
Z:
Mamo, to jest właśnie (t.i), będziemy razem pracować nad tym
projektem z biologi.
T:
Dzień dobry.
Z
Dzień dobry słoneczko, strasznie miło mi cię poznać. Zayn się
nie mylił mówiąc, że jesteś śliczna.
T:
Dziękuję – uśmiechnęłaś się do niej ciepło i się
zarumieniłaś.
Z:
Dobra, to my już pójdziemy do pokoju.
M:
W porządku, przynieść wam coś do picia?
Z:
Pewnie.
Nadal
trzymając się za ręce udaliśmy się w stronę pokoju Zayna.
Pomieszczenie było bardzo przestronne, ale też pięknie. Ktoś kto
urządzał ten pokój, musiał mieć na prawdę świetny gust.
T:
Twoja mama to na prawdę miła kobieta – oznajmiłam Zaynowi.
Z:
Tak wiem, też ją lubię – odparł z uśmiechem siadając na swoim
łóżku, tym samym usadawiając sobie mnie na kolanach.
T:
Nie zapędzasz się?
Z:
Nie, skądże – uśmiechnął się do ciebie, obdarowując cię
soczystym buziakiem w policzek.
W
tym momencie weszła mama chłopaka.
M:
Nie przeszkadzajcie sobie myszki, odkładam sok i uciekam –
powiedziała do was spoglądając na was znacząco.
T:
No dobra, może weźmiemy się za projekt?
Z:
A tak, jasne, czemu nie, ale najpierw może się ubiorę, pozwolisz?
T:
Jasne, idź – powiedziałaś uśmiechając się do Zayna i schodząc
z jego kolan.
Cały
projekt skończyliście o 19 . Nie sądziliście, że tak szybko wam
to pójdzie. Była jesień, czyli było już ciemno, więc Zayn
zaproponował, że odprowadzi cię pod same drzwi, żeby mieć
pewność, że doszłaś bezpiecznie.
T:
Wiesz, Zayn, dziękuję, że mnie odprowadziłeś ten hektar, bo sama
bym mogła nie dojść – obije się zaśmialiście. Po chwili Zayn
zaczął się do ciebie zbliżać i złączył wasze usta w namiętnym
pocałunku. Nie spodziewałaś się takiego obrotu sprawy, ale bez
zastanowienia oddałaś pocałunek, oddając się tym samym chwili
przyjemności.
Zayn objął cię w pasie, a ty zarzuciłaś mu ręce
na szyje i zatopiłaś dłonie w jego idealnych, kruczoczarnych
włosach. Gdy już się od siebie oderwaliście, spojrzeliście sobie
głęboko w oczy. W obu można było dostrzec iskierki szczęścia i
miłości. Tak, teraz to na pewno miłość, a pocałunek był tego
przypieczętowaniem.
Z:
To było fajne – uśmiechnął się do ciebie.
T:
Tak, masz rację – odwzajemniłaś uśmiech.
Tym
razem ty cmoknęłaś go w usta i rozstaliście się.
W
domu***
M:
To twój nowy chłopak? Dziewczyno, czyś ty do reszty zgłupiała?
Wiesz, że on nie jest dla ciebie odpowiedni! I do tego jest dla
ciebie za stary!
T:
Jest starszy tylko o 2 lata, a pamiętaj, wiek to tylko liczba, a
liczby to nie uczucia! Ale co mogę na to poradzić? Miłości się
nie wybiera!
M:
No nie! Nie mów mi, że się w nim zakochałaś! Ty masz dopiero 17
lat, ty nie wiesz jeszcze co to miłość! Masz jeszcze całe życie
przed sobą! Zabraniam ci się z nim spotykać!
T:
Ale mamo, nie możesz!
M:
Dopóki mieszkasz pod moim dachem ja tu ustalam zasady, a ty nadal
jesteś na moim utrzymaniu i masz obowiązek ich przestrzegać!
T:
Co? To nie fair, wiesz o tym! A co najważniejsze, ty go nawet nie
znasz!
M:
Wiem o nim tyle, ile powinnam wiedzieć!
T:
Na przykład?
M:
Nie podoba mi się to, że pali, pije, jest strasznie wulgarny,
ubiera się jak menel...
T:
Mamo, dość! Czy ty się w ogóle słyszysz? Dlaczego mówisz takie
okropne rzeczy? - Teraz dałam upust emocjom i łzy po policzkach
leciały mi jak grochy.
M:
Bo to prawda!
T:
Co ty wygadujesz, co z tego, że pali? Najważniejsze jest to, że
jest dla mnie dobry i kochany, a z tym alkoholem to jest zupełna
bzdura! Że niby ubiera się jak menel? Jeszcze większa bzdura!
Jakbyś nie zauważyła, to Zayn chodzi w najlepszych ciuchach! Nie
wiesz jak mu zaszkodzić i wymyślasz takie głupoty! Jak ty możesz?
Co z ciebie za matka? Powinnaś mnie wspierać! To, że na imprezie
sięgnie po butelkę piwa nie czyni z niego pijaka! Zrozum to mamo!
Ty sama lubisz czasem wieczorem pociągnąć sobie lampkę lub dwie
wina. A skoro ty go nie doceniasz, to ja się wyprowadzam!
M:
Proszę bardzo, i gdzie pójdziesz? Do niego?
T:
Choćby.
M:
To dalej, leć do niego!
T:
I tak zrobię – po tych słowach szlochając pobiegłam do swojego
pokoju i zaczęłam pakować swoje najpotrzebniejsze rzeczy do
podręcznej walizki. Nie wiedziałaś, czy mama mówi poważnie, więc
zostawiłaś na biurku karteczkę z napisem:
'Nie
martw się o mnie, nic mi nie będzie, będę w dobrych rękach.
Nie
szukaj mnie, chcę się na trochę oderwać i przemyśleć parę
spraw,
jak
już wszystko sobie poukładam to wrócę cała i zdrowa.
Kocham
cię, (t.i)'
Otarłam
samotnie spływającą łzę z rozgrzanego policzka i wychodząc z
pokoju przez okno, ruszyłam w stronę mojej miłości. Gdy już
dotarłam pod jego dom próbowałam powstrzymać mimowolnie pływające
po moich policzkach łzy. Delikatnie zapukałam w drzwi i czekałam z
nadzieją, że ktoś otworzy. Po chwili czekania otworzył mi Zayn.
Spojrzał na mnie wzrokiem przepełnionym troską. Bez zastanowienia
wtuliłam się w jego ciepły tors i jeszcze bardziej zaczęłam
szlochać. On nie odezwał się słowem, zamknął swoje ręce w
mocnym uścisku. Poczułam się taka bezpieczna i kochana.
Z:
Co się stało kochanie? - zapytał przejęty Zayn.
T:
Wyniosłam się z domu, czy mogłabym się na trochę u ciebie
zatrzymać?
Z:
Skarbie, no jasne, że możesz, ale dlaczego uciekłaś?
T:
Pokłóciłam się z matką.
Z:
O co?
Spojrzałam
mu w oczy.
T:
O ciebie.
Z:
Ale kochanie, jak to o mnie?
T:
Moja mama nie uznaje naszej znajomości, uważa, że nie jesteś dla
mnie odpowiedni i wiele innych potwornych rzeczy, a ja nie mogłam
tak tego zostawić. Jeśli bym nie uciekła, o czym ona wie, to nie
wyszłabym z domu przez najbliższe 10 lat! - teraz dałam upust
emocjom i zaczęłam płakać z koszulkę Zayna, która stawała się
coraz bardziej mokra.
Z:
Chodź kwiatuszku, pójdziemy do pokoju.
I
tak zrobiliśmy. Miałam zamieszkać w sypialni Zayna. On jest taki
kochany, pomagał mi się rozpakować, a najbardziej podobało mi się
to, że nie naciskał za bardzo i nie próbował wydusić ze mnie
wszystkiego za wszelką cenę, poczekał aż dojdę do siebie i
opowiem mu całą historię.
Z:
(t.i), muszę ci coś powiedzieć.
T:
Co takiego?
Z:
Nie wiem jak na to zareagujesz, ale...
T:
Ale...
Z:
Kocham cię (t.i).
Popatrzyłam
na niego chwilę ze łzami w oczach. Nie mogłam w to uwierzyć, ja
też go kocham, nie myślałam, że taki Bad boy może na mnie
spojrzeć, być taki czuły wobec mnie, a co więcej zakochać się
we mnie. Właśnie spełniły się moje wszystkie sny. Zakochał się
we mnie chłopak idealny!

Z:
To co, zgodzisz się zostać moją dziewczyną?
T:
Oczywiście, że tak – odpowiedziałam mu ze słodkim uśmiechem. On
też posłał mi piękny uśmiech. Trzymając mnie nadal na rękach
zaczął szczęśliwy obracać się ze mną na rękach wokół własnej
osi.
Z:
Kocham cię.
T:
Ja też cię kocham – i znów złączyliśmy usta w słodkim
pocałunku. - A twoja mama nie będzie miała nic przeciwko?
Z:
Nie, skądże. Moja mama bardzo cię lubi, ostatnio mi nawet
powiedziała, że byłabyś świetnym materiałem na dziewczynę dla
mnie – uśmiechnął się do mnie.
T:
Na prawdę?
Z:
Tak. Powiedziała, że jesteś śliczna, miła, inteligentna, zabawna
i mógłbym wymieniać tak jeszcze godzinę.
T:
Ooo, to bardzo miłe z jej strony. A wiesz co?
Z:
Co?
T:
Mógłbyś mnie już puścić, nie jestem taka leciutka.
Z:
kochanie, co ty wygadujesz, ile ty ważysz?
T:
No 49 kg, więc nie dźwigaj takiej słonicy jak ja- uśmiechnęłam
się do niego słodko.
Z:
No co ty, jesteś bardziej lekka niż piórko.
T:
Ale możesz mnie już puścić.
Z:
Nie, nie mogę, puszczę cię jak będę chciał.
T:
Niech ci będzie, a tak w ogóle twoja mama jest też bardzo miła.
Nagle
drzwi sypialni Zayna się otworzyły i stanęła w nich mama mojego
chłopaka z uśmiechem na twarzy.
M:
Dzień dobry moje gołąbeczki.
Z:
Cześć mamo.
T:
Dzień doby pani Malik. Zayn, możesz mnie już puścić?
Z:
Nie, jeszcze nie – zaśmiał się chłopak i skradł ci pocałunek.
M:
Ooo, czyli jesteście parą. Jacy wy słodcy jesteście i tacy
uroczy.
Z:
Dzięki mamo, a tak w ogóle – odstawił cię na ziemi, co podobało
ci się, bo już ci się robiło niewygodnie. - Czy (t.i) mogłaby
zostać u nas na kilka dni?
M:
No jasne, nie ma problemu, czuj się jak u siebie – uśmiechnęła
się do ciebie ciepło.
T:
Dziękuję.
M:
No dobrze, ja już się będę szykować, muszę jeszcze dużo rzeczy
spakować. Będziecie mieś trochę czasu dla siebie jak mnie nie
będzie – i wyszła.
T:
Twoja mama gdzieś wyjeżdża?
Z:
Tak, wybiera się z koleżankami na dwa tygodnie na Karaiby.
T:
Super, czyli dwa tygodnie tylko sami – uśmiechnęliśmy się do
siebie i złączyliśmy usta w słodkim, ale długim pocałunku.
Wieczorem
położyliśmy się spać. Szybko usnęłam czując przy sobie ciepło
ciała Zayna.

Z:
Kochanie, śpisz jeszcze?
T:
Nie, już nie śpię Zayn.
Z:
Moja mama wyleciała dziś nad ranem, więc mamy dla siebie całe dwa
tygodnie – powiedział Zayn cwaniacko się uśmiechając. Położył
cię na plecach, a sam zawisł nad tobą. Najpierw zaczął
obdarowywać twoje ciało delikatnymi pocałunkami, a później
odnalazł twoje usta. Przez chwilę oddawaliście się tej
pieszczocie, lecz nic co piękne nie trwa wiecznie.
T:
Zayn, trzeba wstawać do szkoły.
Z:
A musimy? Trzeba skorzystać z tych dwóch tygodni wolnego – zaczął
składać pocałunki na twoim ciele.
T:
Zayn wstawaj! - zaczęłaś mu się wyrywać. - Musimy iść!
Z:
Kochanie, nic nie musimy.
T:
Kotku, dziś przedstawiamy nasz projekt.
T:
Nie Zayn, pokarzemy go dzisiaj.
Z:
No dobrze, ale jeszcze chwilkę poleżymy.
T:
Skarbie, nie możemy jest już 7.25, a my zaczynamy na 8.00 i
pierwszą mamy biologię.
Z:
Ok, już wstaje i idziemy – skradł mi ostatni pocałunek i zaczął
się szykować tak samo jak ja.
Ciąg dalszy nastąpi...
Ciąg dalszy nastąpi...
**************************************************************************
Myślę, że drugi rozdział się podobał.
Plissss, komentujcie, wiem, dopiero zaczynam, ale każdy komentarz jest dla mnie bardzo ważny, a co więcej motywuje mnie do dalszego pisania.
~Klaudia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz