zayn wybrał
akurat ją, ale przecież we mnie nie było nic szczególnego.
Dziewczyny - tapeciary patrzyły na mnie wzrokiem 'ZOSTAW GO BO CI
TIPSY W OCZY WSADZĘ', a kujony jak zwykle olewka na wszystko. Zayn
szedł przez korytarz jak gdyby nigdy nic, aż w końcu ja też olałam
wszystko i ruszyłam ze swoim chłopakiem pod klasę. Usiedliśmy
razem w ławce i zaczęliśmy swoje przygotowania do projektu.
Uzgodniliśmy, że ja wszystko opowiem, a on mi trochę pomoże.
Z
projektu dostaliśmy 6, więc po szkole poszliśmy to świętować.
Gdy odrobiliśmy lekcje, zaczęliśmy szykować kosz piknikowy.
Z:
A gdzie tak w ogóle pójdziemy?
T:
Niespodzianka.
Zayn
objął cię od tyłu w pasie i położył głowę na lewym ramieniu.
Z:
Kochanie, powiedz mi.
T:
Nie, mogę ci tylko powiedzieć, że to moje sekretne miejsce i nikt
o nim nie wie.
Z:
Ale nikt? Zupełnie nikt?
T:
Kiedyś, jak miałam gorsze dni to chodziłam tam codziennie i
przesiadywałam tam całe popołudnia, a latem nawet wieczory.
Odrabiałam tam lekcje, uczyłam się i malowałam.
Z:
Ty malujesz?
T:
Tak, ale sam to ocenisz.
Z:
Dobrze kotku – pocałował cię namiętnie w usta.
T:
Ok, idziemy zanim się ściemni. Nie będzie źle, niby na dworze
jest ciepło, ale wieczorem temperatura szybko spadnie, więc
przygotowałam się. Ale będzie fajnie.
Z:
No proszę, powiedz mi.
T:
Nie, już i tak za dużo powiedziałam. Tylko nie wygadaj się
nikomu, o tym miejscu wiem tylko ja i dowiesz się ty.
Z:
Tak, wiem, to tajemnica, więc pospieszmy się bo chcę już tam być.
T:
Ok, chodźmy.
Wyszliśmy
z domu i ruszyliśmy w stronę mojej polany. Była ona w środku
lasu, a on był nie daleko naszego domu. Ten las, to właściwie nie
był jakiś tam zwykły las, tylko to był raczej jakiś bór.
Odstraszał swą aurą. Było tam bardzo ciemno i ponuro. Znalazłam
to miejsce pewnego dnia, uciekłam tu, znalazłam to miejsce
właściwie przez przypadek. Byłam wtedy może w pierwszej
gimnazjum, czyli miałam koło 13 – 14 lat, miałam strasznego
doła. To był najgorszy dzień w szkole. Grupka osób, kumpli Zayna,
który nie brał w tym udziału, zaczęła się nade mną znęcać,
próbowali mnie pobić i Bóg wie co jeszcze. Nie wiadomo, co by się
ze mną stało, gdyby właśnie nie Zayn. Zawsze byłam wzorową
uczennicą, ale od tamtego incydentu zamknęłam się w sobie,
opuściłam się w nauce, znajomi zerwali ze mną kontakty, a ja
zostałam sama. Już wszyscy się ze mnie śmiali. Te debile
naopowiadały w szkole o mnie niestworzone historie. Stałam się
szkolnym pośmiewiskiem. Teraz została mi biologia, lubię ten
przedmiot, nauczyciel też mnie lubi, jestem jego najlepszą
uczennicą. Jako jedyna z klasy z bioli mam 6, ale i tak nic mi to
nie daje, bo z innych przedmiotów mam co najwyżej 3 lub 4. Zaynowi
byłam wdzięczna cały czas, ale nie powiedziałam mu tego wprost.
Z:
Kochanie, o czym tak myślisz?
T:
O pewnej sprawie.
Z:
Jakiej?
T:
Nie ważne, po co odkopywać stare śmieci? - zaśmiałaś się
lekko, żeby rozluźnić atmosferę.
Z:
Skarbie, nie miejmy przed sobą tajemnic, wiesz, że mi możesz
zaufać, choć poznaliśmy się tydzień temu. Kocham cię jak jakiś
wariat i ty o tym wiesz, a ja wiem, że ty też mnie kochasz, więc
powiedz.
T:
Dobrze, myślałam o tym co się stało 4 lata temu.
Z:
A co się wtedy stało?
T:
Wtedy twoi kumple mnie skatowali – łezka popłynęła ci po
policzku. - Wspominam, jak mnie wtedy uratowałeś. Nie wiem czy ty
to pamiętasz, czy nie, ale tak było.
Z:
Kochanie, jeszcze to pamiętasz?
T:
Ty też?
Z:
Skarbie, oczywiście, że tak. Nie mogłem cię tak zostawić, to
strasznie bolało, dlatego już się z nimi nie zadaję. Jak miałem
patrzeć jak katują innych.
T:
Dziękuję.
Z:
Za co?
T:
Za tamto, tyle czasu minęło, a ja nawet ci nie podziękowałam.
Z:
O jejku, kotku, kocham cię – pocałował cię.
T:
Już nie daleko.
Z:
Kochanie, czy my na pewno dobrze idziemy?
T:
Skarbie, zaufaj mi.
Z:
Ufam ci bezgranicznie – znów cię pocałował.
Najpierw
szliście po dróżce, później zaczęliście się przedzierać
przez knieje. Tobie szło to w miarę sprawnie, ale z Zaynem już
było gorzej, biedny niósł wielki kosz ze wszystkimi rzeczami.
T:
Zayn, pomóc ci?
Z:
Nie kotku, poradzę sobie.
T:
Już jesteśmy.
Z:
Wow.
Waszym
oczom ukazała się piękna polana. Idealnie przycięta trawa
zajmowała większość powierzchni. Na całej reszcie rosły kwiaty,
różne, chyba wszystkie możliwe rodzaje. Na środku był ogromny
namiot, a w nim był grzejnik elektryczny. Wszystko było idealne na
romantyczny wieczór, wszystko przygotowałam. Zauważyłam, że Zayn
ruszył w stronę małej budki – uśmiechnęłaś się mimowolnie.
- Trzymałam tam swoje obrazy, rysunki i zapełnione różnymi
szkicami zeszyty.
Z:
To jest świetne, ty jesteś świetna, ale ty masz talent! - Zaczął
się zachwycać chłopak.
T:
To nic niezwykłego, to zwykłe bazgroły.
Z:
Co ty gadasz, jesteś niesamowita – w tym momencie Zayn z
zachłannością wpił się w twoje usta i uniósł cię za pośladki
tak, że oplotłaś nogami jego pas. Zaniósł cię do namiotu,
położył na koc, a sam opadł obok ciebie. Zaczęliście zajadać
się smakołykami, a w waszym przypadku – karmić się na wzajem
:). W pewnym momencie spod jednego z koców – a było ich mnóstwo,
kołder i poduszek też – wyjęłaś odtwarzacz MP4 i głośniczki.
Puściłaś wolną muzykę i położyłaś się koło Zayna i
leżeliście tak wtuleni w siebie. Zrobiło się już ciemno i zimno
na dworze, ale dzięki waszemu wyposażeniu było wam bardzo ciepło.
*************************************************************************
No i część 3 :)
~Klaudia
*************************************************************************
No i część 3 :)
~Klaudia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz