sobota, 23 listopada 2013

~Niall

Bycie w związku z gwiazdą nie jest łatwe, zwłaszcza jeśli tą gwiazdą jest sam Niall Horan. Jesteś z nim już 10 miesięcy i na prawdę się kochacie, a co najważniejsze, jesteście najszczęśliwszymi ludźmi na świecie. Wszystko niby jest ok, ale fanki nie dają wam żyć. Właśnie jedziesz z Niall'em z kina do domu.
T: Wiesz Niall, musimy o czymś porozmawiać.
N: O czym?
T: O nas.
Spojrzał się lekko w twoją stronę, ale tylko na chwilę, bo przecież kierował.
N: A co, coś nie tak jest z nami, nie jesteś już ze mną szczęśliwa?
T: Nie, no co ty, jestem bardzo szczęśliwa i kocham cię tak mocno, że chyba nikt inny nigdy nie kochał drugiego człowieka tak samo mocno, jak ja ciebie, ale...
N: Ale...
T: Myślę, że powinniśmy się rozstać – spuściłaś głowę na dół, aby łzy mogły spokojnie spłynąć.
N: Co? - zahamował tak gwałtownie, że nieźle wami rzuciło. - Jak to kochanie? Wiesz, że cię kocham najbardziej na świecie, nie rób mi tego! Kocham cię!
T: Niall, ja też cię kocham, ale czasami miłość nie zawsze wystarcza. Co z tego, że ja chcę być z tobą, a ty chcesz być ze mną. Wiem też, że nikt nie jest wstanie sprawić, że przestaniemy się kochać, ale ja nie chcę być tak pomiatana! Ja też jestem człowiekiem tak jak inni, a co ważniejsze, ja też mam uczucia. Nie wiem, może twoje fanki nie wiedzą tego, że ja się źle czuję z tym, jak one mnie traktują. Nie wiem co ja im złego zrobiłam, ale przepraszam je za to. Być może nie chcą, żeby ich idol był szczęśliwy. Nie mam pojęcia. Chyba nie zabiją mnie, jak dam ci święty spokój – spojrzałam na Nialla, był cały zalany łzami. - Niall, proszę, nie stójmy tak na środku drogi, odwieź mnie do domu.
N: Dobrze – otarł łzy, podciągnął nosem i ruszył.
Widać było, że nie może się skupić na jeździe. Nagle uderzenie, ból, ciemność.

Ocknęłam się w białym pomieszczeniu podłączona do różnych pikających maszyn. Tak, byłam w szpitalu, ale nie bardzo wiedziałam, co się stało. Obok mojego łóżka siedział zapłakany Harry. Nie widział, że się obudziłam. Głowę miał opartą o ręce, które opierał na kolanach i szlochał.
T: H-Harry.
H: O. (t.i), co za szczęście że się obudziłaś, myślałem, że już się nie obudzisz.
T: Boże, Harry, co się stało?
H: Mieliście z Niallem wypadek. On cały czas jest nieprzytomny, lekarze dają mu małe szanse na wybudzenie się. Tobie się udało, też byłaś w śpiączce przez tydzień, szczęście, że się wybudziłaś – spuścił głowę i zaczął szlochać.
T: Co? Matko, gdzie on jest, ja muszę do niego iść, to wszystko moja wina!
H: Co? Jak to twoja?
T: Nie mogłam znieść tego, że wasze fanki chcą się mnie pozbyć, więc zerwałam z nim, choć tak na prawdę nie chciałam tego, kocham go, i wiem, że on kocha mnie, ale uznałam, że tak będzie lepiej – zaczęłaś głośno szlochać, ocierać łzy i podciągać nosem. - On się załamał, stracił panowanie nad kierownicą i stało się. Ja pierdole, co ja najlepszego zrobiłam?
H: Nie obwiniaj się.
T: Ale taka jest prawda! Gdzie on jest? Muszę go zobaczyć!
H: Choć ze mną, zaprowadzę cię.
Ruszyliśmy w stronę pokoju Nialla. Gdy dotarliśmy na miejsce, przy jego łóżku siedzieli Louis, Liam i Zayn. Wszyscy byli zalani łzami. Gdy nas zobaczyli, zdziwili się lekko na mój widok, wstali i ruszyli w naszą stronę. Utknęliśmy w uścisku, bardzo mocnym uścisku. Chłopcy cieszyli się, że nic mi już nie jest. Ja w głowie jednak cały czas miałam Nialla. Usiadłam obok jego łóżka na krzesełku, chłopcy zostawili mnie z nim samą, i jestem im za to wdzięczna.
T: Niall, może i jesteś nieprzytomny, ale ja wiem, że mnie słuchasz. Przepraszam cię, tak strasznie cię przepraszam, ty musisz się wybudzić, bo jak nie to sama sobie coś zrobię. To przeze mnie leżysz tu podłączony do tych wszystkich maszyn. To przeze mnie lekarze dają ci małe szanse na wybudzenie się, ale ja w ciebie wierzę kochanie. Niall, ja tak cholernie mocno cię kocham! Proszę, nie rób mi tego, nie rób tego nam wszystkim. Chłopcy, tak samo jak ja strasznie się martwią się o ciebie – łzy leciały mi z oczu ciurkiem. - Proszę, nie zostawiaj mnie! - dotknęłam jego zimnej dłoni. Nagle wszystkie urządzenia zaczęły głośno pikać. Do pokoju weszli przerażeni chłopcy i wleciało kilku przejętych lekarzy, a ja stałam tam zdezorientowana. Lekarze kazali nam opuścić salę.
T: Przepraszam, co się dzieje?
Lek: Musimy przywrócić akcję serca pani chłopakowi.
T: Co? Co się stało?
L: Tego jeszcze nie wiemy.
Na korytarzu znów był grupowy uścisk. Przytuleni do siebie szlochaliśmy na głos. Wszyscy zadawaliśmy sobie to samo pytanie "Dlaczego akurat nas to spotkało, dlaczego?". Gdy już się otrząsnęliśmy, usiedliśmy na ławkach pod salą. Po jakieś godzinie wyszedł lekarz z wyraźną ulgą na twarzy. Widząc jego spokój, też odetchnęliśmy z ulgą. Podbiegłam do niego pierwsza.
T: Doktorze, co z nim?
Lek: Na szczęście wszystko jest już dobrze. Pani chłopak już się przebudził, jego stan jest stabilny, można do niego wejść i z nim porozmawiać.
T: Dzięki Bogu.
H: Całe szczęście.
Z: Ufff.
Lo: (t.i), chcesz z nim sama porozmawiać?
T: Tak, ale tylko chwilkę – uśmiechnęłam się do chłopaków i weszłam do pomieszczenia. Zobaczyłam zmęczonego Nialla, który lekko uśmiechnął się na twój widok.
N: (t.i), fajnie, że jesteś.
T: A jakby mogło mnie koło ciebie zabraknąć? Niall, tak strasznie chciałam cię przeprosić, wiesz jak bardzo cię kocham i jak trudna była dla mnie ta decyzja, i, teraz to wiem, popełniłam straszny błąd. To była najgorsza rzecz jaką kiedykolwiek zrobiłam. Jeśli się zgodzisz i jeśli mnie nie znienawidziłeś, to chciałabym zacząć wszystko od nowa. To przeze mnie teraz cierpisz, ja...
N: Skarbie, dość, nie mów tych wszystkich strasznych rzeczy. To nie przez ciebie teraz tu leżę, a wiedz, że dla ciebie mógłbym mieć ten wypadek jeszcze raz.
T: Czyli wybaczyłeś mi?
N: Kochanie, oczywiście, że tak. Kocham cię.
T: Ja też cię kocham – łzy poleciały z oczu już nie tylko mi, ale Niallowi i chłopakom, którzy bacznie przyglądali się nam zapewne od samego początku. Nachyliłam się nad moim skarbem i utkwiliśmy w namiętnym pocałunku.
Chł: Uuuuuuu, zakochańce!
N: Ok, ok, pośmialiście się. Wy mi po prostu zazdrościcie takiego skarbu! - zaśmiałaś się lekko.

Po dwóch dniach Niall był już z powrotem w domu. Fanki zaakceptowały wasz związek, a co najważniejsze wszelkie hejty ustały i jesteście szczęśliwą parą z czwórką dzieci na głowie, oczywiście chodzi tu o 4/5 One Direction :)

**************************************************************************
Niallerek :)

~Klaudia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz