
T:
Wiesz Niall, musimy o czymś porozmawiać.
N:
O czym?
T:
O nas.
Spojrzał
się lekko w twoją stronę, ale tylko na chwilę, bo przecież
kierował.
N:
A co, coś nie tak jest z nami, nie jesteś już ze mną szczęśliwa?
T:
Nie, no co ty, jestem bardzo szczęśliwa i kocham cię tak mocno, że
chyba nikt inny nigdy nie kochał drugiego człowieka tak samo mocno,
jak ja ciebie, ale...
N:
Ale...
T:
Myślę, że powinniśmy się rozstać – spuściłaś głowę na
dół, aby łzy mogły spokojnie spłynąć.
N:
Co? - zahamował tak gwałtownie, że nieźle wami rzuciło. - Jak to
kochanie? Wiesz, że cię kocham najbardziej na świecie, nie rób mi
tego! Kocham cię!
T:
Niall, ja też cię kocham, ale czasami miłość nie zawsze
wystarcza. Co z tego, że ja chcę być z tobą, a ty chcesz być ze
mną. Wiem też, że nikt nie jest wstanie sprawić, że przestaniemy
się kochać, ale ja nie chcę być tak pomiatana! Ja też jestem
człowiekiem tak jak inni, a co ważniejsze, ja też mam uczucia. Nie
wiem, może twoje fanki nie wiedzą tego, że ja się źle czuję z
tym, jak one mnie traktują. Nie wiem co ja im złego zrobiłam, ale
przepraszam je za to. Być może nie chcą, żeby ich idol był
szczęśliwy. Nie mam pojęcia. Chyba nie zabiją mnie, jak dam ci
święty spokój – spojrzałam na Nialla, był cały zalany łzami.
- Niall, proszę, nie stójmy tak na środku drogi, odwieź mnie do
domu.
N:
Dobrze – otarł łzy, podciągnął nosem i ruszył.
Widać
było, że nie może się skupić na jeździe. Nagle uderzenie, ból,
ciemność.
Ocknęłam
się w białym pomieszczeniu podłączona do różnych pikających
maszyn. Tak, byłam w szpitalu, ale nie bardzo wiedziałam, co się
stało. Obok mojego łóżka siedział zapłakany Harry. Nie widział,
że się obudziłam. Głowę miał opartą o ręce, które opierał
na kolanach i szlochał.
T:
H-Harry.
H:
O. (t.i), co za szczęście że się obudziłaś, myślałem, że już
się nie obudzisz.
T:
Boże, Harry, co się stało?
H:
Mieliście z Niallem wypadek. On cały czas jest nieprzytomny,
lekarze dają mu małe szanse na wybudzenie się. Tobie się udało,
też byłaś w śpiączce przez tydzień, szczęście, że się
wybudziłaś – spuścił głowę i zaczął szlochać.
T:
Co? Matko, gdzie on jest, ja muszę do niego iść, to wszystko moja
wina!
H:
Co? Jak to twoja?
T:
Nie mogłam znieść tego, że wasze fanki chcą się mnie pozbyć,
więc zerwałam z nim, choć tak na prawdę nie chciałam tego,
kocham go, i wiem, że on kocha mnie, ale uznałam, że tak będzie
lepiej – zaczęłaś głośno szlochać, ocierać łzy i podciągać
nosem. - On się załamał, stracił panowanie nad kierownicą i
stało się. Ja pierdole, co ja najlepszego zrobiłam?
H:
Nie obwiniaj się.
T:
Ale taka jest prawda! Gdzie on jest? Muszę go zobaczyć!
H:
Choć ze mną, zaprowadzę cię.
Ruszyliśmy
w stronę pokoju Nialla. Gdy dotarliśmy na miejsce, przy jego łóżku
siedzieli Louis, Liam i Zayn. Wszyscy byli zalani łzami. Gdy nas
zobaczyli, zdziwili się lekko na mój widok, wstali i ruszyli w
naszą stronę. Utknęliśmy w uścisku, bardzo mocnym uścisku.
Chłopcy cieszyli się, że nic mi już nie jest. Ja w głowie jednak
cały czas miałam Nialla. Usiadłam obok jego łóżka na krzesełku,
chłopcy zostawili mnie z nim samą, i jestem im za to wdzięczna.
T:
Niall, może i jesteś nieprzytomny, ale ja wiem, że mnie słuchasz.
Przepraszam cię, tak strasznie cię przepraszam, ty musisz się
wybudzić, bo jak nie to sama sobie coś zrobię. To przeze mnie
leżysz tu podłączony do tych wszystkich maszyn. To przeze mnie
lekarze dają ci małe szanse na wybudzenie się, ale ja w ciebie
wierzę kochanie. Niall, ja tak cholernie mocno cię kocham! Proszę,
nie rób mi tego, nie rób tego nam wszystkim. Chłopcy, tak samo jak
ja strasznie się martwią się o ciebie – łzy leciały mi z oczu
ciurkiem. - Proszę, nie zostawiaj mnie! - dotknęłam jego zimnej
dłoni. Nagle wszystkie urządzenia zaczęły głośno pikać. Do
pokoju weszli przerażeni chłopcy i wleciało kilku przejętych
lekarzy, a ja stałam tam zdezorientowana. Lekarze kazali nam opuścić
salę.
T:
Przepraszam, co się dzieje?
Lek:
Musimy przywrócić akcję serca pani chłopakowi.
T:
Co? Co się stało?
L:
Tego jeszcze nie wiemy.
Na
korytarzu znów był grupowy uścisk. Przytuleni do siebie
szlochaliśmy na głos. Wszyscy zadawaliśmy sobie to samo pytanie
"Dlaczego akurat nas to spotkało, dlaczego?". Gdy już się
otrząsnęliśmy, usiedliśmy na ławkach pod salą. Po jakieś
godzinie wyszedł lekarz z wyraźną ulgą na twarzy. Widząc jego
spokój, też odetchnęliśmy z ulgą. Podbiegłam do niego pierwsza.
T:
Doktorze, co z nim?
Lek:
Na szczęście wszystko jest już dobrze. Pani chłopak już się
przebudził, jego stan jest stabilny, można do niego wejść i z nim
porozmawiać.
T:
Dzięki Bogu.
H:
Całe szczęście.
Z:
Ufff.
Lo:
(t.i), chcesz z nim sama porozmawiać?
T:
Tak, ale tylko chwilkę – uśmiechnęłam się do chłopaków i
weszłam do pomieszczenia. Zobaczyłam zmęczonego Nialla, który
lekko uśmiechnął się na twój widok.
N:
(t.i), fajnie, że jesteś.
T:
A jakby mogło mnie koło ciebie zabraknąć? Niall, tak strasznie
chciałam cię przeprosić, wiesz jak bardzo cię kocham i jak trudna
była dla mnie ta decyzja, i, teraz to wiem, popełniłam straszny
błąd. To była najgorsza rzecz jaką kiedykolwiek zrobiłam. Jeśli
się zgodzisz i jeśli mnie nie znienawidziłeś, to chciałabym
zacząć wszystko od nowa. To przeze mnie teraz cierpisz, ja...

T:
Czyli wybaczyłeś mi?
N:
Kochanie, oczywiście, że tak. Kocham cię.
T:
Ja też cię kocham – łzy poleciały z oczu już nie tylko mi, ale
Niallowi i chłopakom, którzy bacznie przyglądali się nam zapewne
od samego początku. Nachyliłam się nad moim skarbem i utkwiliśmy
w namiętnym pocałunku.
Chł:
Uuuuuuu, zakochańce!
N:
Ok, ok, pośmialiście się. Wy mi po prostu zazdrościcie takiego
skarbu! - zaśmiałaś się lekko.
Po
dwóch dniach Niall był już z powrotem w domu. Fanki zaakceptowały
wasz związek, a co najważniejsze wszelkie hejty ustały i jesteście
szczęśliwą parą z czwórką dzieci na głowie, oczywiście chodzi
tu o 4/5 One Direction :)
**************************************************************************
Niallerek :)
~Klaudia
**************************************************************************
Niallerek :)
~Klaudia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz